Jimmy Butler wkurzył się, kiedy dowiedział się, że stracił miejsce w pierwszej piątce i opuścił trening drużyny. Nie wiadomo czy była to zaplanowana prowokacja Miami Heat, ale niewątpliwie dało im to idealny pretekst do odsunięcia Butlera przynajmniej do czasu trade deadline. Odsunięcia bez konieczności płacenia mu za siedzenie w domu, bo znowu został zawieszony. Erik Spoelstra ma chwilowo jasną sytuację i może przygotowywać się na kolejne mecze bez zastanawiania się czy Butlera zagra. Pat Riley natomiast ma już tylko nieco ponad tydzień na znalezienie transferu dla niezadowolonego gwiazdora.
Phoenix Suns nadal pozostają najbardziej – a może jedyną? – zainteresowaną drużyną przejęciem Butlera, ale ciągle nie mogą znaleźć sposobu jak i gdzie upchnąć Bradleya Beala.
Brian Windhorst wczoraj mówił w swoim podcaście, że Chicago Bulls rozmawiają Suns i mogą być tą trzecią drużyną, która włączy się w wielki transfer. Trudno jednak powiedzieć dlaczego mieliby chcieć zamieniać Zacha LaVine’a na Beala? LaVine ma nieco niższy kontrakt, jest młodszy i gra lepiej. Jedynym argumentem za takim transferem dla Bulls byłaby wysoka rekompensata w formie kilku picków w drafcie. Ale Suns im tego nie zaoferują. Swój najatrakcyjniejszy pick w 2031 dopiero co rozmienili.
A nawet gdyby Bulls z jakiegoś powodu jednak chcieliby się w to włączyć, żeby pomóc Heat i Suns, Beal się na to nie zgodzi. Fred Katz z The Athletic dowiedział się ze swoich źródeł, że Beal jest gotowy zrezygnować z klauzuli no-trade tylko w przypadku wymiany w odpowiednie miejsce. Priorytetem jest wygrywająca drużyna. Dodatkowo, miasta położone w zimniejszym klimacie są dla niego mało atrakcyjne. Tak więc przebudowujący się Bulls w zimnym Chicago to zdecydowanie nie jest miejsce, do którego byłby skłonny się przeprowadzić.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Mam nadzieję, że ta kolejna “Jimmy-drama” i choćby to, co się dzieje z kontraktem Beala uświadomi NBA do jakiego absurdu się sama doprowadziła. Nie dość że regularnie przepłaca się za kontrakty graczy, którzy nie są warci takich pieniędzy to jeszcze można mieć w składzie zawodnika, który w zasadzie może odmówić pracy, grać padakę a dostanie swoje pieniądze i nawet nie może zostać zwolnionym/przeniesionym w inne miejsce, jeśli się na to nie zgodzi. Kuriozum :)
Jak dla mnie trochę nie fair wrzuciłeś obu do jednego worka…
Z jednej strony Jimmy ,który odmawia gry ,leci w Ch…. I wymusza kierunek
Z drugiej gościa któremu może nie wychodzi ,ale się stara. PHX wiedziało dobrze co bierze i mogą mieć pretensje tylko do siebie (ew. Miami ,że go nie chcą). Jeśli ogarnął sobie taką klauzulę ,to jasna sprawa że może sobie z niej korzystać :) Gość ma dwójkę synów i kieruje się ich dobrem ,a nie widzi misiami wielkiego Ishbi
Nie chodziło mi o samego Beala, jakoś ciężko się jest do niego osobiście się doczepić. Miałem na myśli sytuację kontraktów typu kontrakt Beala, którymi NBA sama sobie strzela w stopę, bo klub później nic nie może zrobić. Moim zdaniem klauzula “no-trade” jest czymś, co absolutnie nie powinno mieć miejsca, nie tylko w tym przypadku ale wogóle.