W 2016 roku Kyrie Irving zdobywał z kadrą USA złoty medal Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Pomóc drużynie chciał również w 2024 roku i głośno deklarował swoją chęć do reprezentowania Stanów Zjednoczonych, jednak ostatecznie do Paryża nie pojechał.
Podobno właśnie to zmotywowało go do szukania nowych rozwiązań w tym aspekcie. Zawodnik zdaje sobie sprawę z tego, że w 2028 roku mając już 36 lat będzie mu trudno przebić się do reprezentacji USA, dlatego planuje występy w barwach innej reprezentacji. Pomóc ma w tym podwójne obywatelstwo. Urodzony w Melbourne weteran ligowych parkietów chciałby w walce o medale wspomóc właśnie reprezentację Australii. O aspektach technicznych tego typu ruchu mówił więcej przy okazji Meczu Gwiazd, ale o samym pomyśle wspominał już kilka miesięcy temu.
Jesteśmy w trakcie tego procesu, staramy się znaleźć najlepszą drogę, abym był uprawniony do gry. To sporo papierkowej roboty. Oczywiście, USA nadal musi podjąć decyzję, ale mnie chodzi o to, co będzie najlepsze. Jeśli w pewnym momencie mojej kariery będę mógł zostać zawodnikiem Australii i zagrać dla ich kadry, byłoby to świetne doświadczenie.
Rozmawiałem z Grantem Hillem przez cały sezon, ale myślę, że dla nich to było zaskoczenie, że chciałem grać. Podchodzę do tego zdroworozsądkowo. Nie było w tym zazdrości, bardziej naturalna motywacja. Skoro nie było miejsca w 2024 roku, to może 2028? I może niekoniecznie dla drużyny Stanów Zjednoczonych.
A POLSKA?