![](https://cdn.szostygracz.pl/wp-content/uploads/2025/01/brian-scalabrine-2025.jpg)
Tak, byliśmy. Mamy spudłowany layup Jaysona Tatuma, wszystko. Ale zanim to – dwaj rywale Bostonu grali ostatniej nocy mecz koszykówki.
Do ostatniej nocy Cavaliers byli 15-1 w ostatnich meczach miesiąca stycznia – wliczając oczywiście poprzedni rok. Między jednym, a drugim rokiem zostali w półfinale konferencji rozjechani przez Celtics. Pomyśleć mógłbyś więc, że Cleveland to typowa drużyna sezonu regularnego i nadal musi przehandlować Garlanda, żeby lepiej matchupować się z Bostonem. Oczywiście, oglądając Cavaliers w styczniu, mógłbyś o tym nie myśleć. Ale nie tylko kłopotem jest to, że Celtics polowali będą na Garlanda, ale że przy całym swoim viva!-basketball nie mają też stopera na Jaysona Tatuma, który z kolei kryć może – i nieźle sobie radzi – Mylesa Turnera i Jarretta Allena.
Indiana ma podobnie do Cleveland – tylko mniej talentu. Podobnie ma w tym, że gdy Celtics zaczną swoim najlepszym lineupem, jeden z wysokich kryć musi wingmana (Brown) lub guarda (Jrue). Ostatniej nocy Cavaliers i Pacers rozgrywali w Cleveland bardzo sezonowo-regularny mecz koszykówki. Jedynym aspektem, którego brakowało był matchup Luke Travers Johnny Furphy.
W niedzielę Pacers stracili przed przerwą Tyrese’a Haliburtona, ale przegrywali od samego startu. Na drugą połowę Haliego zastąpił Ben Sheppard i Pacers zrobili run 13-0 na jej początku. Gdy na boisko wszedł Obi Toppin, seria te przedłużała się do 32-7 w trzeciej kwarcie, bo Cavaliers nagle stali się leniwi i grubi z piłką. Za co otrzymali karę w czwartej kwarcie, gdy raz po raz pudłowali czyste trójki, razem 10 z pierwszych 12 rzutów.
Nie była to noc Cleveland. Była to noc Indiany w Cleveland i dobre zwycięstwo. Mecz rozstrzygał się, gdy Jarace Walker biegał duże minuty na pozycji numer trzy. 43-15 wyprowadziło Cavs aż na 18-punktowe prowadzenia na trzy minuty przed końcem – wszystko to przed zszokowaną publicznością w północnym Ohio.
Nuggets @ Mavericks 112:101 Jokić 19/18/9 – Thompson 25
Bucks @ Knicks 106:140 Antetokounmpo 24/13z – Brunson 44
Kings @ Bulls 124:119 Sabonis 22/15/8 – LaVine 36/10z
Thunder @ Wizards 136:95 Shai G. 27 – Poole 13
76ers @ Magic 99:104 George 25/10z – Banchero 20/8/6
Pacers @ Cavaliers 108:93 Siakam 18 – Mobley 16/12z
Pelicans @ Celtics 119:120 Murray 26/9/8 – Tatum 38/11z
Nets @ Jazz 111:112 OT Claxton 14/12z – Collier 23/7/7
Hornets @ Suns 113:120 Williams 24/16z – Booker 30/8a
108:93 Indiana, easy. 68-40 po przerwie.
Haliburton podwinął sobie lekko ścięgno udowe. W Indianie nikt nie rzucił więcej niż dwudziestu, ale Sheppard i Toppin raz jeszcze pokazali, jak kluczowi są z ławki Pacers.
Wszystkim tym wątpliwościom pomogłaby jedna kontuzja na obwodzie Celtics – kazałaby Bostonowi grać więcej ławką, ale też grać wyżej – ale na to w Cleveland i Indianapolis nie mogą przecież liczyć.
