Nr 2 obrona NBA i zaskakująco niezła obrona Portland, w środku z Donovanem Clinganem i Robertem Williamsem, grały w piątek jeszcze bardziej zaskakujący, bo jedyny tego dnia Turnieju mecz składów bez porażki; mecz jednak szybko obrócony przez jedną z najlepszych ławek rezerwowych w NBA, już ze Stevenem Adamsem. Obrona i ławka to jest Houston.
Nadal czekamy na więcej od piątki, na to by Green i Sengun poczynili mocniejsze postępy, ale ci 12-5 Rockets – na słabym-do-średnim terminarzu – są właśnie w trakcie najlepszego plus-minus startu Rockets w całej swojej historii (+163 po 17 meczach) – lepszego niż wszystkie składy z Hardenem, lepszego nawet niż ten pierwszy, który zdobył tytuł, lepszego nawet niż najlepszy do wczoraj skład 96/97 Rockets z Olajuwonem, Drexlerem i Charlesem Barkley’em, który zaczął sezon 15-1 i +131.
Cholera, mamy wspomnienia o tych drużynach, może jeszcze gdzieś tamtą koszulkę Rockets, białą z szeroko rozstawionymi paskami, piżamową nieco.
Mamy może wspomnienia związane ze Stevenem Adamsem w Oklahomie, z Dillonem Brooksem i LeBronem, może z VanVleetem kryjącym Stepha w Finałach, ale najczęściej wspominanym może być też obecny trener Rockets, wyrzucony z Celtics w atmosferze podejrzeń o molestowanie seksualne jednej z pracowniczek klubu.
Dziś ten gość otrzymuje mnóstwo najazdów-kamery od TV Rockets. Mnóóóóstwo! Jakby 20 lat już spędził w tej pozycji, jakby wygrał kilka tytułów, miał klucze do miasta, trzy Porsche i drugą żonę. Spokojnie mówiący, postawny, były koszykarz NBA, zachowujący pokerową twarz, bo wyglądający jakby niezupełnie? nie do samego końca? wiedział co się dzieje? – ale też jakby chciał bardzo dowiedzieć się w trakcie.
Bo Rockets to już druga drużyna Ime Udoki, która w jego pierwszym sezonie pracy, im dalej w sezon, stawała się coraz lepsza. Karierę – jeden sezon – w Bostonie rozpoczął 2-5, Celtics byli 0.500 teamem w połowie sezonu, a skończyli w Finałach NBA. W poprzednim sezonie – jego pierwszym w Houston – Rockets byli rewelacją marca, wygrywając 11 meczów z rzędu. A przecież Udoka objął Rockets po tym jak na przestrzeni trzech lat byli najgorszą drużyną w NBA, niemal-kraterem zostawionym przez Daryla Moreya po latach inwestowania w team wokół Hardena. O ile Jalen Green wybrany został jeszcze z pickiem Houston, tak już Sengun podebrany został z pickiem oryginalnie należącym do Celtics, via Oklahoma (trade Horforda z OKC do Bostonu).
Rzadko siedzi na ławce, najczęściej stoi ubrany w czarny dres, wyglądając twardo, w trakcie akcji krzycząc dziesięć metrów do Easona i Greena, żeby przed pickiem zamienili się kryciem i cztery sekundy później jego gracze mają steal. Stoi i wygląda jak ojciec, który da ci to ojcowskie, pochmurne spojrzenie, gdy zrobisz coś źle, ale zaraz spokojnie wytłumaczy co masz zrobić lepiej. I który prawdopodobnie mógłby grać nawet dzisiaj lepszą obronę niż startujący shooting-guard Rockets.
Rockets wyganiali Blazers z Houston z powrotem do Portland, do Salem, wyganiali ich w górę rzeki Willamette i z powrotem przez Góry Skaliste do Houston. Dillon Brooks miał jedną z tych nocy. Grał akademicką koszykówkę w Oregon przez trzy lata. Blazers zaliczyli sobie ostatnio kilka niezłych zwycięstw – 2x Wolves, Atlanta – ale dwa tygodnie temu w poniedziałek potrafili też przegrać u siebie z Memphis minus-45.
