Z osiedlowych boisk na parkiety NBA. Autobiografia Carmelo Anthony’ego

4

Przedstawiamy najnowszą książkę od Wydawnictwa SQN pod patronatem Szóstego Gracza.

Tak zachęcamy do niej w blurbie:

Carmelo Anthony przyszedł do NBA już jako młoda gwiazda, wspólnie z LeBronem Jamesem i Dwyane’em Wade’em. Jego kariera jednak nie potoczyła się równie dobrze. W tej jednej z najlepiej napisanych koszykarskich autobiografii, „Melo” opowiada historię człowieka, którego marzeniem wcale nie była NBA. – Kwiatkowski & Szczepański

Naprawdę warto. Melo opowiada tu swoją historię do momentu draftu. 


Carmelo Anthony należał do grona najzdolniejszych koszykarzy swojego pokolenia. Trafił do NBA w 2003 roku razem z LeBronem Jamesem, Dwyane’em Wade’em i Chrisem Boshem. Mistrz NCAA z drużyną uniwersytecką Syracuse odmienił drużynę Denver Nuggets. Trafił na okładkę gry NBA Live 2005. Zanim jednak stanął na parkiecie Madison Square Garden i stał się koszykarzem formatu All-Star, musiał stoczyć wiele walk na ulicach w Red Hook i Baltimore, o czym napisał w książce Carmelo Anthony. Bez obietnic. Autobiografia, która ukaże się nakładem Wydawnictwa SQN 9 kwietnia. To historia o pokonywaniu przeciwności losu. Poznaj opowieść „Melo” – historię pełną determinacji, pokory, odwagi i miłości do koszykówki.

Zamów książkę Carmelo Anthony’ego w przedsprzedaży na LaBotiga.pl: TUTAJ

🏀 rabat od ceny okładkowej

🏀 wysyłka jeszcze przed premierą – czytasz jako pierwszy!

🏀 atrakcyjne pakiety z innymi książkami i gadżetami poświęconymi NBA.


Fragment książki:

Czy jestem podekscytowany? Jestem czarnym dzieciakiem z nizin społecznych. Musiałem przetrwać na jednych z najgorszych osiedli w tym kraju. Dzisiaj być może znajdę się w pierwszej piątce draftu NBA, może nawet pierwszej trójce lub dwójce. Czy jestem podekscytowany? Chciałem, by to wszystko – kamery, reporterzy i gadające głowy – na moment zniknęło, chciałem spróbować odnaleźć spokój. Czułem się tak, jakby moje serce starało się za wszelką cenę wyrwać z piersi i przebić przez garnitur.

Większość koszykarzy marzy o tej chwili – wybierają garnitur, powtarzają przemowę, modlą się, by o nikim nie zapomnieć. Już jako dzieciaki zapewne zakładali sportowe bluzy i czapki z logo ulubionych zespołów, przechadzali się po dywanie w salonie i udawali, że podają dłoń Davidowi Sternowi. Wszystko mieli zaplanowane, bo ich celem było dostanie się do NBA. I każdemu w tym pomieszczeniu udało się dotrzeć do tego punktu. Marzenie spełnione.

Byłem podekscytowany, ale także niepewny i zwyczajnie ciekawy tego, jak będzie wyglądało moje nowe życie. Odkąd pamiętam, mama harowała na dwóch etatach. Teraz będę w stanie o nią zadbać, kupię jej dom, samochód, futro z norek – cokolwiek sobie zażyczy. To akurat ekscytująca perspektywa. Mimo to targały mną mieszane uczucia, w końcu moje dotychczasowe życie pełne było zawodów, złych rozwiązań i traum. Wiedziałem, że dba o mnie mój agent, że poprowadziłem drużynę Syracuse Orange do pierwszego w historii mistrzostwa ligi NCAA. Wiedziałem, że uznano mnie za najlepszego zawodnika finału. Przystąpiłem do draftu, bo przewidywano, że mogę zostać wybrany z wysokim numerem. Miałem na sobie porządny garnitur. To wszystko jednak wcale nie gwarantowało, że ktoś na mnie postawi.

Pewnie denerwowałbym się jeszcze bardziej, gdyby nie to, że towarzyszyli mi starsi bracia – Jus i Wolf – na których zawsze mogłem liczyć. Wiedziałem, że bez względu na to, co wydarzy się tego wieczora, będą przy mnie. Spojrzałem w ich kierunku, popatrzyłem na ich buty. Były naprawdę szykowne. Zapewne czuli się równie dziwnie jak ja – przecież nigdy nie chodziliśmy w garniturach. Mogę się założyć, że większość sportowców, biorących udział w tej eleganckiej imprezie, pierwszy raz w życiu miała na sobie garnitur, choć to przecież oni byli powodem całego tego zamieszania.

