Kłopoty Indiany na starcie sezonu są w skali NBA unikalne, bo system ofensywny zainstalowany na Haliburtonie przez Ricka Carlisle’a to w lidze pick-n-rolli i izolacji widmo uderzeń z różnych stron, nagłych zmian kierunku ruchu samej piłki, graczy i też coś, czego w tym sezonie obrońcy tytułu jeszcze w swoim terminarzu nie widzieli.
Celtics w poprzednim sezonie regularnym przegrali oba mecze w Indianapolis – nie wygrali cały sezon ani jednego w Indy, gdy Haliburton był zdrowy. Kontuzjował się w drugim meczu Finałów Konferencji Wschodniej i szybko było po wszystkim.
Granat koszulek z żółtymi numerami, przeróżne cyfry ruszające się przed twoimi oczami szybko, 40 punktów w paint do przerwy w środę w Indianapolis, połowa z nich w transition – bo można biegać na tych Celtics, na długich zbiórkach z ich niecelnych trójek. Pacers są jak: co by było, gdyby to drużyna NCAA stała na froncie postępu i poszerzania granic w koszykówce. Bo jeśli grasz dobrze z ławki – to kończysz na boisku połowy. Nie decydują status i zarabiane pieniądze. To jest prawdziwa, rzeczywista sytuacja, gdy ławka napędza cały skład. Trwa ciągła, nieprzerwana walka o minuty.
Pascal Siakam, który trójką wygrał ten mecz w dogrywce 135-132, był wcześniej tak gorący za trzy, że Celtics przesunęli na niego z powrotem Horforda, ale Pacers głównie pozorowali zasłony, ścinali szybko, biegali jeszcze szybciej i robili blowout na ospałych Celtics, którzy zamgleni czekali na swoją nieuniknioność i kontury gry. Rick Carlisle zbierał pochwały za wstawienie Benny’ego Mathurina od startu drugiej połowy, bo nr 6 Draftu 2022 rzucił szybkie czternaście punktów w sześć minut, było już dwudziestoma, a nigdy nie chcesz być w środku obrywania blowoutem od Pacers: w głowie się kręci od tempa-tempa! a dziwny chudy gość z set-shotem patrzy ci w oczy, śmieje się i rzuca podania sprzed klatki piersiowej z lewego skrzydła do prawego rogu, albo floatery z pięciu metrów o deskę. Nagle Derrick White wygląda jakby nigdy nie opuścił San Antonio, Pritchard je ruskie w akademiku, Brown traci się w tym wszystkim, Tatum nie umie liczyć tak szybko. Co zrobisz?
Ale to nadal jest Indiana Pacers, upstart w Konferencji Wschodniej, nieszanowany latem team z uwagi na swoje kłopoty w crunchtime i brak Top-10 gracza. To dlatego Pacers muszą robić pompki przy trójkach przed syreną i tracą 24 punkty przewagi, pudłując rzuty wolne w dogrywce, czując presję, którą czują nawet asystenci trenera – jeden z nich wstał z ławki, zaczął krzyczeć do Siakama, żeby podwoił, więc Siakam zrobił to i Celtics jednym podaniem mieli celną trójkę i teraz to Siakam krzyczał do ławki.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Duren wyfaulowal sie w jedenascie minut, nie oddajac rzutu, a przy tym nie majac powaznego rywala pod koszem. Jak to jest mozliwe.
To, że Jimmi Butler gra o minimum dla weterana a maximum na instagrama wiadomo od jakiegoś czasu. Ale o co gra Bam Adebayo? Obrońca na 6 pozycji, kandydat na wygraną w konkursie trójek? Nieślubne dziecko DPOY? Nie wiem…
“Na pierwsze kwarty nie przychodzą ich kibice, na trzecie koszykarze.”
A ty nadal oglądasz tylko ich highlighty czy jednak w tym roku wykupiłeś league passa??
Od lat znacznie większą przyjemność sprawia mi czytanie o koszykówce niż oglądanie. Highlighty tylko z finałów. Na codzień głównie boxscory, reddity, rednecki bez paywalla oraz wszędzie tam gdzie da się rozkręcić lokalną imbe.
“Od lat znacznie większą przyjemność sprawia mi czytanie o koszykówce niż oglądanie”
Łał, toż to z ciebie prawdziwy wzorzec z Sevres abonenta Szóstego Gracza
:)
Piszę o tym, o czym inni wstydzą się nawet pomyśleć ;)
Na ten moment Cavs mają najwięcej zwycięstw w lidze i są jeszcze bez porażki
Tu nie ma przypadku proszę Państwa
Przy tym samym rosterze co w zeszłym roku Kenny Atkinson robi jednak sporą różnicę w jakości i kulturze gry
Prawdopodobny COTY za sezon 2024/25
btw
Dzisiaj obcujemy już prawie z PLANETĄ
Maciek ewidentnie rozgrzany, wszedł już w sezon na 100%
Jest bardzo dobrze
Cała NBA wygląda jak po “contract year”.
