
Niemal przez cały ten sezon Cavaliers są statystycznie najlepszą ofensywą ligi i nr 1 w tabeli Konferencji Wschodniej. Po serii 16 zwycięstw, już trzeciej w tym sezonie na minimum dziesięć, są też na dobrym kursie, żeby skończyć z 6 bilansem w historii sezonów regularnych.
Oklahoma City Thunder są za to niemal cały sezon nr 1 w tabeli Konferencji Zachodniej, ale już są też nr 1 w historii NBA w różnicy-małych-punktów-na-mecz. Cztery kolejne zespoły w “point differential” wygrywały tytuły. Mogliśmy nigdy wcześniej nie widzieć tak dobrego sezonu od dwóch klubów, które w swojej historii nie zdobyły nigdy tytułu. Tak, to dwaj najwięksi rywale Bostonu, z którym są łącznie w tym sezonie 4-2, i powiedziałbym, że jest więcej niż jeden-do-trzech szansa na to, że siódmy z rzędu sezon mieli będziemy siódmą, inną drużynę z tytułem mistrzowskim.
Cleveland poprawiło się w tym sezonie aż +15 na 100 posiadań, gdy na boisku jest sam Evan Mobley bez Jarretta Allena. To, obok poprawy o +7 punktów na 100 posiadań w ataku, który jest lepszy dzięki lepszemu zdrowiu i dodaniu Ty Jerome’a i De’Andre Huntera, stoi za przypuszczeniem, że tym razem Cleveland nie zostanie rozbite przez fizyczność Knicks, czy na koniec sezonu przestanie słuchać co do powiedzenia ma trener. Ta “kwestia Mobleya” jest szczególnie istotna, bo Allen raczej powinien grać mniej przeciwko starterom Bostonu, a może nawet na koniec potencjalnej serii zaczynać mecze z ławki.
Są też cały czas dwa duże pytania do Cleveland.
Pierwsze dotyczy obrony w matchupie z Bostonem, który atakował będzie słabe ogniwa w obronie Cavs.
Druga, może nawet bardziej istotna, dotyczy zdrowia Donovana Mitchella w playoffach i tego, czy jest w stanie być najlepszym graczem drużyny mistrzowskiej. Jeśli bowiem spojrzymy na sześciu poprzednich mistrzów – Toronto, Lakers, Milwaukee, Golden State, Denver, Boston – każdy z nich miał w tamtym roku jednego z pięciu-siedmiu najlepszych koszykarzy w lidze. Czy Mitchell wejdzie na ten level w maju i czerwcu?
Ostatniej nocy Cavaliers zostali w czwartej kwarcie spowolnieni przez #2 obronę tego sezonu i zdominowani przez centra Clippers, który wobec kontuzji Davisa, Embiida i Wemby’ego, jeszcze może dostać kilka głosów przy wyborze All-NBA Teams. W kluczowym momencie meczu raz jeszcze atak Cavaliers wydawał się ciut zbyt chaotyczny, za szybki, gdy Mitchell powinien wejść do gry, zwolnić ją i być bardziej efektywnym playmakerem. Darius Garland też jak ten napędzany bateriami króliczek.
Wszystko dopiero przed Cleveland, czyli playoffy, w których odpowiedzieć będą musieli na kilka pytań.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Tymczasem w Miami…
Hej, jutro gracie z Detroit i jest duża szansa na 16 porażkę w ostatnich 20 meczach
Macie przecież Andrew Wigginsa, który w sumie jest minus 95 w jedenastu meczach które u was zagrał
:)
Ale spokojnie, to tylko kamuflaż
Za trzy tygodnie zaczniecie za to play-in bo Toronto, Phila i Brooklyn nie chcą się tam znaleźć bardziej od was
W pierwszym meczu zagracie z Chicago, a w drugim z Atlantą, więc spokojnie wskoczycie do ósemki
A potem to już z górki, jak co roku
:)
Jebaniutki jak się odwinął.
😘😘
To już drugi mecz Scheiermanna na +15 punktów w ciągu miesiąca, do tego gość wymiata w G-League i widać, że łapie pewność siebie. Wydaje się, że w przyszłym roku będzie stałym elementem rotacji Celtics.
Bdb mecz Clips – Cavs, obie dobrze skomponowane, dobrze trenowane drużyny. Aż szkoda, że raczej nie dojdzie nigdy do ich serii w PO, oglądałbym.
I tym bardziej nie rozumiem komentarzy, że kiedy te Play Offy, RS nuda, zaorać itp itd. Jest za dużo meczów, wiadomo, ale nadal można spokojnie raz-dwa razy na tydz znaleźć spoko spotkania, jak dzisiejsze w LA, inne zazwyczaj ciekawe, to wizyty Knicks na Zachodzie, Lakers na Wschodzie itp.
No ale wiadomo, co kto lubi.