
Styl Toma Thibodeau nie może być kojarzony z niespodziewanymi usprawnieniami w obronie, czy z nowoczesną grą za trzy, tylko raczej z byciem na właściwym miejscu w obronie, z fizycznością – która w sobotni wieczór w San Francisco doprowadzi do tego, że Steph Curry miał będzie krew na dolnej powiece oka – z kończeniem akcji w obronie zbiórkami, a w ataku, dosyć zwyczajnie, z używaniem umiejętności najlepszych graczy.
To nic nowego w Nowym Jorku – drużyny Pata Rileya i Jeffa Van Gundy’ego także były mocno przewidywalne w ataku. Te najbardziej kojarzone składy Rileya nawet jeszcze bardziej niż te JVG ze Sprewellem i Allanem Houstonem: dogrywanie do post do Patricka Ewinga, albo jego pick-n-rolle ze Starksem. Dlatego na przestrzeni ostatniego tygodnia, bez Jalena Brunsona, na końcu meczów taki Miles McBride grał jeden na jeden i spudłował oba rzuty.
W trzeciej kwarcie, tego świetnie granego meczu w Bay Area, potrzebne było osiem punktów Stepha w trzech kolejnych pick-n-rollach z Draymondem Greenem, krytych przez “drop” Karla Townsa – statystycznie drugiego najgorszego obrońcy rzutów w NBA, ale aż dla minimum 500 prób – by Thibodeau podmienił go na Josha Harta, a Townsa wysłał do krycia Gui Santosa. Liczył na to, że Hart wyjdzie wyżej. Ale już za chwilę Steph przyprowadził do zasłony Santosa z Townsem.
Brazylijczyk wyszedł nawet na ten mecz w pierwszej piątce. Wyszedł jako czwórka obok Greena, bo Steve Kerr przeżywa jeden ze zdecydowanie najlepszych okresów swojego trenerskiego życia, używając 12-13tu graczy i mogąc nimi żonglować w zależności od tego przeciwko komu gra. 36 startujących piątek to drugi wynik w tym sezonie i powodem nie tylko są kontuzje. W tym meczu w dodatku Kerr pobił rekord Ala Attlesa w największej ilości zwycięstw w sezonie regularnym jako coach Warriors (558)
Teraz Kerr, jako kolejną broń, zyskał po 31 meczach przerwy młodego Jonathana Kumingę, którego może używać, gdy Steph siada na ławkę. Dodanie Jimmy’ego Butlera w trade-deadline stało się dla minut bez Stepha tym, czym wiosną 2023 stało się dodanie Aarona Gordona jako centra w minutach bez Jokicia. Ten zespół Warriors nadal wygląda nie wystarczająco atletycznie, ale jest bardzo energiczny, groźny za trzy i jeśli będzie zbierał w obronie przeciwko top-drużynom Zachodu, i jeśli nie będzie tracił piłki, powinien późną wiosną kontendować do wygrania playoffów na Zachodzie.
O ile do nich wejdzie! Zachód pełen jest dłuższych i młodszych drużyn.
Celtics @ Nets 115:113 Tatum 20/8/8 – Johnson 23/10/6
Thunder @ Pistons 113:107 Shai 48 – Schroder 17/11a
Pacers @ Bucks 119:126 Haliburton 24/15a – Antetokounmpo 34/10/7
Heat @ Grizzlies 91:125 Ware 19/11z – Bane 22/10/8
Bulls @ Rockets 114:117 White 23 – Sengun 24/15z
Knicks @ Warriors 94:97 Towns 29/12z – Curry 28/7/5
Pelicans @ Spurs 115:119 McCollum 26/7/9 – Vassell 22
Wizards @ Nuggets 126:123 Sarr 34/6/5 – Jokić 40/13/9
Już tylko 2 mecze tracą Warriors – siedem zwycięstw z rzędu, jak Minnesota – do Lakers, którzy przegrali cztery z kolei. Wczoraj pojawiło się info, że LeBron zaraz może wrócić do gry. Powinien!
