Wake-Up: Spurs wygrali trade, teraz muszą wygrać z Grizzlies

0
fot. Dallas Morning News

Oglądając mecze Spurs w weekend i ten ostatniej nocy w Memphis mógłbyś nigdy nie pomyśleć, że między jednym a drugim San Antonio przehandlowało po 27-letniego rozgrywającego, który rzuca 25 punktów na mecz i jest jednym z najlepszych graczy NBA w clutch. Skład praktycznie się nie zmienił. Został nawet “#30 Champagnie”.

Można też jednak spojrzeć na to inaczej: może Spurs woleliby zatrzymać wybór Minnesoty z 2031 roku, pozyskany w draftowym dealu Roba Dillinghama, i wysłać do Sacramento Keldona Johnsona czy nawet naszego człowieka Jeremy’ego Sochana.

De’Aaron Fox w 2026 roku może stać się wolnym agentem. Przed tym sezonem nie zgodził się na oferowane mu 165 mln dol. trzyletniego przedłużenia w Kings. Tłumaczył to nie tylko finansami, ale troską o klubowe perspektywy gry na wysokim poziomie. W to lato Spurs mogą zaoferować mu do 229 mln dol. przez cztery sezony, ale patrząc na to jak mało za niego oddali, można już się zastanawiać, czy istnieje sposób, by kultura gry Spurs uczyniła z Foxa bardziej zespołowego gracza, lepszego shootera bez piłki – i na końcu sprawiła, że zgodzi się na mniej.

Spurs mają bogatą historię robienia właśnie tego – brania mniej. A to jak grają obecni Spurs, nawet z Chrisem Paulem w składzie, stwarza szanse dla wielu ludzi; atak nie jest zdominowany przez jednego obwodowego, do tego piłka, jak w Kings, często musi być w rękach centra.

Victor Wembanyama kreuje jeszcze więcej, niż Sabonis, miejsca swoim zagrożeniem rzutu za trzy. W tym miejscu w środku można biegać do handoffów, kozłować do zasłon, stawiać szybkie zasłony, jak robi to i nieźle odnajduje się w tym Sochan. W takim sposobie gry ważny też jest rozmiar – żeby lepsza była obrona. Ale to wszystko groszowe szczegóły, bo na końcu Spurs mogą zwyczajnie zaoferować Foxowi czteroletniego maxa; w końcu mają już podpisanego Devina Vassella znacznie poniżej tego poziomu, a latem prawdopodobnie szukali będą Johnsonowi nowego klubu, po tym jak mniejsze znaczenie ma już w rotacji, gdy są w niej Sochan i Wielki Harrison Barnes – który wygląda jakby mógł swoją rolę grać aż do 50-tki!

W Dywizji Southwest, na minimum cztery mecze w sezonie, Fox spotka swojego starego przyjaciela, Ja Moranta. Już i tak trwa zresztą niemal-wojenna bitwa Spurs-Grizz, bo Jaren Jackson ostatniej nocy raz jeszcze wyszedł atakować Victora Wembanyamę, jeden na jeden, bez strachu, nawet punktował na nim – plus Grizzlies dopiero co wybrali w drafcie mierzącego 224 cm centra.

Hawks @ Pistons 132:130 Young 34/9a – Cunningham 30/14a
Wizards @ Hornets 124:114 Valanciunas 14/17z – Bridges 24/10/10
Rockets @ Knicks 118:124 Thompson 25/11/11 – Brunson 42/10a
Bucks @ Thunder 96:125 Tyler Smith 12 – Shai G. 34
Kings @ Timberwolves 116:114 DeRozan 33/7a – Reid 30
Spurs @ Grizzlies 109:128 Wembanyama 27/10z – Jackson 31
Pacers @ Jazz 112:111 Siakam 22 – George 16/8/11
Pelicans @ Nuggets 113:125 Murphy III 41 – Jokić 27/14/10
Suns @ Trail Blazers 119:121 OT Booker 34 – Ayton 25/20z
Magic @ Warriors 99:104 Anthony 26 – Curry 24

Sochan grał dobrze w drugiej połowie – świetny w poniedziałek GG Jackson nagle wyrósł mu jako matchup. Jeremy ukradł mu piłkę w czwartej kwarcie, rolując po pickach z Wemby’m znajdował shooterów w rogu, sam nawet trafił bardzo czystą trójkę z lewego i generalnie grał aktywniej niż w poprzednim tygodniu, ale też znacznie lepiej, gdy grał obok Wembanyamy, niż gdy był znów sam zostawiony na pozycji rezerwowej piątki. 21 minut, 14 punktów, 8 zbiórek, 3 asysty, 2-2 za trzy.

Ale po niedzielnym wkopaniu Bucks w Milwaukee, i po wreszcie-pokonaniu Houston przed weekendem, Grizzlies w poniedziałek znów byli dominujący: tworzyli straty, atakowali obręcz, szli nawet na Wemby’ego, zbierali w ataku – wrócił do gry gorący od startu Ja Morant, a wolne dostał Bane. Raz jeszcze jednak Jaren Jackson był tym graczem, który dominował w czymś, co nazwać można nonszalancką fizycznością – to jest styl Memphis, znajdują go znowu po latach. To jest ten młodociany, bezczelny, rozpychający się styl, który tak irytował Draymonda Greena i kolegów LeBrona w telewizji.

128:109 dla Memphis u siebie było cały mecz kontrolowanym blowoutem.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.