Wake-Up: Rockets przetarli 8-4, 59 Giannisa, 50 Wemby’ego

4
fot.

Los Angeles Clippers i Houston Rockets zmierzyli się ostatniej nocy, by zobaczyć kto naprawdę jest składem na Play-In. Mieliśmy Normana Powella z jednej strony i Stevena Adamsa z drugiej. Ale to był także comeback Jamesa Hardena do miasta, w którym wygrał nagrodę MVP i wytyczył ścieżkę Luce Donciciowi, więc na swoim parkiecie czuł się świetnie od startu, teraz z Krisem Dunnem debiutującym w piątce, stawiającym mu zasłony z najgorszymi obrońcami na sobie. Czasem tym obrońcą był Alperen Sengun? Czy środowi rywale Clippers są dobrzy?

Rockets są głębocy, ale czy nie są teamem, który w trade deadline wykona ruchy? Bo mogą mieć w szatni dwie różne drużyny. Jedna z nich wygrała w marcu 9 z rzędu meczów bez Senguna. A może być jeszcze trzecia, bo nawet wtedy brakowało młodych skrzydłowych Tariego Easona, Cama Whitmore’a i oczywiście wybranego z #3 ostatniego draftu Reeda Shepparda.

Rockets zbierają w meczu aż 15.3 piłek w ataku (#1), mają aż 18.6 punktów drugiej szansy (#1), tracą piłki w tylko 13% posiadań (#8), więc o pół kółka liderują lidze w ilości oddawanych rzutów (94.4) – tylko, że tylko Portland, 76ers, Charlotte i Jazz trafiają je gorzej. Więc to jest to. Mają więcej rzutów, ale to są norman-powell-rzuty: ciężkie w halfcourt, dużo w transition. Rockets są tym rzadziej zdarzającym się teamem NBA bez Top-25 gracza w swoim składzie. Czy też może ganię ich turecki mix Jokicia z Georgesem Niangiem? Może, ale Sengun nie dostał max-pieniędzy w swoim drugim kontrakcie i ten drugi gość też nie.

W środę były to małe szachy, bo Clippers mieli Zubaca na grę w post-up Senguna – nie grano więc tego, a z kolei Rockets wystawili Jabariego Smitha na Zu by switchować pick z Hardenem – nie grano więc także i tego! 17-0 w punktach w drugiej szansy po trzech kwartach robiło różnicę między młodymi Rockets, a raczej-starszymi Clippers i mecz rozwiązał się, gdy Jalen Green został na parkiecie z drugim unitem, a Harden usiadł na ławkę. Tyronn Lue wywiesił białą flagę już na 8 minut przed końcem przy tylko szesnastu punktach straty, wstawił trzeci unit, switchował wszystko, zszedł nawet do czterech punktów Kobim Brownem i Bonesem Hylandem i Rockets wygrali tylko 111:103.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułRzutówka: Pippenowie też zapisali się w historii
Następny artykułDniówka: Początek wyścigu po MVP

4 KOMENTARZE