Już tylko jedna porażka dzieli Washington Wizards od wyrównania niechlubnego rekordu klubu najdłuższej takiej serii. Jak na razie w sezonie wygrali ledwie dwa razy, a teraz przegrali już 15 meczów z rzędu, spokojnie umacniając się na pierwszym miejscu odwróconej tabeli.
Wszystko zgodnie z planem. Tankowanie w pełni, od samego startu, żeby nie tracić czasu i przystąpić do loterii z największymi szansami na Coopera Flagga, a w najgorszym razie z gwarancją wyboru któregoś z pięciu najbardziej obiecujących prospektów tej podobno bardzo mocnej klasy.
Dlatego zebrali słaby skład, a teraz chętnie dają duże minuty debiutantom (w całej lidze tylko czterech rookies gra średnio ponad 26 minut, trzech z nich występuje właśnie w barwach Wizards), oddają piłkę w ręce Bilala Coulibaly’ego, żeby pracował nad swoją raczkującą, ofensywną grą czy zachęcają Kyshawna George’a do przełamania swojej strzeleckiej niemocy (97 rzuty za trzy, 24.7%). Priorytetem jest rozwijanie młodzieży, co przy okazji pomaga w zbieraniu kolejnych porażek, czyli losów do loterii.
Ale mimo wszystko w Waszyngtonie chyba trochę za bardzo zaangażowali się w to całe tankowanie, bo produkt jaki wystawiają obecnie na parkiecie jest nawet gorszy niż to, co rok temu oglądaliśmy w Detroit czy wcześniej za czasów Procesu w Philly. To nie jest koszykówka NBA. Wizards nie przegrywają, oni po prostu oddają kolejne mecze. W trakcie tej serii 15 porażek, w aż siedmiu oberwali różnicą 20 punktów, a tylko raz skończyło się jednocyfrową przewagą rywali. Mają najgorszy atak w lidze, drugą najsłabszą obronę i w całym sezonie ledwie sześć minut spędzili w crunch time.
Po 19 meczach średnio są gorsi od rywali o 15.8 punktów!
W całej historii NBA była dotychczas tylko jedna drużyna z takim wskaźnikiem poniżej minus-14. Dallas Mavericks w sezonie 1992/93 (-15.2), w którym wygrali ledwie 11 meczów. Wizards są na dobrej drodze, żeby ich przebić, a wcześniej mogą zagrozić rekordowej serii Pistons z zeszłego roku.
(11-8) Denver @ (19-3) Cleveland 1:00
(14-8) Dallas @ (2-17) Washington 1:00
(6-15) Charlotte @ (13-8) New York 1:30
(16-5) Oklahoma City @ (7-15) Toronto 1:30
(10-12) Sacramento @ (14-8) Memphis 2:00
(12-8) Phoenix @ (4-18) New Orleans 2:00
(9-13) Chicago @ (11-10) San Antonio 2:00
(15-7) Houston @ (12-8) Golden State 4:00
1) Najciekawszym meczem dzisiaj będzie wizyta najlepszego zawodnika u najlepszej obecnie drużyny NBA, za to kończąca noc zapowiedź przyszłotygodniowego półfinału turnieju odbędzie się bez udziału dwójki gwiazdorów gospodarzy.
Stephen Curry po raz drugi w ciągu czterech meczów dostanie wolne z powodu bólu w obu kolanach (to dla Warriors pierwsza część back-to-backa, w piątek grają z Wolves). Steph przekonuje, że nie jest to problem, który specjalnie go martwi, ale jest to coś nowego, co może dokuczać mu przez dłuższy okres, dlatego razem ze sztabem medycznym pracują, żeby sobie z tym poradzić. Draymond Green natomiast opuści drugi z rzędu mecz z powodu kontuzji łydki. Wczoraj miał przejść badanie rezonansem, żeby ją sprawdzić, ale nie mamy jeszcze doniesień o wynikach.
2) Houston Rockets w przyszłą środę będą gościli Golden State Warriors w walce o wyjazd do Las Vegas, a przegrali z nimi już 14 meczów z rzędu, w tym na początku sezonu pod nieobecność Curry’ego. Zobaczymy czy dzisiaj wykorzystają sprzyjające okoliczności, żeby wreszcie przerwać tę złą passę. Warriors tymczasem bez swoich liderów będą próbowali przerwać serię już 5 porażek. To będzie trudne wyzwanie, tym bardziej, że w tych pięciu meczach ich gra zupełnie rozsypywała się, kiedy Stepha nie było na parkiecie. Z nim atak śmigał na poziomie 121.3 punktów na sto posiadań, bez niego umierał, generując ledwie 88.7.