Sześć z rzędu dla Pacers. 19 punktów Nemby’ego:
1) “Jerzy Went off”. 23 punkty w pierwszej kwarcie?
Jalen Brunson nie zostawił jeszcze za sobą kłopotów z łydką, ale, czasem utykając, ranił i ranił w niedzielę wieczór Milwaukee Bucks, a Bockers zaliczyli sobie wreszcie porządne zwycięstwo po dwóch obelżywych porażkach z Oklahomą, w tym zwłaszcza tej w piątek.
44 punkty na 16-26 z gry i sześć asyst Brunsona. Towns rzucił 30 i zebrał 18 piłek, a Knicks rozbili Bucks w Madison Square Garden 140:106. Już po raz drugi w tym sezonie przeszli się po Bucks w MSG.
Dla Bucks 24 punkty i 13 zbiórek Giannisa Antetokounmpo, 22 Lillarda. 75 punktów, na które pozwolili do przerwy, to najgorszy wynik obrony Milwaukee w tym sezonie.
2) Paolo Banchero grał swój drugi z rzędu mecz, Cole Anthony nie chce jednak tracić roli, którą odzyskał po wszystkich tych kontuzjach w składzie Magic.
Cole był do przerwy w ogniu, trafił pierwszych 8-10 rzutów i rzucił 18 punktów jeszcze na długo przed przerwą – gdy wokół grany był serowy pieszczoszek, bo rywalem Magic byli (Da) Sixers, team kompletny – team kompletnie nieinspirujący. Joel Embiid opuszczał czwarty z rzędu mecz ze skręceniem lewej stopy.
W drugiej połowie jednak przyszedł do gry Banchero. W całym meczu brylował Jonathan Isaac – 20 punktów i 11 zbiórek z ławki. Banchero zdobywał kluczowe punkty na końcu, rzucił 20 i miał sześć asyst, a Magic pokonali u siebie 76ers 104:99.
Anthony rzucił 27, Antony Black rzucił 17 i miał sześć asyst.
Paul George rzucił 25 dla Philly, Tyrese Maxey po przerwie dodał tylko siedem ze swoich 29 punktów. Sixers prowadzili jeszcze trzema na blisko trzy minuty przed końcem – kiedy George popełnił swój szósty faul.
To jest to czego w League Passie brakowało:
3) Sacramento Kings przyjechali do Chicago i wygrali już siódmy z rzędu mecz.
De’Aaron Fox wrócił po trzech przerwy i rzucił 26 na 4-8 za trzy w efektownym 124:119. Domantas Sabonis rzucił 22 i miał osiem asyst, DeRozan wrócił do Chicago i dodał 21 punktów, a Malik Monk 18 i dziewięć asyst.
Zach LaVine już szósty raz rzędu rzucił powyżej 30 punktów – 36 na 12-24 i zebrał 10 piłek. To Lavine jumperem zmniejszył straty do jednego punktu na dwie minuty przed końcem, w ostatniej minucie Vuc jeszcze zdjął layup Malika Monka, ale przy trzech punktach straty Bulls popełnili błąd pięciu sekund z autu. Sabas dwoma wolnymi dał Kings pięć przewagi.
Swój pierwszy start od stycznia 2022 zaliczył Lonzo Ball, który trafił pięć trójek i rzucił 15.
4) Dejounte Murray nie pierwszy raz wyszedł na Boston on-fire, trafił cztery rzuty za trzy w pierwszej kwarcie. Celtics? Zaczęli za trzy 1-11. Ale dalej mecz był kompletnie luźny, dwieście punktów rzuconych zostało niemal w trzy kwarty, a my mieliśmy na trybunach kolegę, który napisał dla nas o wizycie na meczu New England Patriots.
