
Było 105-121 na 3 minuty i 41 sek. przed końcem czwartej kwarty, gdy Chris Finch posadził już na ławkę Anthony’ego Edwardsa, samemu już chyba nie wierząc w cuda.
Jego team go zaskoczył! Zdobył wszystkie ostatnie 16 punktów i doprowadził do dogrywki, którą, o, wygrał.
Czy Wake-Up był zaskoczony? Może niezupełnie!
Timberwolves odrobili 25 punktów straty z trzeciej kwarty i wygrali po dogrywce w Oklahomie. Tak, to ten matchup. Przez kluczowy moment comebacku nie potrzebowali nawet Anthony’ego Edwardsa, ale pokonali OKC już drugi raz na przestrzeni jedenastu dni. Thunder chyba nie chcieliby widzieć Minnesoty w pierwszej rundzie playoffów.
Trzecia w ciągu 11 dni instalacja tego nagle-specyficznego matchupu była dla Minnesoty trudna, bo trzeci raz Wolves grali bez Goberta, Randle’a, DiVincenzo, drugi z rzędu dzień grali z Thunder i tym razem grali w Oklahomie – która to w dobrym zdrowiu ma cały swój obwód i odpoczywał tylko Chet Holmgren. Poniedziałkowy mecz był przez to natężenie nieco ryzykowny, więc obaj trenerzy dali w drugiej kwarcie nieco więcej czasu na ławce swoim najlepszym graczom. Naz Reid w drugiej połowie skręcił kostkę, zanim wrócił, Isaiah Hartenstein z kolei dostał w nos i już nie pojawił się z powrotem na boisku.
Głębia Wolves sięgnęła 29 minut od Jaylena Clarka, który wyszedł w piątce, 29 minut od Terrence’a Shannona i 26 minut Roba Dillinghama. To niezupełnie jest ta sama gra, co “wybierz swojego ulubionego role-playera Oklahomy”.
Jaden McDaniels – bez startującego frontcourtu – zmuszony był kryć Hartensteina, a w ataku grać jako rolujący center, praktycznie zagrywki Goberta. W pierwszej połowie nie wyświetlił się jednak żaden “Aaron Wiggins Minnesoty” i Thunder powoli zbudowali prowadzenie, które sięgnęło w przerwie 19 punktów, a później w trzeciej kwarcie nawet 25 – kreując dobre pozycje i trafiając trójki. Wszystko to zanim spudłowali 13 ostatnich i sensacyjnie przegrali ten mecz.
Kluczowy był moment na starcie drugiej połowy, gdy Wolves wyszli z szatni, nie dali się szybko wrzucić w blowout, wyszli do gry i to Mark Daigneault musiał wziąć timeout. OKC później uspokoiło sprawy i prowadziło po trzech kwartach 22-oma punktami – coś jednak jest w tym matchupie.
Powoli Minnesota zaczęła młodymi graczami odrabiać straty. Nic jeszcze nie wskazywało na to co się stanie, gdy Wolves powoli zeszli do dwunastu punktów straty na pięć minut przed końcem, ale Edwards stracił piłkę, poszedł na ławkę i zrobiło się szesnastoma. Zaraz jednak było już dziewięć, siedem, pięć, wreszcie trzy i piłka Wolves na 36 sek. po timeoucie. To, przez tych kilka minut, był Nickeil Alexander-Walker, kryjący w crunchtime swojego kuzyna Shaia, Edwards wciąż na ławce i kluczowe punkty dwa plus jeden McDanielsa, które na 13 sek. doprowadziły do dogrywki – tuż po tym jak przy minus-trzy nie podał czystemu za linią NAW’owi!
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Warto nadmienić, że jeśli Philadelphia 76ers wygra w najbliższym meczu koszykówki z New York Knicks a Brooklyn Nets przegrają z Oklahomą City Thunder to obydwie drużyny utworzą przepiękny tribute dla Karola Wojtyły.
Fingers crossed, zróbmy to dla papieża Polaka!
no i dla takich analiz jestem na tym portalu
Deeeetroit Basketbaaaalllll !!!
76ers to zenujacy team.
19 asyst od centra, a wywołało to u mnie tylko wzruszenie ramionami. Tak dobry jest Jokić