Przed sezonem 24/25: To już musi być Dame Time w Milwaukee

2
fot. NBA League Pass

Damian Lillard był największą historią zeszłorocznych wakacji. Przez niemal trzy miesiące czekaliśmy na jego transfer, spodziewając się, że ostatecznie przeniesie się do Miami, ale tuż przed startem obozów treningowych doszło do zaskakującej wymiany z Milwaukee Bucks. Dame dołączył do Giannisa Antetokounmpo, tworząc jeden z najlepszych duetów NBA i umacniając pozycję swojej nowej drużyny wśród kontenderów. Na papierze wyglądało to niezwykle obiecująco…

Skończyło się rozczarowującym sezonem, w którym Bucks po raz drugi w ciągu kilku miesięcy zmienili trenera, po raz pierwszy od sześciu lat wygrali mniej niż 60% meczów i odpadli już w pierwszej rundzie playoffów.

Po wyrwaniu się z Portland, dla Dame’a to był wreszcie playoffowy sezon, ale oczekiwania były dużo większe, a on nie przybliżył Bucks do mistrzostwa. Za to wytransferowany za niego Jrue Holiday świętował w Bostonie swój drugi tytuł. Jrue szybko wkomponował się do nowej drużyny i nikt nie zwracał uwagi na jego gorsze cyferki, bo po prostu grał inną, mniejszą rolę. Lillard także musiał odnaleźć się w nowej roli, ale równocześnie miał pozostać gwiazdorem, który zachwycał w barwach Blazers. Nie udało mu się tego wszystkiego łatwo pogodzić.

“Myślę, że kiedy doszło do wymiany, wszyscy spodziewali się, że Milwaukee to wygra, i myślę, że kiedy nie zawsze wyglądało to tak, jak chcieli lub oczekiwali, że będzie wyglądać, a ja nie wyglądałem tak, jak wyglądałem w Portland, to było jak „oh, co się dzieje z Dame’em? Dlaczego Dame tego nie robi?”

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

2 KOMENTARZE