Dniówka: Brown zwolniony, Kings wracają do bycia Kings?

3
fot. x.com/James_HamNBA

Pierwszy trener w tym sezonie właśnie został zwolniony.

Kolejny już trener nie przetrwał dłużej na ławce Sacramento Kings.

Mike Brown pomógł odrodzić koszykówkę w stolicy Kalifornii, wyciągnął drużynę na prostą, przywracając ich do playoffów po rekordowo długiej nieobecności i został jednogłośnie wybrany Coach of the Year 2023… Półtora roku temu był jednym z bohaterów klubu, teraz jest głównym kozłem ofiarnym. Choć jeszcze w minione wakacje podpisał przedłużenie kontraktu, nie dokończy swojego trzeciego sezonu w Kings. Trzeba się cofnąć aż do Ricka Adelmana, żeby znaleźć ostatniego coacha, który utrzymał się tutaj na ławce dłużej niż trzy lata.

Michael Malone nie jest zaskoczony, przecież to nadal ten sam klub Viveka Ranadive, w którym był przez chwilę.

“I’m not surprised that Mike Brown got fired, because I got fired by the same person.”

W Kings wiele poprawiło się w ostatnim czasie, ale ciągle pracują na to, żeby można mówić o nich jak o normalnie działającej organizacji. Malone skrytykował ich również za sposób w jaki zwolniono Browna.

Według źródeł Shamsa Charanii, zadzwonili do niego, kiedy był już w drodze na lotnisko na samolot do Los Angeles, gdzie Kings grają w sobotę. Brown przeprowadził jeszcze poranny trening, po którym przez kilkanaście minut rozmawiał z dziennikarzami, a dopiero potem dostał wiadomość, że to jego ostatni dzień w roli coacha. Przez dłuży czas był w klubowym obiekcie, ale nawet nikt osobiście się do niego nie pofatygował.

“No class, no balls.”

Drużyna dowiedziała się w samolocie i początkowo nawet nie było wiadomo, kto obejmie posadę tymczasowego trenera. Pierwsze spekulacje wskazywały na Jaya Triano, ponieważ jest głównym asystentem i ma największe doświadczenie w sztabie, ale wybrano Douga Christie. To były gracz Kings, który był częścią sukcesów drużyny na początku lat 2000-nych, później przez chwilę był też ich komentatorem telewizyjnym, a do sztabu trenerskiego dołączył jeszcze przed pojawieniem się Browna. Znana i lubiana postać w Sacramento, więc przynajmniej początkowo pewnie będzie miało to dobry efekt wizerunkowy.

Brown zakończył pracę swoją najdłuższą w Sacramento serią pięciu porażek, która zepchnęła Kings na tyły zaciętej rywalizacji o playoffy na Zachodzie. Co gorsze, wszystkie te pięć meczów rozegrali przed własną publicznością, a czwartkowy tylko przelał czarę goryczy, kiedy w fatalnym stylu oddali zwycięstwo. Prowadzili 19 punktami i jeszcze na trzy minuty przed końcem nadal mieli dwucyfrową przewagę, a mimo to nie dowieźli wygranej. To było tylko kolejnym dobitnym potwierdzeniem, że w zespole ewidentnie coś nie działa. To była również już ich 13 w sezonie porażka w crunch time, choć mają przecież świetnych clutch-strzelców.

