Houston Rockets mają assety w postaci wyborów w Drafcie, weteranów z milionowymi kontraktami i młodych zawodników, którzy stanowią łakomy kąsek w potencjalnej wymianie. Nic więc dziwnego, że to właśnie ekipa z Teksasu jest wskazywana obok Golden State Warriors jako możliwy kandydat do wykonania dużej wymiany przed trade deadline.
Na pewno wiele będzie zależeć od tego, jak dalej potoczy się sezon młodych Rakiet pod wodzą Ime Udoki. Jak na razie na sprzyjającym terminarzu radzą sobie całkiem nieźle i mogą pochwalić się bilansem 9-4, a także trzecią najlepszą obroną w lidze. Nie od dzisiaj wiadomo jednak, że Rockets marzy się duża gwiazda. Na przestrzeni ostatnich miesięcy byli łączeni chociażby z Kevinem Durantem, czy Jimmym Butlerem. Jeśli jednak do jakiejś większej wymiany dojdzie, to według Briana Windhorsta z ESPN na pewno wiadomo, kogo Rockets nie chcieliby w takową włączyć.
Mowa tutaj oczywiście o zabójczym młodym duecie rezerwowych w osobach Amena Thompsona i Tari Easona. Z tą dwójką na parkiecie Rockets grają na poziomie najlepszej defensywy ligi, a na dodatek są lepsi od przeciwników o ponad 17 punktów na 100 posiadań. Już teraz pojawiają się głosy, że przynajmniej jeden z nich zasługuje na występy w pierwszej piątce ale Ime Udoka ma na razie ten komfort, że dysponuje bardzo głębokim składem i może sobie pozwolić na wpuszczanie tej dwójki jako game changerów z ławki.
Zarówno Eason, jak i Thompson przyciągnęli ogromną uwagę innych zespołów, ale Rockets postawili sprawę jasno i ci dwaj zawodnicy są absolutnie nie do wyjęcia z Houston. Organizacja lubi to co ma teraz w rękach, przynajmniej na ten moment.