Powiedzieć, że Kuba Błaszczyk miał dobre miejsce, to jak nic nie powiedzieć. To są zdjęcia Kuby sprzed kilku godzin w TD Garden:
New Orleans Pelicans – w najlepszym swoim meczu – udało się jednak przegrać dwoma kolejnymi dunkami Jaysona Tatuma i jego spudłowanym layupem. Pierwszy dunk dał Celtics prowadzenie 116-115, drugi 118-115.
Tatum rzucił 38 punktów i zebrał 11 piłek w 120:119. Na siedem sekund przed końcem, przy punkcie przewagi, D-White popełnił błąd pięciu sekund z autu, ale Celtics skontestowali na końcu layup CJ’a McColluma, który fartownie dla Bostonu wypadł z obręczy.
Mamy to z trybun:
Niezłe miejsca.
Nie przesadzajmy. Na końcu przecież wokół siedzą kibice Celtics.
Layup spudłowany przez Jaysona mamy za to z najlepszego ujęcia:
Dla Pelicans 30 punktów na 5-10 za trzy Treya Murphy’ego, 26 punktów i osiem asyst i dziewięć zbiórek Murray’a. Zion wrócił po meczu zawieszenia, ale rzucił tylko 16 w 28 minut gry.
5) Suns wygrali dwa mecze z rzędu i w niedzielę podejmowali Charlotte. Charlotte nie grało aż od wtorku, gdy Hornets u siebie pokonali będących w back-2-backu Suns jedenastoma. Mark Williams w niedzielę do przerwy wycierał parkiet Masonem Plumlee’em. Skończyło się jak zwykle.
Charlotte – jak Raptors – jest niemal w pełnym składzie i jeszcze nie zrezygnowało z Play-In, ale czwarta kwarta w niedzielę była katastrofą. Tylko 15 punktów, błędy w obronie na końcu – punkty KD, dunk Ighodaro, trójka Royce’a O’Neala – i porażka w Phoenix 113:120. Porażka w meczu, w którym Hornets prowadzili na wyjeździe niesłychana różnicą 12 punktów i rzucili w trzeciej kwarcie 36 punktów.
Suns dopiero na końcu zagrali dobrze. Po drodze z kontuzją kolana stracili Graysona Allena. Ighodaro kończył ten mecz dla Suns i w czwartej kwarcie miał osiem punktów, KD rzucił 27, Booker 30.
Dla Hornets 25 punktów LaMelo i 24 punkty i 16 zbiórek – 22/13 do przerwy – centra Williamsa.
6) Nuggets długo pieprzyli się w Dallas ze swoją grą. Mieli jednak wreszcie z powrotem Aarona Gordona, który wszedł z ławki, Nuggets odrobili 19 straty z trzeciej, wygrali czwartą kwartę 33-12 i cały mecz 112:101 przeciwko mocno osłabionym Mavericks.
Dallas spudłowało w czwartej kwarcie wszystkie swoje 11 trójek. Mavericks przegrali niemal wygrany mecz.
Gordon grał 18 minut i już rzucił 13 punktów i zebrał sześć piłek, Russell Westbrook rzucił 21 i miał siedem asyst, Nikola Jokić rzucił 19, zebrał 18 i asyst miał dziewięć. Na końcu korzystał z tego, że Lively miał już pięć fauli.
Dzielna seria zwycięstw Mavs zakończyła się na aż-dwóch. 25 punktów na 6-13 za trzy rzucił hot-Klay Thompson, ale żadnego w ostatniej części meczu. Na aż 68 punktów w paint pozwolili Mavs u siebie.
We wtorek rewanż. Mavericks nadal będą jednak pewnie bez Luki i Kyrie’ego. A szkoda, bo Russ i Jok wozili się na końcu:
7) Oklahoma City Thunder zdominowała The Zards w Waszyngtonie 136:95. Thunder odwiedzą jeszcze Philly i wracają do siebie. W czwartek szansa dla Thunder na rewanż za ostatni mecz z Cleveland.
