Ponad miesiąc temu występ Dejoute Murraya w meczu otwarcia był pod znakiem zapytania ze względu na sprawy osobiste. Ostatecznie zagrał i w swoim debiucie w nowych barwach pomógł New Orleans Pelicans wygrać, ale od tamtego czasu już nie widzieliśmy go na parkiecie. Bo na finiszu meczu doznał złamania w lewej dłoni. Teraz podczas spotkania z dziennikarzami zdradził, że jego mama miała udar tuż przed początkiem sezonu i to z tego powodu mógł opuścić mecz otwarcia. Mama chciała, żeby zagrał, ale potem kontuzja była dla Dejounte ewidentnym znakiem, że trzeba było z nią zostać.
Na szczęście mama już czuje się dobrze, a Murray wyleczył dłoń i szykuje się do swojego drugiego występu. Ale podczas gdy w rodzinie Murray’ów sytuacja się poprawiła, nastroje w drużynie mocno się pogorszyły od jego poprzedniego meczu. Przed sezonem oczekiwania w Nowym Orleanie były bardzo duże, niestety plaga kontuzji sprawiała, że ten sezon w ekspertowym tempie im odjechał. Murray jest teraz drugim starterem Pelicans, który wraca do gry po dłuższej przerwie. W poprzednim spotkaniu mieli już CJ’a McColluma. To jednak nadal tylko dwaj z nominalnych starterów, którzy są dostępni, bo nawet ten najzdrowszy dotychczas, czyli Brandon Ingram, dzisiaj najprawdopodobniej opuści drugi z rzędu mecz z powodu kontuzji łydki.
Tak więc nadal pozostaną mocno osłabieni, co jeszcze nie daje nadziei na odbicie, a zaliczają właśnie serię pięciu porażek, coraz bardziej zakopując się na samym dnie tabeli Zachodu z bilansem 4-14. Co prawda dzisiaj będą gościli u siebie równie słabych Toronto Raptors, więc jest szansa powalczyć o zwycięstwo, ale tylko mogą pozazdrościć swoim rywalom, że grają na Wschodzie. Bo w tej drugiej konferencji nawet 4-14 jeszcze nie przekreśla włączenia się w walkę o Play-in, podczas gdy na Zachodzie, Pelicans już 6 meczów dzieli od dziesiątego miejsca. To bardzo duża strata, zwłaszcza przy tak mocnej konkurencji. Strata raczej nie do odrobienia, bo pewnie jeszcze się powiększy do czasu odzyskania chociażby prawie pełnego składu.
Poza grą pozostają Herb Jones, Jose Alvarado i oczywiście Zion Williamson. I zwłaszcza wobec tego ostatniego doniesienia nie są optymistyczne. Kiedy gwiazdor Pelicans doznał kontuzji ścięgna udowego, mówiło się o 4-6 tygodniach przerwy. Ale według źródeł Shamsa Charanii, po ponad dwóch tygodniach leczenia wygląda na to, że jego nieobecność się wydłuży i może przekroczyć ten początkowo podawany okres. Zresztą u Ziona przeważnie tak to właśnie jest, że proces rehabilitacji mocno się przeciąga. Już za dużo razy to widzieliśmy.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Zion to idealny kandydat na Expansion Draft do Las Vegas