Wake-Up: Warriors w kryzysie, Celtics przetrwali z Bucks

2
fot.

Czasem Celtics potrafią polować na trójki w prymitywny sposób.

Czasem drugi team zaczyna głupieć, żeby tylko utrzymać się w meczu z Celtics. Czasem dostajemy słabe, senne pierwsze połowy meczów. O – czy ten był w ESPN? To na pewno pomoże narracji!

Czasem sami jesteśmy senni i przez to zrzędliwi.

Czasem tylko wymyślamy sobie powód, żeby przestać coś robić.

Celtics w meczu z Milwaukee oddali w piątek 16 trójek w pierwszej kwarcie. To sporo. Następnie zabrali się za 0-12 za trzy w drugiej – to jeszcze trudniej zrobić, zwłaszcza, kiedy ma się też w tym samym czasie layupy i dunki. Może gdybyś był nieco schludniejszy, Boston? Wystarczy tylko tyle. Możesz mieć swoje trójki w kontrataku, ale pomyśl troszkę o tym co robisz w pozycyjnym, Jesse, 22, Lowell, MS.

Nie wszystko jest jednak złe w meczach na mnóstwo trójek, nawet gdy nie wchodzą: mniej obręczy to mniej rzutów wolnych, mniej rzutów wolnych to mniej przerw w grze. Gdy mecz jest słaby, najgorsze co może się zdarzyć, to żeby miał dogrywkę – najlepiej więc jeśli skończy się szybko.

NBA.com na swojej stronie nazywa to: “Tatum, Celtics Edge Bucks in East thriller”.

Mmmm!

Magic @ 76ers 94:102 F.Wagner 30/5/5 – George 21/9a
Bucks @ Celtics 105:111 Antetokounmpo 30 – Tatum 34/10/5
Lakers @ Hawks 132:134 OT James 39/10/11 – Young 31/20
Kings @ Spurs 140:113 Sabonis 22/16z – Champagnie 30
Pacers @ Bulls 132:123 Haliburton 23/8a – LaVine 32
Jazz @ Trail Blazers 141:99 Kessler 13/17z – Banton 19
Timberwolves @ Warriors 107:90 Edwards 30/9a – Curry 23

Lopez spudłował spod obręczy, Lillard nie trafił trójki, zaraz Giannis nie trafił swojej, a w odpowiedzi w transition za trzy trafił Al Horford – który zaraz zablokował layup Middletona – a po nim Jrue na 26 sek. przed końcem trafił floater po closeoucie na trójkę i Celtics wygrali z Bucks 111:105 mecz, w którym trochę ktoś musiał wygrać, ale w którym obrona Milwaukee była solidna.

Powrót Middletona – 2-10, 6-6 z linii, 11 punktów, 5 asyst i +3 – jeszcze z ławki, od razu pomógł Bucks na skrzydle. Od razu mieli więcej balansu w akcjach half-court więcej luzu. Tylko, że nasz Al Horford, jak mało który gracz NBA, czuje Giannisa Antetokounmpo, który trafił tylko 13-25 i na linii był ledwie sześć razy w meczu na 30 punktów i tylko jedną asystę. Poza tym grane były klasyki: Tatum na Lopezie, Brown na Lillardzie, a z drugiej strony polowanie na Dame’a, który sam rzucił 31 na 4-12 za trzy, ale też 8-13 za dwa, pokazując trochę reszcie na boisku, że można grać rozsądniej.

Celtics? Celtics grali bez Porzingisa i nadal są team-to-beat na Wschodzie. Nawet w gorsze dni, 17-53 za 3, potrafią pokonać Bucks – stary Al Horford jest tu kluczowy w obronie. Tatum 14 ze swoich 34 punktów rzucił w czwartej kwarcie i podobnie jak Lillard czuł, że można grać w nasz sport troszeczkę lepiej.

1) W piątek mieliśmy mecz Midwest Divison, rywalizację, która jednak była nią tylko przez moment i nie chcemy fanom Pacers przypominać drugiej połowy meczu nr 7 finałów Wschodu w 1998 roku. 9-14 Pacers przyjechali grać z Bulls, którzy wrócili z San Antonio, gdzie w czwartek zagrali świetnie. Ball i Buzelis na boisku znaleźli się bardzo szybko i Bulls, jak Celtics, w pierwsze 10 minut oddali już 14 rzutów za trzy – Billy Donovan prowadził już tak dużo różnych wersji Chicago.