Nowa umowa telewizyjna podpisana, to biuro ligi wrzuciło na luz. Opening week niemrawy, bez ciekawych pojedynków, swoim poziomem musiało ratować… Sacramento.
Zaraz włączą autopilota: NBA cup, głosowanie do all-star game i zleci do marca.
Ja moze z 15 lat sledze NBA, niespecjalnie dlugo i znawca wielkim nie jestem jak wszyscy od hand offow i double screen, ale mam taka obserwacje, ze
jak zaczalem sie interesowac to malo kto mowil o kontuzjach,
pozniej, kontuzje zdarzaly sie w trakcie sezonu, ktos wypadal na pare dni-tygodni,
teraz to kontuzje sa juz w presezonie, startuje sezon to ten na pewno nie wystapi, tamtego boli cos, a po dwoch meczach sezonu Hawks beda szukac posilkow w PLK bo nie maja kim grac.
Zauwazylem, ze mniej sie mowi o grze, a to bym kogo i na jak dlugo nie ma.
Wiem, ze siano, mecze ale na koniec ten sezon z 82 meczami jest bez sensu skoro gwiazdy (i nie tylko) opuszczaja czesc z tych spotkan.
Pamiętam, że na Szóstym Graczu kiedyś był wyśmienity tekst na temat tego, czego dzisiejsi gracze są dużo bardziej kontuzjogenni.
Long story short:
Kiedyś nastolatkowie byli dużo mniej obciążeni fizycznie treningami(dopiero w high-schoolu/collegu zaczynało się poważne trenowanie), w dzisiejszych czasach już kilkulatkowie zapieprzają na treningach przez co ciało dzisiejszego żółtodzioba jest już dużo bardziej wyeksploatowane niż jeszcze 20 lat temu.
Drugi temat to tempo gry – ta dużo bardziej przyśpieszyła(20 lat temu wyniki w okolicy 100 punktów to był już shootout – teraz to low scroing game). No i styl gry samych zawodników – dużo więcej freaków atletycznych.
Hmm, zgadzam się – kontuzje, mikrourazy, ciągnące się rehabilitacje od zeszłego sezonu.
Ale wydaje mi się, że ten sezon zaczął się tak smuteczkowo, bo tych elementów się nazbierało kilka. Poza powyższymi jeszcze blada klasa draftu, gwiazdy które idą na łatwiznę (Luka) lub zmieniają styl na “matematyczny” (Edwards i jego trójki, zamiast wjazdów na kosz).
No i najlepsze zespoły (OKC, Boston) nikogo nie grzeją.
Masny wake-up
Wystarczyło trochę pomarudzić i odrazu lepiej się czyta 😃
Wemby zderzył się ze ścianą drugoroczniaka, czy co jest grane?
Francuz.. albo jego brak ;-p
W zeszłym roku było tak samo
Mocno rozczarowujący początek, od razu pojawiające się opinie, że Chet będzie lepszym graczem, itd
Jak było potem wszyscy pamiętamy
Pewnie potrzebuje jeszcze czasu, żeby dobrze wejść w sezon
Przecież oni zagrali dopiero 4 mecze…
Z jednej strony racja ale z drugiej on już na Igrzyskach dość średnio wyglądał, zwłaszcza np te trójki na sile w transition więc może i się rozkręci, ale mi się to średnio podoba.
Nie to, co nasz Jeremiaszek, stabilna forma od początku, tak trzymać.
Angel a co myślisz o tym, że Pop jest już wgl na to wszystko za stary i powinien dać trenować komuś młodszemu, aż szkoda, że Becky w WNBA. Jak się patrzy na innych młodych, jurnych trenerów to ciekawe, jak by Spurs wyglądali bez starego, powiedzmy sobie to wprost, dziada na ławce
Za trzy miesiące Gregg Popovich skończy 76 lat
To absolutny rekord dla coacha w NBA
Zresztą w SA cały sztab jest stary, średnia wieku asystentów to prawie 50 lat…
Przed Popem najstarszym czynnym trenerem był Hubie Brown, który jak zaczynał sezon 2004/05 z Memphis Grizzlies to miał 71 lat.
Larry Brown skończył po 26 sezonach w wieku 69 lat.
Tak samo Don Nelson po przepracowaniu 31 lat.
Inni kultowi trenerzy: Jerry Sloan, Chuck Daly, Mike D’Antoni, Paul Silas, kończyli kariery w lidze w wieku 68 lat.
Rick Adelman i Lenny Wilkens w wieku 67 lat.
Phil Jackson odszedł na emeryturę modelowo – w wieku 65 lat.
W tej chwili drugim najstarszym trenerem w NBA jest Thibs (66 lat), a trzecim Rick Carlisle (65 lat). Potem to już lecą pięćdziesięciolatkowie, a więc w porównaniu do Popa to przepaść…
Dobry ten podkładzik pod asysty Jokera.