Wake-Up: MVP gra w Milwaukee. Doc Rivers wygrał Puchar

6
fot.

Pamiętasz, gdy przez jakieś trzy pierwsze tygodnie sezonu przychodziliśmy tu niszczyć Bucks po każdym ich kolejnym meczu?

Albo wiosnę?

Pamiętasz wiosnę?

Wydaje się, że Giannis przeczytał to wszystko. Teraz tylko, gdyby dołączyła do tego jeszcze obrona Milwaukee Bucks, która w ostatnim miesiącu – mimo bilansu 10-2; ex-eaquo najlepszego w lidze – jest w tym czasie dopiero #14 i nadal nie generuje przechwytów i tyle transition-gry, żeby Bucks znów stali się kontenderem do tytułu.

Na jedną noc przyszła jednak do gry.

Po rzuceniu season-low punktów w pierwszej kwarcie i pierwszej połowie sobotniego półfinału z Houston, OKC wrócili do hali w Vegas trafić season-low 1 rzut za trzy z 17 prób, poszli w przerwie do szatni, wrócili i rzucili 14 punktów w kolejnych dwanaście minut. Może jednak brakuje Thunder Cheta Holmgrena?

W tym meczu go brakowało, bo poszedł on trochę wedle skryptu według którego nawet dochodzenie, odskakiwanie, podwajanie, potrajanie, schodzenie w dół piątką graczy, gra strefą w mikroballu bez Hartensteina na boisku – że Oklahoma na końcu nie ma dobrej odpowiedzi na Giannisa Antetokounmpo.

Ten, gdy nie zajmował się baby-shaq-masowaniem Oklahomy, znajdował z kozła, w przedmurzu, shooterów takich jak Lillard (o!), gość o imieniu Gary i dont-you-ever-leave-AJ-Green-wide-open! – powiedział Ray Allen do siedzącego obok na trybunach Big O. A i tak Bucks spudłowali sporo otwartych trójek, zwłaszcza w trzeciej kwarcie z lewego rogu, gdy prowadzili już dwucyfrowo.

To było trochę jak antyczny bohater grający na szkolnym boisku ze zgrają zadziornych dzieciaków – zwłaszcza przez te kilkanaście minut w pierwszej i trzeciej kwarcie, gdy Oklahoma grała na boisku bez Hartensteina i bez wzrostu. Patrzył nad ich fryzurami, łokciem delikatnie zmieniał położenie ich ciał czasem o trzy kilometry, przechodził obok, przechodził nad, o-przepraszam-serdecznie, i najlepszym obrońcą na niego znów była linia rzutów wolnych! Ta ostatnia grupa to twarda grupa! Prawdopodobnie najlepszy matchup na Giannisa w lidze, oczywiście poza Ministerstwem Liczenia Kroczków Giannisa przez Ala Horforda.

Bucks @ Thunder 97:81

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułRaport: Nuggets poważnie zainteresowani LaVine’m
Następny artykułEmirates Między Rondem a Palmą (1358): Dwoje drzwi

6 KOMENTARZE

  1. Letni troszeczkę ten mecz. Niby jednak gramy o coś, ale z drugiej strony to nie.
    Gdyby dodać jeszcze jakiś dodatkowy bonus do tego to by było większe zaangażowanie. Np. wygrana w turnieju zamienia jeden L na W w RS. Ewidentnie czegoś tam zabrakło.

    1
  2. Miłą niespodziankę mi Koziołki zrobiły.

    Thunder: Mamy najlepszą defensywę w lidze.

    Bucks: Hold my beer!

    Zatrzymać Thunder na 81 punktach, 33 % z gry , SGA na 33% – no no, szacuneczek!

    AJ Green jest przepiękny!!!

    I Dame wreszcie coś wygrał :)

    Oby to był taki pozytywny kopniak na resztę sezonu. Szkoda, że ta wygrana się nie wlicza do bilansu.

    1