Warriors więc są już 14-1 z Butlerem w składzie. Ostatniej nocy kontrolowali w ostatniej minucie 97:94, jeden z najlepszych meczów tego sezonu, w którym obie drużyny nie rzuciły stu punktów – taki nieco throwback do NBA sprzed dziesięciu, piętnastu lat, choć! Warriors oczywiście oddali dwa razy więcej trójek niż Bockers.
Steph, nie pierwszy raz świetnie kryty przez McBride’a, 12 ze swoich 28 punktów rzucił w trzeciej kwarcie.
Dla Knicks, którzy są 2-1 bez Brunsona – nie licząc ostatniej minuty meczu z Lakers, którą przegrali już bez niego – 29 punktów i 12 zbiórek miał Towns, który rywalizował z Greenem, ale opuścił praktycznie całą drugą kwartę z powodu trzeciego faulu.
Knicks wygrali tablice +4 i zatrzymali Warriors na tylko 13-41 za trzy. Na końcu ofensywnie zabrakło im trochę więcej od Bridgesa i Anunoby’ego.
W poniedziałek Warriors-Nuggets w San Francisco.
Jimmy trafił śliczny rzut na koniec pierwszej kwarty:
I jeszcze Da Knicks – Thibs i Josh Hart na ławce i wyraźne “Do your fucking job”.
1) OKC Thunder praktycznie już zapewnili sobie rozstawienie z nr 1, więc mogli ostatniej nocy w Detroit posadzić Cheta Holmgrena, mimo tego, że z powodów zdrowotnych niedostępni byli już do gry Jalen Williams i Aaron Wiggins. JB Bickerstaff po – jak się miało okazać – porażce jego teamu był wściekły na sędziów, którzy oczywiście faworyzują mały klub z amerykańskiej prerii i chcą, żeby właśnie on wygrał tytuł.
#VOLUME
Trener robi swoją robotę, prawdopodobnie ma rację – Pistons wchodzą poziom wyżej.
Pistons zostali w tym meczu, choć szybko przegrywali dwucyfrowo w pierwszej kwarcie. Przeciwko nagle-dziwnym, głębszym niż zazwyczaj, rotacjom OKC – którzy do przerwy spudłowali 17 z 22 trójek – serią 21-3 udało im się nawet zbudować dziewięciopunktowe prowadzenie. Starterzy Oklahomy obrócili jednak w chwilę mecz aż o 18 punktów. Bickerstaff był zły, bo przy 73-85, sędziowie wyrzucili z boiska jego najlepszego gracza.
Teraz trybuny wrzały! Nagle-kibice Pistons, którzy wrócili w tym roku do hali, chcieli by ich skład pokazał odporność i serce.
Problem polegał na tym, że Mark Daigneault zostawił Shaia na boisku wraz z rezerwowymi.
Ale mimo tego Detroit udało się dwukrotnie w ostatnich pięciu minutach zejść do jednego punktu straty – tylko po to, by mieć najlepsze miejsca na oglądanie Shaia tańczącego w grze jeden-na-jeden, krosującego, najpierw Ausara, zaraz Tima Hardawaya, a następnie absolutnie deklasującego Malika Beasleya i cały stan Michigan.
Okej, mamy chyba wszystkie trzy:
Podobny ruch, ten trzeci, wykonał ostatnio z Bostonem. OKC wygrało to pięknie 113:107.
Shai rzucił aż 48 punktów na 17-26, w tym 4-6 za trzy, miał sześć asyst i ukradł trzy piłki. Cason Wallace też ukradł trzy i rzucił 20 w pierwszej piątce. Lu Dort poślizgnął się pod koniec trzeciej kwarty i nie zagrał już w czwartej.
Thunder mają już aż 12.5 meczu przewagi na miejscu #1 Zachodu. Są team-to-beat w konferencji od czasu wymiany stulecia Nico Harrisona.
Cade, z armią obrońców na sobie, rzuci season-low 11 na 5-18 z gry, Schroder rzucił 17 i miał 11 asyst i Detroit traci jeden mecz do #5 Indiany.