Kings już w zeszłym sezonie nie udało się wrócić do playoffów, co było sporym rozczarowaniem po tym wcześniejszym magicznym roku, dlatego też w wakacje podpisali DeMara DeRozana, żeby odzyskać miejsce w czołówce Zachodu. Po dwóch miesiącach jednak mają kiepski bilans 13-18, zajmując dwunaste miejsce w tabeli i nawet występ Play-In jest bardzo niepewny. Nie tak to sobie wyobrażali…

Coś trzeba było zrobić i oczywiście padło na trenera. To zawsze najłatwiejsze rozwiązanie. Zwłaszcza w drużynie, w której nigdy nie mieli cierpliwości, a także umiejętności w radzeniu sobie z kryzysami. Łatwiej zwolnić trenera niż poprawić skład, któremu brakuje głębi ławki, rezerwowego centra, defensorów i skuteczności od dystansowych strzelców. Od początku też było wiadomo, że DeRozan nie jest tu idealnym dopasowaniem. Brown nie dostał łatwego zadania, a wraz z trwaniem sezonu czuł coraz większą presję, dlatego też niedawno zdecydował się wstawić wszystkich swoich najlepszych zawodników do pierwszej piątki, desperacko próbując znaleźć sposób na wygrywanie. To zadziałało tylko na chwilę. Bo od samego początku sezonu ten zespół nie jest w stanie zbudować chemii i jedności, o czym otwarcie mówią sami zawodnicy.

„When they win, it’s gonna go to Sabonis and Fox, and when you lose, it’s gonna go to Mike Brown. That’s the way it works.” dalej coach Malone

Dokładnie tak to działa. Trener zawsze jest pierwszym do odstrzału. Chociaż to nie on popełnił fatalny błąd na finiszu pojedynku z Detroit Pistons, faulując Jadena Ivey’a przy rzucie za trzy. Zaraz po meczu Brown skrytykował za to De’Aarona Foxa, podkreślając jakie były założenia taktyczne. Warto przy okazji przypomnieć, co mówił w połowie grudnia. Wtedy także wziął na celownik Foxa, przekonując, że musi on wejść na jeszcze wyższy poziom gry, żeby dawać przykład i poprowadzić drużynę jak przystało na supergwiazdę. Wczoraj podczas treningu obaj panowie spokojnie rozmawiali, ale może to relacje na tej linii były jednym z głównych powodów decyzji o zwolnieniu Browna. Bo też przypomnijmy, że dopiero co tydzień temu Rich Paul rozmawiał z managementem Kings o przyszłości swojego klienta w drużynie.

Fox przekonuje, że świetnie czuje się w Sacramento, ale podkreśla, że priorytetem jest dla niego wygrywanie. Oczekuje od swojej drużyny, że zapewnią mu odpowiednie warunki, dające szansę walczyć o coś więcej niż tylko sam występ w playoffach. Natomiast zegar jego przyszłości w Sacto zaczął głośniej tykać, bo jego kontakt powoli zbliża się do końca i już coraz więcej jest szumu plotek wokół niego. Jeśli w wakacje Fox ponownie nie podpisze przedłużenia, będzie to niemal równoznaczne z żądaniem transferu. Kings nie mogą sobie pozwolić, żeby stracić gwiazdora, który przywrócił ich do playoffów. Nie chcą znowu zaczynać procesu przebudowy, który tak bardzo im nie wychodził. Dlatego, znajdując się pod rosnącą presją, najwidoczniej uznali, że nie mogą dłużej czekać i muszą zacząć działać.

Zmiana trenera w tym momencie daje im nieco ponad miesiąc do trade deadline, żeby sprawdzić jak to wpłynie na zespół i zdecydować jak poważne zmiany w składzie są konieczne, gdy nadejdzie czas handlowania. Oby to tylko nie był początek desperackich, głupich ruchów, które w przeszłości pogrążały ten klub. Ta odnaleziona nagle stabilizacja z Brownem dawała nadzieję na normalność, ale długo nie przetrwała, rozbijając się na pierwszym poważnym kryzysie. Trudno więc uniknąć obaw, że będąc teraz pod presją oczekiwań i przyszłości swojego gwiazdora, Kings mogą zacząć wracać do bycia Kings, których aż za dobrze pamiętamy.

Poprzedni artykułMike Brown zwolniony z Sacramento
Następny artykułWake-Up: Jaylen ojcował Indianie. Czkawka Houston z Wolves

3 KOMENTARZE