Mam mały kłopot z tym, że wszyscy mają kłopot z Indianą – gdzie przepraszam byliście przez 15 lat, gdy Indiana była średnia-do-dobra, a w ogóle o Indianie nie rozmawialiśmy? Uspokójmy się. Pacers mieli w Chicago dwucyfrowe prowadzenie już w drugiej kwarcie – trafili 11 z 13 pierwszych rzutów. Indiana widziała paint (56 punktów), grała luźno, czekała aż Bulls zmęczą się w drugiej połowie. Chicago jest dziś inne: Bulls także grają szybko, a Vucević trafia 47% trójek, czasem jako trailer. Haliburton miał jednak swoje rzuty w czwartej kwarcie, trafił je, Bulls ostatecznie rzucili po raz 8 z rzędu te 115 punktów – rekord klubu – ale Pacers byli wysoce efektywni za trzy, trafili 18 z 29, i grali tak nieźle, jak nie grali już od tygodni. 132:123.

23 punkty i 8 asyst Haliburtona, 21 Siakama i 19 Mathurina dla Pacers, którzy trafili 57%.

Dla Bulls 32 punkty Zacha LaVine’a, 19 i 9 asyst White’a i 15 punktów Dosunmu. 21-50 za trzy Bulls.

2) Po dwóch zwycięstwach z klubami z L.A., Wolves przyjechali do Warriors, którzy mają kłopoty. Do ostatniej nocy byli 1-5 w ostatnich sześciu meczach, Steph ma słabe kolana, a Draymond spiętą łydkę. Warriors grali back-2-back, mieli z powrotem Stepha, ale Green wszedł z ławki.

Tylko Curry może trafić po zasłonie od razu floater z 6 metrów o deskę, szukając kontaktu – i go znaleźć. Coraz mniej jednak od niego widzimy takich magicznych zagrań. Minnesota miała szansę w tym meczu. Mike Conley teraz stawia zasłony Randle’owi. Wolves pracowali. Myśleli. Wyprawili się w run 23-2 w drugiej kwarcie i wywrócili mecz niezłą egzekucją. Gracie za pieniądze w koszykówkę, koledzy, a nie oglądacie francuskie romanse. Sport nie musi być znowu aż tak emocjonalny, Tony.

Ten mecz był raczej-średni. Oba składy ciężko pracowały nad swoimi 15-toma, razem 30-toma stratami po trzech kwartach. Trójki Conleya i Anthony’ego Edwardsa na 8 minut przed końcem dały Wolves nieco oddechu, a blok Naza Reida dwie minuty później na Greenie i trójka Alexandra-Walkera praktycznie zabiły mecz. Edwards był jeszcze znakomity w dwóch kolejnych posiadaniach, szedł run 17-2 w czwartej kwarcie i Warriors wyglądali jak cień cienia siebie z 2022 roku. Są w kryzysie, podobnie jak Lakers.

Minnesota także może być jeszcze w kryzysie, ale zwyczajnie jest lepsza niż oba składy z Kalifornii, które max mogą spotkać się w Play-In. Playoffowa seria Warriors-Lakers nam nie grozi. 107:90.

30 punktów i 9 asyst Edwardsa, 17 punktów i 11 zbiórek Goberta, trzy zwycięstwa z rzędu o popatrz akurat, gdy Mike Conley wrócił. Problem w tym, że ma 37 lat i nie będzie go zawsze.

Już siedem fauli technicznych w tym sezonie Draymonda Greena, 23 punkty Stepha, bóle kolana Mosesa Moody’ego i podkręcona kostka Wigginsa.

Mamy Shamsa Charanię z wczoraj o Warriors – na rynku #VOLUME

3) Trae Young trafił w piątek w dogrywce trójkę, która pokonała tych Los Angeles Lakers, którzy są starzy i smutni. A po tym w jaki sposób przegrali 132:134 w Atlancie będą tylko smutniejsi.

Young na 7 sek. przed końcem dogrywki władował trójkę, która dała Atlancie już szóste z rzędu zwycięstwo. LeBron miał szansę to jeszcze wygrać – Lakers nie mieli timeoutu – rzucał za trzy, ale stało się to, co w ostatnich tygodniach dzieje się z jego trójkami.

Czułem, że Lakers tu mogą wygrać i niewiele zabrakło.

Ale w ostatnich sekundach czwartej kwarty James zderzył się z Davisem i chwytał się za kolano – pokuśtykał na ławkę, wrócił na dogrywkę.

James rzucił 39 punktów i miał triple-double, Davis rzucił 38 w tym starciu #26 obrony Lakers z już #16 obroną Atlanty.

Stary zwariował:

Dla Hawks Young rzucił 31 i miał 20 asyst, 26 punktów rzucił rewelacyjny z ławki De’Andre Hunter, 20 dodał Bogdan Bogdanović i bench-unit Hawks rzucił 65 punktów – w ostatnich tygodniach powoli wyprzedzając bench-unit Cleveland jako najlepszy na Wschodzie.