2) Więc teraz Ime Udoka musi utrzymać swój dosyć młody skład przed totalną gonitwą Warriors i Wolves po miejsca 3-4. To są kolejne nowe terytoria dla Rockets, ale jaki test! Każdy mecz to must-win. Wygrali 6 z rzędu.
W sobotę Rockets gościli nagle gorących Bulls, którzy mają 29 punktów na mecz w marcu od Coby’ego White’a i lepszą ławkę po trade deadline. Był to typowy, całkiem otwarty, mecz NBA. Niezwykle zacięty. Trójka Vucevica w ostatniej minucie zmniejszyła straty Bulls do dwóch punktów, ale na 14 sek. przed końcem dobitka Jalena Greena dała Rockets bezpieczne cztery punkty przewagi i zwycięstwo 117:114.
Heeej, Houston w crunchtime:
Jalen Green rzucił 28, Alperen Sengun 24, a wracający do zdrowia Fred VanVleet rzucił 23 punkty w swoim najlepszym meczu od stycznia – 18 rzucił w samej trzeciej kwarcie, wracając do NBA-gry. Houston wygrało tablice +18. Teraz podejmuje Sixers i wcale nie zamierza wypaść z Top-4.
White tym razem rzucił tylko 23 dla Bulls, którzy grali bez Lonzo Balla i Josha Giddeya.
Houston wspięło się więc na #2, mając taki sam bilans 43-25, ale, w tym ustawieniu, tie-breaker z Denver i Memphis.
3) Po raz drugi w tym tygodniu zmierzyli się Milwaukee Bucks i Indiana Pacers. Kilka dni temu, pamiętnie, Tyrese Haliburton akcją 3+1 wygrał na trzy sek. przed końcem już przegrany mecz. Tym razem wygrali Bucks u siebie 126:119, a prowadzili już 105-84 na 11 minut przed końcem. Tymczasem na 13 sek. do końca Andy Nembhard trójką zmniejszył straty Indiany do tylko trzech punktów. Indiana, która grała w back-2-backu, mogła pojechać na lotnisko, ale Pacers grali do końca.
W pierwszej kwarcie Milwaukee trafiło 70% rzutów, ale Bucks potrzebowali serii 21-4 w drugiej połowie, żeby wygrać i jeszcze 4-na-4 z linii na końcu od Prince’a i Portera. Giannis rzucił 34 punkty, Lillard 25.
Dla Pacers aż 30 punktów rzucił Aaron Nemsith, 26 Siakam, a Tyrese Haliburton rzucił 24, miał 15 asyst i ukradł aż 5 piłek w young-j-kiddowym 20-15-5 ze stealami.
To oznacza, że Bucks wzięli też sezonową mini-serię z Indianą 3-1. Są na 4 miejscu i mają mecz przewagi nad #5 Pacers, ale jakby dwa, bo mają tie-breaker.
4) Grizzlies w back-2-backu dali wolne Ja Morantowi i rozbili ostatniej nocy w Memphis, też grających dzień po dniu, Miami Heat 125:91.
Grizzlies prowadzili już jedenastoma po pierwszej kwarcie, a pierwszą połowę zdominował Jaren Jackson, który już do przerwy rzucił 23 ze swoich 31 punktów na 13-18. Des Bane dodał 22, 10 zbiórek i osiem asyst, Scotty Pippen Jr. miał 11 asyst.
Mimo porażki Denver i wygranej Houston, Grizzlies pozostali na miejscu 4 Zachodu.
Tyler Herro trafił tylko 3 z 12 rzutów i seria aż 7 porażek zrzuciła Miami na miejsce 9. Heat tracą 1.5 meczu do Magic, ale mają już tylko jeden przewagi nad Chicago. W poniedziałek mają szansę obudzić się, bo grają w MSG przeciwko Knicks, którzy wracają z trasy.
Memphis zastrzegło w sobotę nr 9 Tony’ego Allena, Ojca Grindu. Więcej klubów NBA powinno zastrzegać właśnie takich graczy, ale niewielu było i jest role-playerów, którzy zmieniają charakter swoich drużyn.