Houston po blowoucie 116:88 jest 2-0 w swojej grupie i grało będzie jeszcze z Sacramento i Minnesotą. Jedno zwycięstwo tu powinno wystarczyć, bo Rockets są już +49 w małych punktach. Są też zdrowi, a finał turnieju w Vegas już za kilka tygodni. Wyglądają jak team, który może być zeszłoroczną Indianą w tych nowych, dziwnych rozgrywkach.
Celtics @ Wizards 108:96 Brown 31/11z – Poole 23/8a
Nets @ 76ers 98:113 C.Johnson 37 – McCain 30
Warriors @ Pelicans 112:108 Wiggins 30 – Robinson-Earl 19/12z
Trail Blazers @ Rockets 88:116 Avdija 13 – Brooks 28
Hawks @ Bulls 122:136 J.Johnson 25/13/5 – White 20/9a
Pacers @ Bucks 117:129 Siakam 25/8z – Antetokounmpo 37/10/11
Mavericks @ Nuggets 123:120 Washington 22/13z – Jokić 33/17/10
Kings @ Clippers 88:104 Fox 29/7/7 – Harden 22/9a
Brooks rzucił career-6 trójek na ośmiu próbach i rzucił 28 punktów. Rockets trafili 15-39 za trzy, Tari Eason jeździł w transition do 22 punktów i był najlepsze na boisku +33, oczywiście z ławki. Rockets mieli 23 punkty w kontrach – żyją tam i w zbiórkach w ataku. Mają siedmiu ludzi w składzie, którzy są średnio w double-figures i żaden nie ma średnio 20.
Blazers grali bez Scoota i Aytona, grali słabo przez cały mecz poza momentem, gdy zrezygnowali z obu centrów i zeszli niżej, by spróbować coś ruszyć w ataku pozycyjnym.
Robert Williams miał efektowną sekwencję w drugiej kwarcie:
1) Po tym jak Warriors wcześniej piątek wygrali w Nowym Orleanie, Mavericks i Nuggets grali praktycznie mecz pucharowy – przegrywający odpada. Był on w ESPN i wrócił Jokić, ale Doncić nie grał kontuzjowany. Straciliśmy więc wielką szansę, żeby drugi raz w tym sezonie zobaczyć ich na przeciw siebie. Wielka szkoda dla NBA Cup, ESPN’u, ale głównie dla nas.
Jokić rzadko opuszcza mecze, więc była to szansa zobaczyć, jak szybko jest w stanie wrócić do rytmu. Jednak po wygraniu tydzień temu bez Luki w Oklahomie, Mavericks wyszli na Nuggets rozgrzani, wypoczęci i w rytmie. Naji Marshall grał świetnie i Mavericks wygrali drugą kwartę 40-22, prowadząc już 77-53 wcześnie w trzeciej, grając znakomicie, a jednocześnie dalej osłabiając szanse Luki na wygranie pierwszego MVP – bo oczywiście składy bez dominującego piłkę gracza, który w obronie jednak swój team bardziej osłabia, niż mu pomaga, mogą mieć momenty inspirującej gry. To nie tak, jakby LeBron w prajmie opuszczał mecz Cleveland czy Miami.
Drugą częścią sprawy jest jednak umieć utrzymać prowadzenie, zadbać, wypieścić posiadania – dlatego Denver wróciło runem 27-6, Westbrook nagle czuł trójkę, dwóch graczy Denver blokowało jednego gracza Dallas, Murray rzucał alley-oopy. Mecz dobił do crunchtime – z Mavericks bez Luki i na domiar złego zonującymi, gdy Jokic ma piłkę. Cóż, ten sposób krycia go pozwala mu robić co chce. Run 13-2 Denver prawie zrobił Nuggets mecz, ale na 2 min. do końca był remis, Mavs podwoili Jokicia, ale Lively najpierw zdjął jego dobitkę, a zaraz drive Westbrooka z passu z podwojenia, a PJ Washington, jak w Oklahomie, znów dowoził bez Luki w 9-0 runie.
