Kajzerek: NBA chce przewrócić Europę do góry nogami

1
fot. TNT/ youtube.com

Wyłania się powoli i trzeba jej doglądać przymrużając oczy, ale migocze gdzieś w oddali, coraz częściej stając się tematem do dyskusji. Jeżeli zapowiedzi okażą się prawdziwe, NBA doczeka się w Europie swojego pierwszego prawdziwego dziecka. Do tej pory przyjeżdżała na Stary Kontynent wyłącznie po to, by wyjść na scenę, zaprezentować swój majestat i wrócić za ocean. Tym razem ma być inaczej. Ostatnie doniesienia mówią bowiem o tym, że NBA rozpoczęła rozmowy z europejską federacją, których celem jest utworzenie w Europie zupełnie nowej ligi, zrzeszającej czołowe zespoły Starego Kontynentu. Żeby nie było jakichkolwiek nieścisłości – nie chodzi o włączenie tych drużyn do rywalizacji w sezonie regularnym NBA. Pomysł opiera się na projekcie, jaki realizowany jest chociażby w Afryce (BAL), czyli stworzeniu osobnej ligi zarządzanej przez Adama Silvera i nowych kolegów z FIBA. Naturalnie pojawia się pytanie o konkurencję w postaci Euroligi. Nie ma tu gotowych odpowiedzi, więc czeka nas prawdziwa wojna o wpływy na europejskim froncie. 

Już pod koniec listopada pojawiały się niepokojące doniesienia na temat niewiedzy oficjeli FIBA na temat jakichkolwiek planów NBA na organizowanie ligi w Europie. Serbski portal “Meridian Sport” opublikował artykuł, który sugerował, że NBA działałaby „bez pośredników z EuroLigi i FIBA, w bezpośredniej komunikacji z największymi klubami”.  Niemal od razu odniósł się do tego Jose Garbajosa – legenda hiszpańskiej koszykówki, a obecnie prezes FIBA Europe. 

– Plotki sugerują, że NBA chce działać na własną rękę, ale Adam Silver bardzo jasno wyraził się podczas konferencji prasowej na Igrzyskach Olimpijskich – cokolwiek zrobimy w Europie, będzie to we współpracy z FIBA – powiedział Garbajosa. – To dla nas bardzo ważne, by pozostać blisko tak wielkiego gracza. W ostatnich latach zdobyliśmy duży szacunek NBA za sposób, w jaki dbamy o nasz sport. Na ten moment nie wiemy, co oznaczają te zapowiedzi ani co ostatecznie się wydarzy, ale dla nas NBA, Silver i jego współpracownik Mark Tatum muszą nas uwzględnić w jakichkolwiek planach, które mogą realizować w Europie – dodał. 

Na dobrą sprawę, NBA nie musiałaby uwzględniać niczyich interesów i korzystając ze swojego zaplecza biznesowego – zapewnić najlepszym klubom w Europie warunki, jakich nie może im zagwarantować ani FIBA, ani Euroliga. Zdaje się jednak, że komisarz Silver chce się zachować honorowo i utrzymać pozytywne relacje, jakie w ostatnich latach budował z oficjelami europejskiej federacji. W trudniejszej sytuacji znalazła się za to Euroliga, która choć dysponuje argumentami w dyskusji o dominacji na Starym Kontynencie, to z sojuszem FIBA – NBA może mieć potężny problem. Należy wyjść z założenia, że NBA podpisze się wyłącznie pod inicjatywą zrzeszającą najlepsze zespoły na kontynencie, a to oznacza przechwycenie Barcelony, Realu, Anadolu, Fenerbahce, Olympiakosu itd. Kontynuowanie gry w Eurolidze przy jednoczesnej grze dla NBA jest wykluczone zarówno z powodów logistycznych, jak i proceduralnych. 

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułRookie Jared McCain wypada z gry na czas nieokreślony
Następny artykułW Detroit szykują się do wymiany?

1 KOMENTARZ

  1. NBA z FIBA to sobie może i gadać ale Euroliga to osobny twór, i skoro na wiosne ichsze Final Four odbedzie się w Arabii, to można się spodziewać, że hajsik będzie płynął nadal i teraz pytanie, kto da więcej, to do tego wszystkie Realy, Barcelony i reszta potentatów pójdzie. Nie zdziwiłbym się, gdyby się za te dwa-trzy lata okazało, że kilka wielkich nazw odejdzie z Euroligi a kilka pozostanie i przez parę lat będzie taki bałagan, Euroliga sobie, NBA i FIBA sobie.

    2