Stephen Curry przez wielu uznawany za niezaprzeczalnie najlepszego strzelca w historii koszykówki. Również wielu analityków, kibiców i sympatyków uważa, że rozgrywający Golden State Warriors to w ogóle jeden z najlepszych koszykarzy kiedykolwiek. Tutaj pole do rozmów jest o wiele bardziej szerokie niż w pierwszym przypadku, jednak niektórzy twierdzą, że dopiero, kiedy Stepha zabraknie w lidze, będziemy mogli w pełni docenić jego grę.
Gwiazdor Warriors zdobył już w swojej karierze niemal wszystko. Zarówno jeżeli chodzi o nagrody indywidualne, jak i te zespołowe. Tegoroczny złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu jest nawet przez niego uznawany za przysłowiową wisienkę na torcie, która niejako spina wszelkie jego osiągnięcia. Ten medal rzutuje również na dyskusję na temat All-Time listy koszykarzy i ostatnio mówił o tym Gilbert Arenas w swoim podkaście Gil’s Arena.
Teraz mam sześciu gości w moim Top 5. Jeszcze niedawno byli to: MJ, Kobe, LeBron, Shaq i Magic, ale teraz dodałem też Stephena Curry’ego. Nie wiem, kogo miałbym z tej listy wypisać, a więc moja Top 5 ma tak naprawdę sześciu graczy. Musicie dać mi czas, żeby odpowiednio to ułożyć. Kogoś muszę wypieprzyć, ale daję sobie na to czas, może akurat ktoś powie w mediach coś na tyle głupiego, że da mi powód. Na ten moment to jednak szóstka wielkich graczy. To co Steph wyprawiał w Paryżu przekonało mnie do niego w pełni. Jako były koszykarz wiem, że są chwile, kiedy naprawdę trzeba coś udowodnić, trzeba coś dowieźć. Wszystkie światła są skierowane na ciebie, a ty udowadniasz wszystkim co trzeba i błyszczysz. To było właśnie to, prawda?
Jestem zdziwiony, że Gilbert nie skończył tej wypowiedzi na “moja TOP5 ma tak naprawdę 6 graczy, i co mi zrobicie?”