Jokić na 41 sek. do końca zmniejszył straty Denver do dwóch, ale zaraz w najważniejszym posiadaniu meczu Naji Marshall był jeszcze jednym koszykarzem Mavericks, który zdobył punkty bezpośrednio na i nad Murray’em. Nuggets mieli jeszcze w ostatnich dziesięciu sekundach dwie szanse na doprowadzenie trójką do remisu, ale w tej drugiej, na 4 sek. przed końcem, Peyton Watson próbował być Grantem Hillem, tylko że Jokić nie miał szansy zostać Christianem Laettnerem, bo długie podanie przez 3/4 parkietu było złe.
123:120 Dallas w Denver.
Kyrie trafił tylko 7-19 na 19 punktów, za to Marshall rzucił career-26 punktów na 11-14, 3-4 za 3, a Washington rzucił 22 i zebrał 13 piłek. Jokić nie grał wcześniej w tym tygodniu, bo on i jego żona najzwyczajniej czekali na narodziny drugiego dziecka, syna – rzucił 33, miał 17 zbiórek i 10 asyst. Westbrook rzucił 16 na 4-6 za trzy.
To, że Luka nie grał w tym meczu nie oznacza, że nie było pretensji, po tym jak Lively lekko pchnął Jokicia? pod koszem przy celnej trójce? Z tego kąta kamery trudno ocenić czy ma rację i nie powinno tu być jeszcze dodatkowego wolnego przy celnej trójce Murray’a na 118-119:
Z drugiego kąta kamery wygląda to bardziej na klasyczny motyw, gdy sportowiec nagle postanawia zrzucić 50% swojej wagi i staje się pasywny:
Można też akurat Jokicia podejrzewać, że był tym, który próbował, i jest w stanie, przechytrzyć arbitrów. Luka wysyłał sms-y po meczu.
2) Ten piątkowy mecz w Milwaukee był must-win dla Pacers. Grany na głupim niebieskim parkiecie. Był szansą, by wreszcie poczuć się dobrze w trakcie nieudanych prób poradzenia sobie z kontuzjami nękającymi rotacje. Problem Indiany był jednak inny – nigeryjski. Problem nigeryjski z obywatelstwem Grecji. I jeszcze Brook Lopez w tym tygodniu doszedł do świetnej formy. Czasem jeszcze weterani potrzebują kilku tygodni – tak przyzwyczailiśmy się do tego, że świetnie przygotowani przyjeżdżają już na start obozu treningowego.
Giannis lideruje NBA w punktach-na-mecz, 32 per-game, w ostatnich dwóch tygodniach miał jeden na 59, drugi na 41 punktów – oba w obrębie Midwest Divison! Przyszedł czas na trzeci team Midwest Division po Detroit i Chicago, tym bardziej, że Pacers akurat muszą bronić, żeby w ogóle żyć. Bucks szybko prowadzili dwucyfrowo, drugi z rzędu mecz zaczynając bardzo dobrym pierwszym kwadransem gry. W tym tygodniu bronią lepiej, przez to biegają więcej, grają szybciej, a Gary Trent może znajdować łatwe trójki – Giannis biega, rzeczy się dzieją. To są Bucks. Zawsze byli. Nigdy nie byli bardzo dobrym atakiem pozycyjnym – nawet gdy wygrali tytuł. Bucks to nie Giannis kozłujący wolno do linii za trzy.
Bucks grali fantastycznie, prowadzili dwudziestoma, a Giannis rzucał Magic-podania w transition – czy widziałeś już jak została wydana biografia Magica Johnsona? To jest najlepsza dotychczas robota SQN! To także aż tysiąc sto stron – cholera, Bucks grali dobrze ostatniej nocy. Dunki. Miny. To był ich zdecydowanie najlepszy mecz, bo Pacers – mimo wszystkich ich strachów i błędów – nadal są jedyną drużyną, która w tym sezonie pokonała i Boston, i Dallas, czyli obu finalistów.
Ale Bucks nie są jeszcze tak dobrzy, żeby siedzieć sobie spokojnie, zlizywać sos z palców i kończyć jeść, więc Giannis musiał zrobić to:
Przerwać rozgrywki.