23 punkty z ławki 6th Mana roku 2025, dotychczas, Aarona Wigginsa, 27 na aż 16-17 z linii żartującego sobie z rąk graczy Wizards Shaia Gilgeous-Alexandra. Run 24-6 w minutach rezerwowych otworzył już w połowie drugiej kwarty dwadzieścia punktów przewagi.
34% z gry i 20% za trzy The Wizards.
8) Nets i Jazz grali w Salt Lake City mecz o to, kto przegra i potrzebna była dogrywka.
Ba, już do przerwy trwała zacięta walka – Nets prowadzili/przegrywali tylko jednym, żeby na końcu jednak przegrać/wygrać u Jazz 111:112. Na 2 sek. przed końcem ostatnie punkty zdobył, tracący w tym sezonie piłki na lewo i prawo, rookie Isaiah Collier.
Ale tu nie jego game-winner, tylko błąd ośmiu sekund w końcówce czwartej kwarty – już po tym jak pomachał Sextonowi, żeby się bujał. Gdy zeszli na ławkę, jeszcze długo nie mogli skończyć:
Collier rzucił careeer-23 i miał siedem asyst, Brice Sensabaugh dodał 16. To trójka tego drugiego dała Jazz przewagę w dogrywce, zanim Tosan Evbuomwan – to prawdziwy człowiek – dwoma wolnymi dał Nets prowadzenie(nie) na 6 sek. do końca. Evubomwan rzucił 22 punkty. Nets przegrali już piąty mecz z rzędu.
9? NFL? Od soboty grana jest runda Wild Card. Póki co widziałem oczywiście tylko sobotnie mecze i część wczorajszego o 19, ale do tego wrócimy jutro.
Houston Texans siódmy rok z rzędu wygrali słabą dywizję NFC South i w sobotę przetrwali trzy swoje straty, żeby później otworzyć jeszcze blowout 32:12 na Los Angeles Chargers. Gwiazdą był All-Pro corner Derek Stingley, który ukradł dwie piłki. Mecze Wild Card nie mogą być naprawdę lepsze niż to “coś”, co zwykle otwiera playoffy. Coś jak początek playoffów o 19 w Toronto i DeRozan w składzie z Kyle’em Lowry’m.
Typowy mecz drużyn rozstawionych z #4 i #5. Płaski, defensywny pojedynek. Oba składy rozpoczęły 0-4 na 3rd down, Chargers lepiej grali grę biegową – prowadzili nawet 6-0 – gospodarze z Houston ranili sami siebie karami.
I wtedy nagle pierwszą połowę Texans skończyli 13-zagraniowym drive’em, w którym CJ Stroud trzykrotnie znalazł Nico Collinsa i Texans prowadzili. Po przerwie pick-6 Erica Murraya zmienił mecz: zamiast mieć szanse na remis 13-13, Chargers przegrywali 6-20. Zaraz jeszcze raz piłka przeszła przez palce słabych receiverów Chargers i tym razem ukradł ją Stingley. Miał jeszcze jedno interception na końcu – to świetnie czytający grę, nie-najbardziej-atletyczny corner.
I to by było na tyle. Duet Herbert-Harbaugh w swoim pierwszym sezonie nie dowiózł, ale skład Chargers, poza duetem QB-Coach i safety Derwinem Jamesem – nikt nie tracił w sezonie regularnym mniej punktów niż konserwatywnie i wolno grający Chargers – wygląda słabo.
W drugim meczu Russell Wilson zdołał zachować twarz i rzucił w trzeciej kwarcie dwa śliczne touchdowny na razem 66 jardów – z 270 które rzucił, bez intercepion. Kłopot Pittsburgh Steelers polegał na tym, że Lamar Jackson i Derrick Henry w jednej drużynie Baltimore Ravens to niesprawiedliwa kombinacja.