Minutka:
5) Na samym dole Denver Nuggets rzucili aż 44 punkty w pierwszej kwarcie, znudzili się i przegrali u siebie z Wizards 123:126.
Waszyngton w ciągu trzech dni pokonał nr 6 team Wschodu i nr 3 team Zachodu. Wiz próbują się przymilić Bogom Koszykówki przed zbliżającą się loterią draftu. Alex Sarr w czwartek wygrał z Detroit mecz na w ostatniej minucie, a tym razem rzucił career-34 punkty i chce zupełnie zmienić narrację o rozstrzygniętym już “Rookie of the Year”. 12-18, 5-9 za trzy, 5-5 z linii.
Zwycięski rzut należał do Jordan Poole’a, który trafił za trzy na 2.1 sek. przed końcem:
Nikola Jokić rzucił 40 punktów, ale porażka Nuggets zrzuciła Denver do takiego samego bilansu 43-25, co Houston i Memphis. To już tylko 3.5 meczu przewagi nad Warriors.
#VOLUME
Po ośmiu meczach przerwy wrócił Kristaps Porzingis, który rzucił 24 punkty w zbyt emocjonującym zwycięstwie na Brooklynie 115:113. 14 z nich rzucił w czwartej kwarcie, po tym jak Boston już w pierwszej połowie prowadził dwudziestoma. Nets nie udało się oddać rzutu w ostatniej akcji. Payton Pritchard pobił w tym meczu historyczny, sumaryczny, rekord NBA celnych rzutów za trzy wśród rezerwowych w jednym sezonie.
Ta wygrana i porażka Knicks w Warriors powiększyła już do 6 meczów przewagę Bostonu na 2 miejscu. Ale Celtics sadzają graczy już od ponad miesiąca, więc najpewniej będą to zwyczajnie robić nadal. Nie mają już w tym sezonie regularnym meczów z Cleveland, nie mają też szans wyprzedzić, ani Cavs, ani OKC w drugiej konferencji, więc mają miesiąc na dotarcie do playoffów w zdrowiu.
Na samym dole mieliśmy też wygraną Spurs z Pelicans 119:115, ale już w raczej odwróconej tabeli. Nie grali w tym meczu oczywiście Wembanyama i Fox, ale nie grał też Zion Williamson. Devin Vassell na minutę przed końcem trafił za trzy i dał Spurs pięć punktów przewagi. Jeremy Sochan trafił w tym meczu o deskę z połowy – 14 punktów, 1-1 za trzy, 5 zbiórek, 4 asysty w 31 minut z ławki.
Trzy minuty Mr. Sarra:
I wyjdźmy na Top-10:
SGA wow! Tyle mojego pseudo-fachowego komentarza.
Wiadomka, że Warriors za „light years ahead” Lacoba + Dray sobie nagrabili, ale zapewne dzięki Wonderboy‘owi i systemowi Kerra, ciężko ich nie lubić. A najważniejsze, że jak wygrywają wszystko, to robią to w dużej mierze dzięki obronie. Draymond za dużo gada i wydaje się, że ciężki z niego typ, ale bronić potrafi jak mało kto.
Pierwszy tytuł, switchowanie wszystkiego i dłudzy Iguadola, Livingston plus jakie D grał wtedy Klay. Potem cheat-code Durant, ale on sam też grał mega obronę, szczególnie z pomocy pod obręczą. A reszta nie była gorsza. Ostatni, to Wiggins będący kozakiem, plus GP2 i BBrown na obwodzie. Mieli jak zatrzymać Boston.
I teraz znowu, po dodaniu Butlera mają 2gą bronę w lidze. I tak jak w nocy, czasami trzymają drużyny poniżej 100 punktów. Zobaczymy czy im zdrowia starczy, ale super, że takiemu epokowemu graczowi jako Curry dają kolejną szansę.
nie no, bynajmniej. Bardzo łatwo ich nie lubić ;-p
Przyłączam się – SGA wow! Oglądam te 3 akcje w kółko od rana i za każdym razem jedynym komentarzem jest “wow!”