129:117 Milwaukee.
Na starcie sezonu był nieco kontuzjowany – nadal zresztą jest w raportach kontuzyjnych z rzepką w prawym kolanie – dziś znów wygląda jak najlepszy gracz Konferencji Wschodniej – jak siła, która przeciera kluby koszykówki w proch, gracz, który może w pojedynkę doprowadzić serię z Celtics do siedmiu spotkań.
37 punktów na 14-21, aż 11 asyst, 10 zbiórek w kolejnym superstar występie Giannisa, który idzie na zawodnika miesiąca. 24 punkty i 12 asyst Lillarda, season-18 Trenta. Bucks wygrali pięć z sześciu ostatnich meczów.
W Pacers, którzy są 1-5 w ostatnich sześciu meczach, 25 Siakama, 20 Mathurina, 18 i dziewięć asyst Haliburtona, który jest nieco zrezygnowany:
3) Sacramento Kings przegrali drugi mecz i praktycznie odpadli z rozgrywek. Mimo powrotów do gry DeRozana i Sabonisa zupełnie nie dali sobie rady w Intuit Dome z obroną Tyronna Lue w tym 88:104. Kings w dotychczasowych dwóch meczach z Clippers są razem 10-61 za trzy. Clippers też dwukrotnie poskromili w tym sezonie swoją obroną Warriors. T-Lue ma Pacific Division zwyczajnie obcykaną.
20-1 run Clippers w pierwszej kwarcie kompletnie rozerwał ten mecz na strzępy – nikt w tym sezonie nie rzucił mniej punktów niż 29 Kings w pierwszej połowie – zanim De’Aaron Fox 25 ze swoich 29 punktów rzucił po przerwie.
James Harden rzucił 22 punkty, miał 9 asyst i Clippers są 1-1 w grupie “A” – grupie Houston i Minnesoty.
4) Atlanta Hawks przywieźli swoje 2-0 w bostońskiej-grupie do Chicago i Bulls są 1-1 po efektownym 136:122, w którym bardzo dobry w tym tygodniu Zach LaVine rzucił 26 punktów, a Ayo Dosunmu i Coby White po 20.
Bulls trafili season-57% na low-5 obronie NBA, wszyscy starterzy byli w dwucyfrowych, Vuc i Giddey rzucili po 18. Bulls od dwóch meczów grają bez Patricka Williamsa, a w piątce wyszedł tym razem Dosunmu – mecz wcześniej Craig. Nie jest sensacją, że wyglądają lepiej. Ayo miał osiem asyst i obronę, dwa steale w 38 minut gry.
Widziałem przez lata już tyle podobnych niebronionych meczów Atlanty, że czasem zastanawiam się, czy pisać w ogóle, że Jalen Johnson i Trae Young rzucili obaj po 25 punktów, skoro tyle obaj oddali po drugiej stronie. Aż 36 asyst Chicago.
5) Boston Celtics, po przegranej z Hawks w pierwszym meczu, nie mogą sobie już pozwolić na porażkę, ale 108:96 w Waszyngtonie było dalekie od komfortu. Jaylen Brown rzucił 31 punktów i zebrał 11 piłek. Wizards przegrali już dziesięć meczów z rzędu.
Celtics trafili tylko 11 z 46 trójek, dlatego w ostatniej minucie prowadzili jeszcze tylko pięcioma punktami, zanim Brown jumpshotem praktycznie zamroził mecz.
Toughy:
Jayson Tatum poszedł w 0-10 za trzy i rzucił 16. Celtics grali bez Ala Horforda i znowu przegrali mocno paint, tym razem -22. Cóż, Wizards byli kryminalnie złe 7-28 z dystansu.
6) Nie tylko Paul George, ale i Joel Embiid w piątek nie zagrał – bóle lewego kolana – ale po przegraniu dwóch pierwszych meczów Turnieju, to 113:98 76ers na Brooklynie niewiele zmieniło, poza tym, że i Nets tracili szanse na wyjście z grupy. Wczesny Rookie of the Year Jared McCain rzucił 30 punktów na 6-11 za trzy, Tyrese Maxey 26 w 27 minut i Sixers przerwali serię pięciu porażek.
