Wake-Up: Aż 56 punktów STEPHA CURRY’EGO w Orlando

6
fot.

Jeden z najlepszych meczów sezonu rozegrany został ostatniej nocy.

Odświeżeni Warriors i Lakers cały czas wygrywają.


Jimmy Butler wrócił w czwartek na swój southeast-rewir niedaleko plaż, bagien, krokodyli i gości w baseballowych czapkach. Dla odświeżonego smallballu Golden State Warriors był to pierwszy test z fizyczną, dużą drużyną i nie zaczął się on dobrze – Magic przyszli do gry, mieli wszystkie zbiórki, plakat Banchero na Looneyu, on i Franz Wagner grali ponad głowami Warriors, Jimmy Butler cały wieczór ledwo był w meczu.

Nikt nie powiedział Magic, że mecz z Warriors nie był w TNT.

Bo to jak zagrali we wtorek w TNT przeciwko Indianie, sprawi, że raczej nie pojawią się tam szybko. Orlando grało ze wstydem i pasją, miało 52 punkty po 17 minutach. Na boisku w koszulce Warriors pojawił się nawet Kevin Knox, bo nikt w Warriors nie potrafił zmatchować się z siłą Wagnera i Banchero przy ich drive’ach. Magic trafiali 64% rzutów, Warriors przegrywali do przerwy siedemnastoma i nic dla nich nie działało – poza jednym.

Wtedy pojawiła się rzecz druga – usprawnienie w przerwie Steve’a Kerra wypadło wprost genialnie, bo wstawiony do piątki Quinten Post rzucił dziesięć punktów – sześć za trzy, cztery za dwa – w pięciu pierwszych posiadaniach drugiej połowy. Tą pierwszą kwestią, która natomiast działała był “Stephen Curry przeciwko dużym drużynom” – Steph Curry korzystający z jednej zasłony, bo duże drużyny przeważnie używają w obronie “dropu” i za zasłoną jest miejsce – za zasłoną wschodzi słońce dla Stepha Curry’ego. W zaledwie siedem pierwszych minut drugiej połowy Warriors obrócili mecz o 27 punktów i przez kilka z tych minut Steph zdobywał wszystkie, z rzędu.

Steph był w czwartek absolutnie fenomenalny.

Kilkukrotnie szukał heat-checków, punktował w transition za trzy, w ataku pozycyjnym z półdystansu. Szukał nieobecnego Jalena Suggsa, bo Kentavious Caldwell-Pope zupełnie sobie nie radził. Kiedy Curry jest tak elektryczny, potrafi sprawić, że niedoświadczony skład rywali stanie się nerwowy i w swoim ataku myślał będzie cały czas o swojej obronie i powstrzymaniu najlepszego off-ball shootera w historii gry. Orlando spudłowało dwanaście z trzynastu pierwszych rzutów w czwartej kwarcie i brakowało Magic Suggsa też i po to, żeby spróbować zacząć grać niżej i częściej zmieniać na Curry’m krycie.

Choć pewnie i tak nie miałoby to w czwartek większego znaczenia. Steph po meczu zabrał piłkę i poszedł do szatni.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

6 KOMENTARZE

  1. Tak to czasem jest z Pączusiem, tragiczna skuteczność przez cały mecz ale drużyna i tak wygrywa, a on sam robi kilka spektakularnych highlightów, które latają potem przez cały dzień po internetach i powodują opad szczęki
    Za to go kochamy

    12
  2. Mam nadzieję, że Ci co szczekali o końcu Stepha będą to robić nadal. Zmotywowany Steph to najlepszy Steph.

    Grunt, że Phoenix jest dobrze zarządzane bo Mat Ishbia “był odważny”.

    Byle tylko nie grać z Lakers w playoffach bo ja to tylko z rzutów wolnych szanowałem Juninho Pernambucano (gimby nie znajom).

    10