3) Kevin Durant wrócił na cztery mecze, ale teraz znowu czeka go przerwa. Co najmniej tydzień będzie leczył kostkę, co oznacza kolejny ciężki okres przed Phoenix Suns. Z KD grają jak jedna z najlepszych drużyn ligi, zaliczając bilans 11-2, ale pod nieobecność swojego lidera jak na razie wygrali tylko jeden z siedmiu meczów.
Devin Booker musi przypomnieć, że potrafi też sam pociągnąć drużynę. Dzisiaj będzie miał do tego idealne warunki, bo Suns odwiedzą jedno z jego ulubionych miejsc do grania. W tym roku już dwa razy rzucił w Nowym Orleanie po 52 punkty.
4) New Orleans Pelicans mają nadzieję na powrót Brandona Ingrama i Herba Jonesa, którzy wczoraj brali udział w pełnym treningu. Po raz pierwszy od końca października mogą mieć czterech swoich nominalnych starterów. Ale równocześnie poinformowali, że Zion Williamson jeszcze co najmniej kolejne dwa tygodnie będzie leczył swoje kontuzjowane miesiąc temu ścięgno udowe.
5) Malik Monk rozpoczął grudzień wchodząc do pierwszej piątki Sacramento Kings i był to jego pierwszy występ w roli startera od czasu wyprowadzki z Los Angeles ponad dwa lata temu. W Sacramento dotychczas był szóstym graczem i świetnie spisywał się w tej roli, ale problemy drużyny sprawiły, że Mike Brown zdecydował się zacząć mecz z wszystkim swoimi najlepszymi zawodnikami na parkiecie. W starciu ze Spurs to jeszcze nie przełożyło się na wygraną, ale ostatnio zaskoczyli drugich na Zachodzie Rockets, a Monk do swoich 17 punktów dołożył najlepsze w karierze 12 asyst (i to bez straty).
W tym ustawieniu będącym nową wyjściowa piątką, Kings spędzili dotychczas 104 minuty na parkiecie i jak na razie efekty są rewelacyjnie. Zaliczają dominujący NetRtg 21.8, grając atak na poziomie aż 133 punktów na sto posiadań.
6) Piątka Kings z Kevinem Huerterem nie wypadała źle (7.9), ale kiepska dyspozycja Huertera jest dużym problemem. Kings nie mają głębokiego składu, więc potrzebują dobrej gry wszystkich swoich zawodników, tymczasem Kevin jak na razie mocno zawodzi. Trafia ledwie 28.7% za trzy i jest najbardziej minusowym graczem stałej rotacji (-6.1).
7) Najwięcej celnych rzutów z midrange:
DeMar DeRozan – 78, 49.7%
Brandon Ingram – 43, 46.7%
Devin Booker – 40, 51.9%
Giannis Antetokounmpo – 38, 47.5%
Shai Gilgeous-Alexander – 30, 46.6%
8) 26.3 punktów, 50.5% z gry, 39.6% za trzy, 7.1 zbiórek i 6.6 asyst.
To osiągniecia RJ Barretta z ostatnich dziesięciu meczów. W tym czasie trzy razy zdobył ponad 30 punktów (więcej niż przez cały poprzedni sezon), zanotował pierwsze w karierze triple-double i pomógł słabym Toronto Raptors zanotować aż pięć zwycięstw (wcześniej mieli ledwie dwa). Jeszcze chwila i Barrett stanie się kandydatem do debiutu w All-Star Game.
9) W tym momencie jest dziewięciu zawodników z średnimi na poziomie 20-6-6. Dwóch z nich gra w Toronto.
Raptors ciągle jeszcze czekają na Immanuela Quickleya, ale mając do dyspozycji Scottie’go Barnesa, Barretta i Jakoba Poeltla są 4-4.
10) Memphis Grizzlies dali update w sprawie GG Jacksona, który we wrześniu przeszedł operację złamanej kości w prawej stopie. Potrzebuje jeszcze około 6-8 tygodni, żeby wrócić do gry.
11) Najskuteczniejsi strzelcy z rogów (minimum 20 oddanych rzutów):
AJ Green – 64.5% (20 trafień)
Garrison Mathews – 60% (18)
Isaiah Joe – 58.3% (14)
Payton Pritchard – 58.1% (18)
Russell Westbrook – 57.1% (12)
Poprzednio przez cały sezon Russ miał 19 celnych trójek z rogów (27.9%).