Jeszcze kilka lat temu był to projekt, który miał być dla najlepszej ligi świata powodem do dumy. W różnych zakątkach świata powstały akademie wspierane troskliwie przez NBA. Ich założeniem było zapraszania najbardziej utalentowanych dzieciaków z kontynentu i rozwijanie ich według standardów amerykańskiej szkoły. Minęło jednak kilka lat i marzenia o stworzeniu zupełnie nowych wzorców spotkały się z prozą życia. Liga w niektórych częściach świata musiała uznać obecność konkurencyjnych podmiotów albo zrozumiała, że poziom napływającego talentu nie jest równomierny z nakładami finansowymi przeznaczonymi na funkcjonowanie akademii.
Jonatha Givony z ESPN przygotował na ten temat obszerny artykuł, w którym wyjaśnił, z czego wynika decyzja NBA o przedefiniowaniu swojego podejścia do automatycznego generowania całej klasy utalentowanych dzieciaków. Idea od początku była słuszna. Akademie w Australii, Ameryce Łacińskiej i Afryce miały posłużyć do wspierania młodej grupy osób, która przejawia talent gotowy przekuć w zawodowstwo. Dla niektórych założenie mogło wydawać się zbyt utopijne. Jednak NBA wyszła z założenia, że jest w takim momencie swojej globalnej rozpoznawalności, że musi spróbować skapitalizować wartość marki. To miało bowiem otworzyć drogę do zaistnienia w świadomości kolejnych milionów fanów na całym świecie.
Minęło kilka lat od inauguracji tej odważnej inicjatywy. Tymczasem w lipcu 2025 roku końca dobiegnie funkcjonowanie akademii w Australii oraz Meksyku. Pierwsza powstała w 2017 roku, druga rok później. Wystarczyło zatem kilka lat na to, by cele zweryfikować. Liga nie może być rozwojem wydarzeń zachwycona, ale dynamicznie reaguje na zachowanie rynku i nie boi się przyznać, że w tym wypadku po prostu przestrzeliła. Zamknięcie tych akademii uwolni środki na wzmocnienie działania w innym rejonie świata, a ostatnie lata pokazały, że oczkiem w głowie komisarza Adam Silvera stała się Afryka – ląd dla wielu sportowych marek ciągle nieodkryty i nieskomercjalizowany. Zgodnie z informacjami ESPN – koszykarze akademii funkcjonującej w Senegalu mogą spać spokojnie.
Nowy program akademii NBA skupi się na rynkach takich jak Azja i Bliski Wschód, które są uważane za kluczowe dla globalizacji ligi oraz zwiększenia jej długoterminowych przychodów. Warto jednak zaznaczyć, że akademie w Australii i Meksyku na przestrzeni ostatnich pięciu lat wypuścił do NBA kilka picków z TOP 10 draftu, m.in. Josha Giddeya, Benedicta Mathurina czy Dysona Danielsa. W oficjalnej ligowej narracji dotyczącej ostatnich zmian, pojawił się sofizmat mówiąca o “przeniesienia uwagi na miejsca, które do tej pory były przez NBA zaniedbane”. Pod tym jednak kryje się wyłącznie motyw biznesowy, mający na celu wyciśnięcie absolutnego maksimum z rynków, które w opinii ekspertów stały się dla NBA najbardziej rentowne. Oczywiście, że chodzi o pomoc utalentowanym dzieciakom. Przecież właśnie tym się liga kierowała otwierając akademie w Australii i Meksyku.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.