Dziś w Palmie rozkręcamy kolejny godzinny podcast jakie-igrzyska i rozmawiamy o Caitlin Clark, bekonie, hejcie w WNBA i dwóch młodych drużynach w innych miejscach – czyli o mistrzowskich aspiracjach OKC Thunder, ale i o tym czy Raptors to czarny koń Wschodu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Raptors nie byliby czarnym koniem nawet jakby zmienili nazwę na Toronto Bucefał
Zgadzam się z Maćkiem, że raczej nie będziemy często wracać do PO 2024. Tak na szybko to przychodzą mi do głowy Game 7 Wolves-Nuggets, rzut Luki nad Gobertem i dominacja Bostonu (no i Knicks dopóki nie spadli jak Ikar).
To chyba nie jest przypadek, że tyle gwiazd jest kontuzjowanych i albo w ogóle nie grają albo próbują grać na jednej nodze. Wszyscy wiedzą, że 82 mecze to za dużo, ale sezon regularny jest po to żeby zarobić jak najwięcej kasy i nikt się nie przejmuje, że zabija to główny produkt czyli play-offy. Nawet jak wyniki oglądalności nadal będą pikować w dół, to specjaliści od PR znajdą dużo innych tematów byle tylko ominąć ten najważniejszy.
A jeśli chodzi o WNBA, to zgadzam się z Billem Simmonsem, że szykuje się jakiś strajk. Koszykarki zaczną pokazywać różnice w oglądalności i w zarobkach między obiema ligami i się zacznie.
Aj, a miałem dać komentarz pod tamtym artykułem właśnie…
Raczej nie będąc fanem kobiecego sportu Caitlin Clark sprawiła, że widziałem mecze WNBA w tym sezonie. Tutaj się nie zgadzam, że nie ma w tym niczego “wow”, bo jednak poziom rzutów, a w szczególności podań robi wrażenie, choć może bardziej w kontekście tego, co robią rywalki z WNBA?
Nie wiem czy będziemy wracać do play-offów 2024, ale czy będziemy wracać też jakoś szczególnie do wcześniejszych? To zawsze jest jedna seria, 2/3 momenty które pamiętamy, choć czasami trafi się coś szczególnego. Szkoda, że NBA nadal stara się promować ligę w oparciu o 2 starych pierdzieli będących w teamach z play-in. Jeśli utrzymają się podobne drużyny, to są szanse na ciekawe rywalizacje, jak Minny Edwardsa, OKC Shaia, może Memphis Moranta, Spurs Wemby’ego? Może czekają nas 2-3 mega serie Celtics-Knicks, Cavs dorosną, serie Giannis vs Embiid?
Liczę, że młode gwiazdy dadzą nam wciągające rywalizacje i na play-offy będzie czekało się z wypiekami.