And counting… tym momencie to już 243 dni od jego ostatniego meczu.
Pamiętacie jak świetną drużyną jeszcze niedawno byli Memphis Grizzlies?
Zanim Oklahoma City Thunder stali się rewelacją zeszłego sezonu, przebijając się na szczyt ligi, to Grizzlies wyglądali jak przyszłość NBA. Byli najlepszym młodym zespołem, który dobijał się do grona kontenderów. Dwa wcześniejsze sezony kończyli na drugim miejscu Zachodu, będąc jedyną drużyną swojej konferencji, która w obu wygrała ponad 50 meczów. I mieli być jeszcze lepsi po zeszłorocznej wymianie, w której pozyskali Marcusa Smarta. Doświadczony weteran wydawał się być idealnym uzupełnieniem tej młodej ekipy. Podobnie jak teraz Alex Caruso w Oklahomie.
Przez ostatni rok łatwo jednak było zapomnieć o Memphis.
Zaczęło się od pozaboiskowych problemów Ja Moranta i 25-meczowej kary za wymachiwanie bronią w social mediach, a zaraz do tego dołożyła się prawdziwa plaga kontuzji i drużyna zupełnie się posypała. Zaczęli od najdłuższej w lidze serii sześciu porażek na otwarcie, a skończyli z dorobkiem tylko 27 zwycięstw, jako trzeci najgorszy zespół Zachodu.
To był dla nich fatalny sezon. Ale to tylko jeden sezon. To nie koniec tej drużyny. Ich lider rozegrał ledwie 9 meczów, czwórka najlepszych zawodników wspólnie spędziła na parkiecie 114 minut. Trudno w takiej sytuacji oczekiwać lepszych wyników. Można natomiast oczekiwać znacznie lepszych w nadchodzącym sezonie, bo kluczowi gracze pozostają w składzie. Trzon się nie zmienił, więc wystarczy, że po prostu wrócą do zdrowia i równie szybko jak wypadli z grona kontenderów, mogą teraz wrócić do ligowej czołówki.
Przed każdym sezonem jest kilku dawno niewidzianych zawodników, którzy po straconym roku, szykują się do wielkiego powrotu. Obecnie Ja Morant jest zdecydowanie największą gwiazdą w tym gronie. Wcześniej dwa razy z rzędu był All-Starem. Ale w samym Memphis to nie tylko Morant, a długa lista wracających zawodników. Cały zespół szykuje się do comebacku.
Moranta obejrzeliśmy ostatnio tylko w 9 meczach. Już w swoim pierwszym występie przypomniał jak jest wyjątkowy. Nie tylko od razu znowu był najlepszym strzelcem drużyny, ale też rzucił game-winnera. Od razu przypomniał, że jest jednym z najbardziej ekscytujących zawodników, pokazując jak bardzo NBA brakowało jego fantastycznej koszykówki. Znowu robił widowisko, sprawił, że Grizzlies odżyli i zaczęli wygrywać. Przez prawie dwa miesiące czekania na jego powrót zanotowali ledwie 6 zwycięstw w 25 meczach. Ze swoim liderem natomiast wygrali 6 z 9. Niestety na tym zakończyły się jego występy. Na początku stycznia doznał kontuzji barku, która okazała się na tyle poważna, że wymagała operacji.
To był efektowny, ale bardzo krótki powrót. W nadchodzącym sezonie ma wrócić na dobre. Jego prawy bark jest już wyleczony. Na początku lipca Ja dostał zielone światło od lekarzy do pełnych aktywności koszykarskich. Kilka tygodni później oceniał swój stan zdrowia na 75%, więc wszystko wskazuje na to, że będzie w pełni gotowy na początek obozu treningowego.
Zaledwie kilka dni po Morancie, poprzedni sezon zakończył Marcus Smart. Pierwszy rok w Memphis nie był dla niego udany. Miał tutaj być największym wzmocnieniem, stać się x-faktorem, który pomoże przepchnąć drużynę wyżej, ale już na początku doznał kontuzji stopy, która wykluczyła go z gry na kilka tygodni, a potem wrócił tylko na chwilę i zerwał więzadło w palcu prawej dłoni. Zdobywał najlepsze w karierze 14.5 punktów i zaliczał też rekordowe 2.1 przechwytów, ale rozegrał w sumie tylko 20 meczów. Dopiero poznawał swoją nową drużynę, nie za bardzo miał okazję zgrać się z nowymi kolegami i nie było też warunków, żeby myśleć o wygrywaniu. Po raz pierwszy w karierze nie dostał się do playoffów.
Desmonda Bane’a widzieliśmy jeszcze w akcji pod koniec marca, ale było to tylko pięć występów po dwumiesięcznej przerwie. Wrócił po wyleczeniu kostki, a zaraz zaczęły się problemy z plecami. Ostatecznie ledwie przekroczył połowę sezonu, mając na swoim koncie 42 mecze, tak więc też można doliczyć go do grona zawodników wracających po sezonie zdominowanym przez problemy zdrowotne. Choć w jego przypadku nie do końca był to sezon stracony, ponieważ mógł rozwijać się w większej roli pod nieobecność Moranta i próbując ciągnąc drużynę, potwierdził swój All-Starowy potencjał. Także Jaren Jackson Jr korzystał z okazji, żeby pracować nad swoją ofensywą grą. On był najzdrowszym z gwiazdorów Grizzlies, choć też opuścił 16 meczów.
