W pierwszych tygodniach tego sezonu Victor Wembanyama zanotował już drugi w karierze mecz na 5×5, w innym był o jeden blok od triple-double, a w pierwszej wygranej San Antonio Spurs rzucił 29 punktów. Tymi występami przypominał o swojej wyjątkowości, ale musi o niej przypominać, bo generalnie nie ma najlepszego startu drugiego roku w NBA. Oczywiście oczekiwania są ogromne, bo to ma być już sezon, w którym będzie niekwestionowanym All-Starem i coraz częściej będzie dominował mecze. Póki co, tej dominacji jeszcze nie oglądamy, zwłaszcza po atakowanej stronie parkietu.
Przede wszystkim brakuje mu regularności i większej determinacji w szukaniu swoich punktów. Z dziewięciu dotychczasowych meczów, aż cztery zakończył z dorobkiem nie większym niż 15 punktów. Jest 221-centymetrowym zawodnikiem, najwyższym w całej lidze, który może i powinien kończyć kolejne akcje nad głowami rywali. Ma też teraz do pomocy Chrisa Paula, który może obsługiwać go podaniami nad obręcz, ale zamiast tego więcej czasu spędza na obwodzie, próbując wyregulować swój kiepski nadal jumper.
W poprzednim sezonie połowę swoich rzutów oddawał z pomalowanego, teraz ten wskaźnik spadł do 38%. Teraz ma 53 rzuty w paint, a 62 za trzy. A jako, że zza łuku trafia ledwie 22.6%, to przekłada się na kiepściutkie 41.3% z gry. James Harden, Jaylen Brown czy Luka Doncić obecnie trafiają jeszcze gorzej, ale żaden z nich nie jest środkowym i nie ma tak znaczącej przewagi wzrostu na większością rywali, którą mógłby częściej używać przy obręczy. Spośród centrów, którzy mają na swoim koncie ponad sto rzutów, Wemby jest wyraźnie najmniej skuteczny.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Wemby,Doncic,Brown,Harden,Young i wielu innych zawodników na skuteczności w okolicach 40% lub mniej.Kiedyś wytłumaczeniem była zmiana Spaldinga na Wilsona.A teraz? Może jakieś niedopompowane te piłki?Kiedyś wpadały.