Ravens prowadzili już 21-0 do przerwy – Lamar absolutnie bossował meczowi zagrożeniem podania, biegu, a między tym jeszcze możliwością zostawienia piłki Henry’emu, który do przerwy miał długi 33-jardowy bieg, inny, krótszy po touchdown, a w trzeciej kwarcie urwał się nagle na 44 jardy i przyłożenie.
28:14 Ravens. Nikt nie zdobył punktów w czwartej kwarcie.
16-21, 175 jardow i 2 touchdowny Lamara. Aż 186 jardów na 26 próbach i 2 touchdowny Henry’ego.
To jeden z najlepszych duetów QB/RB, nie tylko teraz, ale w całej historii ligi.
Wyjdźmy na Hot-Jerzym:
Nauczyliśmy się mówić Antetokounmpo, nauczymy się i Evbuomwan.
Świetnie miejsca w Bostonie Kuba, zazdro! Cleveland dzisiaj naprawdę strasznie niemrawe. prawie 8 minut bez trafionego rzutu z gry najlepszego ataku NBA w trzeciej kwarcie – to chyba tłumaczy wszystko.
Równie niemrawe było NFL w weekend. Wiadomo, specyfika play-offów, ale najbardziej chyba brakowało meczów bardziej na styku, emocji. Buccaneers-Commanders było pod tym względem okej, ale fajnie byłoby zobaczyć więcej.
A może jednak oddanie sterów w lejce Douga Christie w Kings nie było takim złym pomysłem?
Nie to, że byłem zwolennikiem tego ruchu ale w tym momencie wyjątkowo głupio wyglądają wypowiedz Kerra i Carlise’a odnośnie zwolnienia Browna. Oczywiście pomijam tutaj sam styl zwolnienia, bo ten był wstydliwy dla organizacji.
Świetne miejsca. W TD Garden zazwyczaj komplety, więc tym bardziej zazdroszczę, ale tak pozytywnie!
Miałem szczęście bo ten mecz nie cieszył się, aż takim wzięciem z uwagi na formę Pelikanów w tym sezonie i okazało się, że do samego końca można było ciekawe bilety wyrwać w rozsądnych cenach jak na TD Garden. Tak dla porównania te same miejsca na Cavaliers, Mavericks, Oklahomę czy Lakers potrafią być pięciokrotnie droższe.
Pelikany stawiły się do gry i postarały o ciekawe widowisko. W końcówce pomógł też sędzia, który odwaznie odgwizdał 5 sec violation faul dla White’a przy wznowieniu i emocje sięgnęły zenitu przy tym spudłowanym layupie CJ.
Dzięki bardzo za insiderskie info. Super, że udało Ci się trafić na pełny skład Pelikanów. Fajne wspomnienie na całe życie zapewne.
Go Pacers! Zdaje się że w Indianie znow zaczęło klikać jak należy :] Juz za chwile rewanz więc będzie szansa na potwierdzenie swojej jakości przed własną publicznością. Powrót Nembharda, powrót formy Haliego, powrót formy zdrowego Shepparda (z lepsza obrona), bardzo solidna gra coraz lepszego Mathurina + caly czas rewelacyjny Toppin – to bezpośrednia przyczyna ostatnich sukcesów Indiany. Nawet Walker zaczął zaliczać regularnie dobre występy. Wydaje się też że Pacers trafili z pozyskaniem Bryanta. Dobrze i szybko sie wkomponowal i jak dla mnie jest lepsza opcja niż bylby Weseman. A tym, który to wszystko spina i trzyma w kupie od początku sezonu jest oczywiście Siakam. Mam wrażenie że bez Spicy P Pacers posypałyby się w tym sezonie. Duży szacun dla gościa. Turner także na duży plus i według mnie gra drugi rok z rzędu swoją najlepsza koszykówkę. Pacers maja 10cio isobowa rotację więc Nesmith mize spokojnie leczyć kontuzje. Oby tylko Hali wrocil 100% zdrowy bo w zeszłych PO najbardziej tego brakowalo. Go Pacers!