Kolejny wracający gracz to Brandon Clarke. On co prawda zaliczył już swój comeback po pond roku leczenie zerwanego Achillesa, ale to było tylko sześć meczów na przełomie marca i kwietnia. Mała rozgrzewka przed prawdziwym powrotem na pełnych obrotach w nadchodzącym sezonie. Grizzlies bardzo go potrzebują, bo jest ich kluczowym rezerwowym i pomaga w podkoszowej walce, która była mocnym punktem drużyny przed poprzednim sezonem. W tym poprzednim sezonie natomiast mieli ogromną dziurę pod koszem, bo nie dość, że brakowało Clarke’a, to przede wszystkim nie doczekali się powrotu Stevena Adamsa. To właśnie od tej dwójki wysokich zaczęła się plaga kontuzji w Memphis. Adams wypadł z gry już pod koniec stycznia 2023. Miał być gotowy na nowy sezon, jednak zdążył rozegrać tylko dwa mecze preseason. Kolano nadal mu dokuczało i po dalszych badaniach okazało się, że konieczna będzie operacja. Stracili swojego podstawowego centra na cały sezon. Teraz Adams podejmie kolejną próbę powrotu, ale już w barwach Houston Rockets, gdzie został wytransferowany w lutym.
W Memphis tymczasem zastąpi go młody Zach Edey. Najlepszy nowy zawodnik w zespole, będący nagrodą pocieszenia za tamten stracony sezon. Wybrali go z dziewiątym pickiem w drafcie i nie szukali więcej wsparcia pod kosz, co wskazuje, że zamierzają od razu mocno polegać na debiutancie. Bardzo w niego wierzą, choć wiele jest wątpliwości co do jego wartości w NBA. Bo ten wielki, 224-centymetrowy Kanadyjczyk jest oldskulowym centrem, który nie imponuje mobilnością, szybkością i nie dysponuje rzutem z daleka. Na parkietach uniwersyteckich był dominującą pod koszami gwiazdą, ale jak wkomponuje się w koszykówkę NBA? Z Adamsem Grizzlies funkcjonowali bardzo dobrze, a to podobny typ podkoszowego, ale też można przypomnieć playoffy 2022, w których Adams wypadł z rotacji.
Ja już trenuje ze swoim nowym środkowym.
Poza pozyskaniem Edeya Grizzlies mieli bardzo ciche, wręcz leniwe wakacje. Zajęli się tylko sprawami finansowymi, żeby nie przekroczyć podatku, więc pozbyli się niewypału jakim jest Ziaire Williams, a Luke’a Kennarda podpisali na niższej umowie. Ale też nie musieli nic więcej robić, bo chcą wreszcie sprawdzić skład, którym dysponują od roku, a który nie miał okazji pograć w komplecie. Niezwykle silny skład z coraz lepszymi Bane’m i Jacksonem, ze Smartem, który miał okazję poznać swój nowy klub i oczywiście na czele z Morantem. Coraz dojrzalszym Morantem? Od dawna nic już nie słychać o żadnych jego nowych kłopotach, więc jest nadzieja, że wreszcie wyciągnął odpowiednie wnioski. Na pewno będzie bardzo zmotywowany. Ma dużo do udowodnienia i swój wizerunek do odbudowania.
Nasz stary znajomy Mike Miller, będący agentem Ja, zapowiada wielki sezon w wykonaniu swojego klienta.
Mike Miller on Ja Morant this upcoming season 👀 (@ShamsCharania)
Watch full episode here: https://t.co/Vw4ajzDQjw pic.twitter.com/uGivnfsijj
— The OGs Show (@theOGsShow) July 31, 2024
W międzyczasie doszło też kilku młodych graczy, którzy wykorzystali szansę gry w poprzednim sezonie (Vince Williams Jr, GG Jackson, Scotty Pippen Jr) i powinni teraz zapewnić realne wsparcie. Z drugiej strony, nie to nie jest dokładnie ten sam zespół, który zajmował drugie miejsce na Zachodzie, bo odeszli Adams, Dillon Brooks i Tyus Jones. Wtedy mieli fantastyczną atmosferę, tworząc zgraną paczkę, czy teraz uda się to odzyskać?
Przekonamy się już wkrótce. Na początek potrzebują zdrowia. Niestety w tej kwestii problemy ich nie opuszczają, bo GG Jackson złamał kość w stopie i opuści co najmniej pierwszą połowę sezonu. Kolejny gracz do listy powrotów. Na niego będą musieli zaczekać, ale reszta ma już być gotowa, żeby od samego początku przywrócić Grizzlies na ścieżkę zwycięstw.
Super, że to Adam pisał zapowiedź Grizz – fanatyzm MAcieja w stosunku do JA mógłby tu zasłonić cały team. Gorąco postuluję, aby tak zrobić również przy omawianiu 76ers oraz Pelicans. Adam może w zamian odpuści Kings?:D