Warto obejrzeć chociaż dla samego efektu czy-to-w-tych-strojach-naprawdę-Atlanta:

4) Victor Wembanyama opuścił przez te plecy drugi mecz w ciągu dwóch dni i drugi raz obrona Spurs została w San Antonio rozjechana.

W czwartek byli to Ayo Dosunmu i Bulls, a w piątek Kings w back-2-backu po słabej porażce w Memphis. Kings w piątek potrzebowali trochę czasu, żeby rozruszać kości, ale szybko dwucyfrowe straty obrócili w dwucyfrowe prowadzenie do przerwy.

DeMar DeRozan rzucił 23 punkty, a Sabas, Fox i Monk wszyscy po 22 w kontrolowanym blowoucie 140:113. Kevin Huerter, który trafia za trzy career-low 27%, poszedł w Hausera i trafił 4-4 na 16.

Drugi z rzędu mecz Spurs pozwolili rywalowi rzucić w trzy pierwsze kwarty sto punktów. Sochan tym razem wszedł z ławki i rzucił 14 punktów w 21 minut. Te dwa mecze bez Wembanyamy pokazały, jak absolutnie kluczowy jest by Spurs mogli utrzymać fort.

Zach Collins po cichu jest w Top-10 liście nerwusków:

5) Orlando Magic przegrali już drugi mecz w ciągu trzech ostatnich. Paul George rzucił 21 i miał 9 asyst dla 76ers, którzy u siebie w pieszczoszku pokonali Magic 102:94 i wygrali już trzeci z czterech ostatnich meczów.

Magic trafiają najgorsze w lidze 31% za trzy i w piątek pokazali jak to robią. W drugiej kwarcie prowadzili dwoma, ale zdecydowali się oddać 13 trójek, nie trafili ani jednej i przegrywali dziewięcioma do przerwy i siedemnastoma dalej w drugiej połowie.

Magic mają relatywnie-nowego fantastycznego gościa w obronie:

Sixers, wciąż bez Embiida, znów za to mieli dobre minuty od syna Kenyona Martina, który rzucił 20 punktów.

6) Chodźmy do Northwest Division.

Jesus Christ:

W prawdopodobnie najgorzej zapowiadającym się meczu całego tego dotychczasowego sezonu mieliśmy ogromny blowout. Utah Jazz prowadzili w Portland po pierwszej kwarcie już 38-20, 67-44 do przerwy, 76-46 w trzeciej i systematycznie wyprowadzali kibiców Blazers z hali w tym 141:99.

John Collins rzucił 20, Walker Kessler rzucił 13, zebrał 17 piłek i miał 5 bloków. W niedzielę rewanż i być może też mecz o utrzymanie posady trenera. Póki co usadził Aytona na ławce po dwóch minutach drugiej połowy (“Nie podobało mi się jego nastawienie”).

7) PLK? Lokalny Klub (3-5) vs. (3-5) Śląsk Wrocław. 63:72

Na trybunach bardzo godnie reprezentowany klub z Wrocławia.

I to najlepsze co można powiedzieć o tym meczu.

Włożyłem zimową czapkę Bobcats i wywołałem nią duchy, bo lokalny klub zagrał parodię sportu – który potrafi być czasem tak zły, że aż dobry. To był ten mecz.

We wtorek zwolniony został trener, w środę zatrudniony został nowy, w czwartek okazało się, że nie zagra nasz 5’8-brandon-jennings-rozgrywający, w piątek okazało się, że efekt nowej miotły zupełnie nie zadziałał, że nie mamy rezerwowego rozgrywającego i nie mamy już też startującego centra.

Nasz klub powinien się poważnie zastanowić jaki produkt wystawia na boisku, bo o ile wczoraj było to jeszcze zabawne, to dziś wydaje się już być to żenujące.

Wyjdźmy na Top-10:

Poprzedni artykułRzutówka: Middleton wreszcie wraca. Smart odwiedzi Boston. Walka z kryzysami
Następny artykułDniówka: Duże rozczarowania po dużych wakacyjnych zakupach

2 KOMENTARZE

  1. Lakers najprawdopodobniej czeka powtórka z 2022r.Może 33-36 zwycięstw,11-12 miejsce w konferencji.Durnowate straty z 4kwarty czy dogrywki aż biły po oczach(m.in.piekna asysta Davisa do Younga na trójkę).Lebron dokłada kolejny tysiaczek do kolekcji,to będzie już ponad +41000pkt.Drugi wciąż aktywny zawodnik w lidze nie przekroczył jeszcze 30tyś.

    11
  2. “Mam mały kłopot z tym, że wszyscy mają kłopot z Indianą – gdzie przepraszam byliście przez 15 lat, gdy Indiana była średnia-do-dobra, a w ogóle o Indianie nie rozmawialiśmy? Uspokójmy się.”

    Ale to Ty dzwonisz i zwalniasz m. in. Ricka.

    11