Steve Kerr – po dwóch wysokich zwycięstwach z Portland i Utah – mówił w ostatnim tygodniu, że nigdy nie miał w swoim składzie takiej głębi. Gdy ostatniej nocy, w meczu u siebie przeciwko Clippers, Moses Moody i Kyle Anderson na starcie drugiej kwarty weszli na boisko, byli już 11-tym i 12-tym graczem w rotacji. W pierwszej kwarcie Kerr użył przez dobre minuty dwóch jakże innych lineupów: Stepha w startującym z dużymi skrzydłowymi i dwoma centrami, i drugi z Looney’em i z czterema guardami.
Faktycznie, nie miał, ale pierwszy w tym sezonie sprawdzian dla Warriors przeciwko drużynie nie będącej kandydatem do top-5 draftu, nie wypadł dobrze, a może skończyć się jeszcze gorzej.
W niedzielę Warriors mieli poważne problemy w pierwszej połowie ze swoimi 12-toma stratami, grając przeciwko bardzo dobrej obronie Manna, Krisa Dunna i Clippers, którzy w swoim ataku, grając back-2-back po efektownej wygranej w Denver, otwierali paint dużą ilością ruchu i zasłon na szczycie. Warriors potem rozpoczęli drugą połowę czterema stratami w dwie pierwsze minuty – klasycznym u Warriors szukaniem podań, gdzie już ich nie ma. Pięć lat gra Tyronn Lue przeciwko Warriors, po cztery razy w sezonie, w tej samej dywizji. Więc Kerr szybko wrócił się do sprawdzonego lineupu z Draymondem Greenem na centrze i wprowadził brygadę guardów z ławki z Paytonem i Buddy’m, ale duży run nigdy nie nadszedł – Clippers byli autentycznie rozkochani w swojej agresywnej obronie, a Dunn był w niej nadzwyczajny.
W trzeciej kwarcie Steph w jednej z akcji podkręcił lewą kostkę, czwartą rozpoczął rozciągając ją gumą na ławce. I kiedy wrócił na parkiet, od razu znowu ją podkręcił i pokuśtykał do szatni obok siedzącego na ławce Draymonda, który niańczył już wtedy prawe kolano – i też już nie wrócił na osiem ostatnich minut.
Clippers jeszcze popełnili trzy okropne straty, Andrew Wiggins grał swój najlepszy mecz niemal od lat, zrobiło się piekiełko, dopóki Dunn fenomenalnie nie uratował piłki z autu, Powell kilka sekund później w transition rzucił trójkę zamienioną na dwójkę, a Zubac z niuansem i zwodem wykonał marc-gasolowy ruch po rollu do obręczy i Clippers pokonali Warriors, polując na (nieskutecznego, 3-14) Buddy’ego przez cały crunch-time.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Entuzjazm w Bucks zbyt długo nie potrwał. Miało być 3-0, tymczasem ze słabymi Bulls i Nets oczywiście wtopy, dziś dojdzie kolejna – jadą do Bostonu na b2b, gdzie dostają wypoczętych C’s.
Clippers mogą powalczyć z każdym, dobrze się ich na razie ogląda.
Zastanawiam się, czy Indiana może powtórzyć scenariusz Hawks 2021?
Poproszę namiary na artystę, który strugał Wade’owi ten pomnik. Chcę podobny dla teściowej…
@michcio taka teras moda u Was przyozdabiać groby na 1go listopada?🤔😅
Kolejny kozak wake-up, da się? Da się!
Spokojnie z tym wychwalaniem
Ten Wake-Up powyżej to jak na naszego Maćka po prostu poprawny tekst
Maciej wielokrotnie pokazał, że potrafi tworzyć absolutnie genialne teksty,
które czyta się jednym tchem
Taki Wake-up, przeczytany z rana, potrafi pobudzić lepiej niż kreska i podwójne espresso razem wzięte
Mam wrażenie, że teraz mamy do czynienia z sytuacją jak ze starej żydowskiej przypowieści o kozie
Wystarczy, że Maciek nie wspomni o NFL i da kilka highlightów więcej i wszyscy piejo z zachwytów…
Ja cały czas czekam na prawdziwą PLANETĘ w nowym sezonie
Dobra, ustalmy który zespół hejtujemy w tym roku najmocniej? Moje TOP 3
-Sixers (za Joela i sadzanie zdrowych graczy mają u mnie bana na wieczność)
-Boston (wiadomo, zwyczajowo)
-Warriors (stąd w ogóle pytanie – kontuzja Stepha mnie do tych rozmyślań skłoniła)
Honorowa wzmianka LAL.
Wpisujcie miasta, ja zaczynam: Miasta.
Sixers, to obowiązkowo z mojej strony.
Na Boston już patrzeć nie mogę nawet, to co ich bede hejtował.
Po ostatnim dokumencie na Netflixie zaczynam chyba też hejtować Wolves przez zachowania małego Antosia Edwardsa.
Mimo, że lubię Giannisa, to mógłbym też hejtować Bucks za trenejro Riversa, ale to jeszcze pomyślę.
Honorowa wzmianka: Dallas za płaczka Lukę ;)
Edwards podpadł i mi za to quadruple-double z dzieciakami u czterech kobiet w dwa lata, także dopisuje. No i jest tam gobert – einstein.
Chet Holmgren wygląda w tej mikro próbce jak MVP swojego zespołu
Gra po obu stronach parkietu jak zawodnik All-NBA
Fantastycznie się to ogląda
Nigdy nie wierzyłem, że ten chłopak będzie grał regularnie w lidzie i to będzie grał na takim wysokim poziomie
Czas posypać głowę popiołem
Bardzo cieszy kolejny znakomity biały gracz w NBA
W kontekście takiego naturalnego porównania, na ten moment wygląda o wiele lepiej niż bardzo zachowawczo grający Wemby
Monsieur, rok temu Holmgren też miał wejście smoka do ligi po embiidowo-simmonsowym rookie sezonie na siłowni. Trafiał game winnery i w grudniu prowadził w wyścigu ROTY.
Zsynchronizujmy fakty:
– Wemby drażni wyciąganiem łap po każdą piłkę w ataku,
– jednak obecnie różnica między Holmgrenem a Wembym wynika z jakości tego kto biega wokół i kto rządzi z ławki.
Dzięki za świetny wake-up. Pozdrawiam czule!