Kajzerek: WNBA ciągle się nie opłaca

5
YouTube

28. sezon WNBA dobiegł końca. Koszykarki New York Liberty w finale pokonały Minnesotę Lynx i sięgnęły po historyczne pierwsze mistrzostwo w historii organizacji. Niektórzy potraktowali to jako dobrą prognozę przed kampanią Knicks, lecz ci już w pierwszym meczu wylali na głowę swojego fan-base’u szklankę zimnej wody. Nieco więcej powodów do narzekań mają ci, którzy weszli w WNBA po to, aby zarobić. Okazuje się bowiem, że koszykówka kobiet nadal nie przynosi zysków i wiele wskazuje na to, że jeszcze wiele wody w amerykańskich rzekach upłynie, zanim hobby dla miliarderów, stanie się opłacalną inwestycją. 

Najwyraźniej WNBA potrzebuje nieco więcej czasu i jeszcze kilku koszykarek o popularności dorównującej Caitlin Clark. Jej pierwszy sezon przełożył się bez wątpienia na zainteresowanie meczami, ale nie był takim boostem finansowym, jakiego życzyliby sobie mecenasi tej dyscypliny. Około 60% właścicieli drużyn WNBA, jest także właścicielami ekip NBA, bowiem w większości przypadków zespoły są – w rozumieniu stricte administracyjnym – rodzeństwem, choć w tym wypadku brat nieustannie pożycza młodszej siostrze pieniądze. 

Marketing, promocja, reklama i każda inna sztuczka mają swoje określone granice, więc problem WNBA na pewno nie leży stricte w tych działaniach. Wydaje się, że jest zakorzeniony w stereotypach, a te ciągle przedstawiają bardzo krzywdzący obraz sportu uprawianego przez kobiety, choć zdominowanego przez mężczyzn. Przykład mam z autopsji, gdyż na co dzień przebywam w środowisku zawodowych piłkarzy i piłkarek. Pracę nad profesjonalizacją piłki nożnej kobiet zmierzają w bardzo dobrą stronę i czołowe kluby w Polsce naprawdę przywiązuję wagę do zrobienia z tego produktu, który można sprzedać. Problem polega jednak na tym, że ciągle mało kogo to obchodzi… 

Bardzo trudno sobie wyobrazić, by kiedykolwiek w historii sportu piłka nożna kobiet dorównała popularnością piłce nożnej mężczyzn i wynika to z ciągle powielanych przekonań o tym, że futbol kobiet to w gruncie rzeczy inna dyscyplina sportu. Naprawdę trudno przebić się przez całą gamę sportowych atrakcji, gdy mało kto traktuje cię poważnie. Bardzo często spotykam się z dziennikarzami lub fotoreporterami, którzy przyjeżdżają na mecz Ekstraligi i są zaskoczeni, że w stolicy Górnego Śląska kobiety grają na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Wydaje się więc, że NBA ma ten sam problem z WNBA i to coś, na co liga musi się bezwarunkowo godzić, by nie narazić się nadwrażliwej w tematach parytetów opinii publicznej. 

Z ligowych korytarzy dochodzą jednak głosy, że właściciele drużny WNBA są coraz bardziej sfrustrowani faktem, iż muszą do biznesu dokładać. Koszykówka kobiet z każdym rokiem zyskuje na popularności, lecz ten nurt płynie bardzo powoli – to w zasadzie strumyczek, który urwał się od dużej rzeki i próbuje znaleźć dla siebie przestrzeń pomimo różnych przeszkód. Wyrażenie na głos swojego niezadowolenia z wyników finansowych WNBA może jednak spowodować, że NBA zacznie interweniować i część swoich zasobów przekieruje wyłącznie na kwestie budowania marki ligi, która w pierwotnych planach na tym etapie miała być już samowystarczalna. 

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

5 KOMENTARZE

  1. Kto ma czas, żeby WNBA oglądać, a co za tym idzie wydawać na to hajs rodzina, znajomi? Interesuje się koszykówka wiec oglądam NBA i to jakiś mecz albo dwa w tygodniu, bo na więcej nie mam czasu, może ktoś ogląda Euroligę , lokalni fani może PLK, kobiety z WNBA są na jakimś 1056 miejscu na mojej liście zainteresowan, ale musze się przyznać że oglądałem highlight game winnera Sabriny z poprzedniego meczu, wiec może jest dla nich szansa.

    3
  2. 1. Sport kobiecy druzynowy jest zdecydowanie na niższym poziomie sportowym niż męski, że względu na różnice w fizyczności. To jest fakt, a nie stereotyp.
    2. Dziś jest tak dużo zbieraczy czasu, że tylko najlepsze produkty sportowe będą powszechnie oglądane.
    3. Jedyna nadzieja dla wszelkiej maści sportów kobiecych, to duże zainteresowanie innych kobiet, a jednak za specjalnie się to nie dzieje.

    5
  3. Lubię czytać artykuły Michała, ale jak znajduję w nich rażące błędy, to zaczynam kwestionować resztę. Właścicielem New York Liberty jest Joe Tsai, nie James Dolan. Dziewczyny grają na Brooklynie.

    Liga rzeczywiście przynosi straty, ale coraz więcej osób zaczyna kwestionować podział puli zysków z praw telewizyjnych między NBA a WNBA. Z jednej strony WNBA zarobi 6x więcej niż do tej pory. Ale z drugiej strony, kobiety dostaną tylko 2.2 z 76 mld od krajowych telewizji. Wyniki oglądalności WNBA w Stanach rosną i koszykarki czują się coraz bardziej oszukane.

    WNBA raczej szybko się nie przyjmie po naszej stronie Atlantyku, ale nie zapominajmy, że dla tej ligi (i jej finansów) najważniejsze jest zainteresowanie w USA.

    1