Phoenix Suns zaczynali ten sezon w świetnych nastrojach, zaliczając osiem wygranych w pierwszych dziewięciu meczach, ale wtedy kontuzji doznał Kevin Durant i wszystko zaczęło się sypać. Od tamtego momentu rozegrali kolejne 23 mecze, ale uzbierali już tylko sześć zwycięstw i wypadli poza pierwszą dziesiątkę Zachodu.
Z bilansem 15-17 znajdują się tuż przed Sacramento Kings, gdzie brak oczekiwanych wyników doprowadził do zmiany trenera. Mike Budenholer został zatrudniony przed sezonem, więc o swój stołek na razie nie musi się martwić, ale to nie zmienia faktu, że podobnie jak w Sacramento, poziom frustracji i desperacji w Arizonie szybko rośnie. Przecież tutaj oczekiwania były jeszcze większe. Są najdroższą drużyną NBA z gwiazdorskim składem, która marzy o mistrzostwie, a na razie nie jest nawet na miejscach dających Play-In.
“Poziom frustracji jest wysoki” D-Book
Podobnie jak w poprzednim sezonie, przeszkadzają im ciągłe kłopoty zdrowotne, które uniemożliwiają drużynie ustabilizowanie gry i złapanie rytmu. Devin Booker dopiero co wrócił we wtorek po pięciu meczach przerwy, ale Bradley Beal z powodu urazu biodra nie dokończył spotkania. Kontuzjowani są także Grayson Allen i Royce O’Neale, a Jusuf Nukirć odsiaduje karę zawieszenia za bójkę.
Przede wszystkim Suns wygrali ledwie dwa z 15 meczów, w których brakowało Duranta albo Bookera. Nie było jednak jeszcze sytuacji, w której obaj równocześnie byli kontuzjowani. Tak więc zawsze przynajmniej któryś grał, a teoretycznie mają jeszcze trzeciego gwiazdora… Właśnie po to tworzysz gwiazdorski zespół, żeby w przypadku różnych kłopotów zdrowotnych, gdy kogoś brakuje, nadal są pozostali, żeby pociągnąć drużynę. W Phoenix jednak tak to nie działa. Nie potrafią wygrywać bez dwójki swoich liderów, bo Beal nie gra już jak All-Star. Trudno mówić tutaj nadal o jakiejś Big3. Do tego Booker ma wyjątkowo duże problemy z celownikiem i najniższą skuteczność od ośmiu lat (42.9%) z gry, a też reszta zespołu nie zapewnia wystarczającego wsparcia.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Super, to brzmi jak żart – “w Phoenix są poważnie są zainteresowani Butlerem” – żeby do składu trzech wiecznie schorowanych grajków myśleć o dodaniu czwartego, który ma ciągle problemy z rozegraniem 50-60 spotkań w sezonie :)
To kompletnie zaskakujące, że koszykarz, który nie wygrał niczego bez grawitacji Stepha nie jest w stanie przynieść pierścienia dla Phoenix, które nie ma centra i ławki.
Chyba nikogo to nie dziwi, te ich wyniki. Już dawno wiadomo było że budowanie w ten sposób składu to niemal 100% pewność klęski, + zniszczenie swoich możliwości transferowych na kilka lat do przodu.
A Beal, skądinąd bardzo dobry gracz – ale nie max player. To doskonały przykład na to jak źle działają te maksymalne kontrakty, na które w zasadzie to zasługuje może 15-20 graczy w całej lidze. Ale trzeba płacić bo się gwiazdy obrażą i potem mamy coś takiego. Szkoda tylko w tym wszystkim fanów Suns, bo muszą na to wszystko teraz patrzeć przez kilka lat. Za rok pewnie Durant klasycznie stamtąd spierdoli, a Booker zmarnuje najlepsze lata kariery w środku tabeli z Bealem grającym po 50 meczów w sezonie.
Będzie duży trade, albo duża wyprzedaż z Bookerem i Durantem włącznie. Matt Ishbia wydaje własne pieniądze…