Ale Sixers ze znowu kontuzjowanym kolanem Embiida – po jego pierwszym dobrym w tym sezonie meczu – wracają do punktu wyjścia.
Świetnie w Nets grał Cam Johnson, który rzucił 37 punktów, a dobrze też Keon Johnson, który dodał 18. Z dobrego startu Nets pozostały jednak już tylko wspomnienia, przegrali cztery z pięciu ostatnich meczów. Ta jedna wygrana w dodatku jest z tego tygodnia, gdy Brandon Miller nie trafił na Brooklynie trójki dla Cats na zwycięstwo.
Zabawnie wyjdzie, jeśli Daryl Morey wydraftował właśnie drugiego Jalena Brunsona i to na końcu będzie jedyna rzecz, która obroni ten sezon Filadelfii:
Btw, Ben Simmons grał ostatniej nocy w Philly.
Proces jeszcze trwa!
7) W końcu Golden State Warriors – którzy z 3-0 jako pierwsi zapewnili sobie już awans do Vegas.
Nr 3 obrona NBA, jedna z najszerszych rotacji ligi, miała terminarzowe szczęście, że Pelicans przywitali ją w Nowym Orleanie niemal trzecim już składem. Warriors prowadzili ośmioma na pięć minut przed końcem i nie bez trudu dowieźli 112:108.
Draymond Green zamrażał mecz wolnymi – które nadspodziewanie oba trafił – ale robił to po tym jak Brandon Boston ukradł wznowienie Warriors z autu i Trey Murphy na 5 sek. przed końcem rzucał trójkę na sensacyjne zwycięstwo Pelicans.
Jak Lopez na Wschodzie, tak Andrew Wiggins na Zachodzie wraca szybko do wielkiej formy – a nie ma rzeczy w tym sezonie Warriors może istotniejszej! Wiggo rzucił 30 punktów. Pelicans zostali oficjalnie wyeliminowani. Grizzlies, którzy też są w tej grupie, mają jeszcze szanse.
Pelicans mieli z powrotem Jordana Hawkinsa, ale z ławki, bo wystawili już 12-ty różny lineup w tym sezonie: Elfrid freaking Payton, Javonte Green, Trey Murphy, Brandon Ingram i Daniel Theis. Yves Missi opuścił ten mecz z kontuzją barku.
Zion nie gra, ale na szczęście jest w wielkiej formie:
I tak dla kontrastu teraz będzie gość na dole.
A w środku kilka błyskotek, passów, dunków, potu, dynamiki, długości. Fizycznie już dawno nie wyglądał tak dobrze:
Wyjdźmy na Top-10 z tej niezłej nocy:
Mnóstwo pustych miejsc na trybunach w Houston. Przychodzą tylko na siódmy mecz?
No i Buck raczej nie pogonią Dyzmy, bo już całkiem blisko bilansu 50/50 i 6-4 w ostatnich dziesięciu meczach. Czy Phila już do zakopania?
Dobrze dla nba, że Udoka został w lidze, bo to fachowiec wysokiej klasy, ale Celtics wydaje mi się, źle to rozegrali. Powinni byli jednak oficjalnie ujawnić co zrobił albo zostawićgo na stanowisu trenera. Mówił o tym m. in. Smart, że management przekazał zawodnikom, że trener musi odejść za to co zrobił i nie ma dla niego miejsca w lidze, po czym zawodnicy byli w szoku, że został zatrudniony w Houston jak gdyby nigdy nic. Mozzarella zdobył tytuł, ale patrząc na wyniki zespołów Udoki kwestią czasu jest kiedy on zdobędzie swój.
@bostonski celt
Gdyby zrobili tak jak mówisz to skończyło by się w sądzie. A publiczne pranie brudów nie przyniosło by korzyści nikomu.
“To był ich zdecydowanie najlepszy mecz, bo Pacers – mimo wszystkich ich strachów i błędów – nadal są jedyną drużyną, która w tym sezonie pokonała i Boston, i Dallas, czyli obu finalistów.”
Warriors też pokonali Boston i Dallas w tym sezonie. :)