Obok mnie były mama – moja opoka, najsilniejsza kobieta, jaką znam – a także ukochana starsza siostra Michelle. Ich wsparcie oraz miłość pomagały mi opanować niepokój. Cała ta podróż warta była choćby tego, by zapewnić im wszystko, na co zasługują. Mogłaby mnie wybrać nawet drużyna z Marsa i jeśli tylko mama oraz Michelle zgodziłyby się lecieć ze mną, nie wahałbym się ani chwili. Wiedziałbym, że wszystko będzie dobrze.

Na miejscu było sporo innych rodzin i wiedziałem, że darzą się one podobnymi uczuciami. Moi koledzy zapewne czekali całe życie, by móc świętować ten dzień z bliskimi. Zastanawiałem się, czy czują się pewnie w tej sytuacji, czy może stare rany także im wciąż nie dają spokoju.

Flesze wciąż błyskały, mijały kolejne minuty. LeBron był pod ekscytowany, Wade również. Ja cieszyłem się niezmiernie także ich szczęściem, podobnie jak sukcesem każdego młodego koszykarza, który znalazł się tamtego wieczora w Madison Square Garden. Oni pewnie cieszyli się moim, sądząc, że właśnie spełnia się moje marzenie. Zabawne jest jednak to, że dostanie się do NBA wcale nim nie było.

Nie jestem taki jak większość koszykarzy. Nigdy nie miałem obsesji na punkcie draftu, garnituru czy uścisku dłoni Davida Sterna. Nie zrozumcie mnie źle – byłem niezwykle wdzięczny, jednak aż do chwili, w której to wszystko się wydarzyło, zupełnie o tym nie myślałem. Nie wiem, czy nie chciałem zapeszyć, czy może wydawało mi się to zbyt nierealne. A może po prostu te wszystkie wydarzenia związane z byciem jednym z czołowych zawodników następowały zbyt szybko. Wiem jedynie, że nigdy o tym nie myślałem. Nie pozwalałem sobie na marzenia, które tak łatwo zniszczyć. Zatem pytaniem, które należało mi zadać, nie było to, czy jestem podekscytowany, ale raczej jakim cudem ktoś taki jak ja – dzieciak, który tyle razy odzierany był z nadziei, snów i oczekiwań – w ogóle znalazł się w tym miejscu.


O książce:

Z nizin społecznych do koszykarskiego raju. Inspirująca droga Carmelo Anthony’ego do NBA.

Dorastał na Brooklynie, w dzielnicy nazywanej w latach 80. „amerykańską stolicą cracku”. Jako dziecko codziennie z okna mieszkania obserwował, jak jego bracia i kuzyn Luck toczą boje na boisku. Ale ze względu na środowisko, w którym się wychowywał, zawodowa gra w koszykówkę wydawała mu się niedosięgłym marzeniem. Nie lepiej było po przeprowadzce do Baltimore, gdzie królowały przemoc, narkotyki i bezprawie. Wyrwanie się z takiego miejsca graniczyło z cudem. Jemu się udało.

Mimo przedwczesnej śmierci ukochanych osób, problemów w liceum, w którym miał przeciwko sobie dyrektora, przetrwał i dołączył do koszykarskiej elity. Swoje wysiłki spuentował mocnymi słowami: „Wielki sukces trzeba osiągnąć wbrew statystyce i jednocześnie nie dać się zabić”.

Wielokrotnie odarty z godności i pozbawiony nadziei na lepsze jutro Carmelo Anthony dostał się do NBA w tym samym czasie, co m.in. LeBron James, Dwyane Wade i Chris Bosh. Dokonał tego na własnych warunkach. W Bez obietnic opowiada o pokonywaniu przeciwności losu, o kozłowaniu między większymi i silniejszymi rywalami oraz unikaniu błędów ojczyma, kuzyna i rówieśników, uzależnionych od heroiny i alkoholu.

Koszykówka okazała się dla „Melo” azylem i trampoliną do lepszego świata. A on sam stał się inspiracją dla milionów dzieciaków.

Książka jest dostępna TUTAJ

4 KOMENTARZE

  1. “Carmelo Anthony przyszedł do NBA już jako młoda gwiazda, wspólnie z LeBronem Jamesem i Dwyane’em Wade’em. Jego kariera jednak nie potoczyła się równie dobrze. W tej jednej z najlepiej napisanych koszykarskich autobiografii, „Melo” opowiada historię człowieka, którego marzeniem wcale nie była NBA. – Kwiatkowski & Szczepański”..To jest ten słynny blurb???

    8