Dniówka: 7 najgorszych obecnie kontraktów w NBA

5
fot. twitter.com/WashWizards

Paul George jest nie tylko najlepszym wolnym agentem, który zmienił barwy klubowe w czasie tegorocznych wakacje, ale także pierwszym od kilku lat All-Starem decydującym się na przeprowadzkę w ten sposób. Dlatego nie ma wątpliwości, że podpisanie go jest wielkim sukcesem Philadelphii 76ers. Zdobyli trzeciego gwiazdora, umacniając swoją pozycję wśród kontenderów i w tym momencie wygląda to bardzo obiecująco. Ale dopiero przekonamy się jak dobra okaże się ta inwestycja, bo jest tu również spory elementy ryzyka – zapłacili maksymalne pieniądze, $211.6mln w czteroletnim kontrakcie już 34-letniemu zawodnikowi, który od dawna nie jest okazem zdrowia.

PG zgarnął maxa, ale to wcale nie była największa umowa wśród wolnych agentów. Wyprzedził go OG Anunoby, który podpisał nieco wyższy kontrakt, ponieważ o rok dłuższy – wart $112.5mln. Skrzydłowy New York Knicks jest siedem lat młodszy od nowego gwiazdora Sixers i dopiero powinien wchodzić w swój prime, ale nigdy nie był All-Starem, a przez ostatecznie cztery sezony rozegrał nawet mniej meczów niż PG. Która inwestycja będzie korzystniejsza z perspektywy czasu? Czy któryś z nich pomoże swojej drużynie sięgnąć po tytuł?

Wielki kontrakt nic nie gwarantuje i nie zawsze przekłada się na wieki sukces. Czasami kończy się tylko wielkim rozczarowaniem. To co w tym momencie wygląda na świetny interes, za chwilę może okazać się poważnym problemem dla drużyny i dzisiaj przyjrzymy się właśnie tym najbardziej problematycznym kontraktom.

Zanim jednak przejdziemy do tych najgorszych obecnie umów, wspomnijmy jeszcze o Jeramim Grancie, który rok temu zgarnął największe pieniądze na rynku wolnych agentów. $160mln za pięć lat i od razu nie wyglądało to dobrze, bo zaraz Damian Lillard zażądał wymiany. Portland Trail Blazers musieli wejść w gruntowną przebudowę, a w tej sytuacji nie potrzebują już weterana jak Grant, w dodatku na dużym kontrakcie, który ogranicza ich finansową elastyczność. Dlatego jest kandydatem do wymiany, ale mimo że mógłby się przydać wielu drużynom, ze względu na wysokie zarobki trudno będzie znaleźć dla niego transfer. Pomoże wzrost salary cap, choć czas wcale nie musi działać na korzyść Blazers, bo mówimy o 30-letnim zawodniku. Póki co Grant jeszcze w Portland nie przeszkadza, ale to kontrakt wysokiego ryzyka, który wkrótce może znaleźć się na poniższej liście.

Na liście nie ma natomiast przepłaconych zawodników w ostatnim roku umowy. Ben Simmons w zeszłym sezonie był jednym z najgorszych kontraktów w całej NBA, ale teraz nawet jeśli dalej nie będzie w stanie utrzymać się przy zdrowiu, to już $40.3mln schodzących wreszcie pieniędzy. To już kontrakt, którym można handlować przed trade deadline, albo po prostu poczekać, żeby zwolnić środki w wakacje. To samo dotyczy Lonzo Balla ($21.4mln).

Bradley Beal (Phoenix Suns)
$161mln/3 – $50.2; 25/26: $53.7; 26/27: $57.1 (opcja gracza) plus no-trade

To już od momentu podpisania był jeden z najgorszych kontraktów i nic się w tej kwestii nie zmienia. Oczywiście to nie przeszkodziło w wytransferowaniu go rok temu, ale stworzenie gwiazdorskiego tercetu w Phoenix nie przyniosło oczekiwanych wyników, więc też wartość Beala się nie poprawiła. W najbliższym sezonie będzie piątym najlepiej opłacanym graczem w całej lidze. Piątym! Zarabia jak super-gwiazdor, tymczasem minęły już cztery lata od czasu gdy ostatnio był All-Starem. Od sześciu sezonów natomiast nie rozegrał więcej niż 60 meczów. Ma już 31 lat i jeszcze trzy lata tego wielkiego kontraktu, a do tego klauzulę no-trade. Jeśli w tym sezonie ambitny projekt Suns nadal będzie zawodził, Beal powinien być pierwszym do przehandlowania, ale nawet jeśli jakimś cudem znajdą chętnego do takiej transakcji, Bradley może się na to nie zgodzić i wszystko zablokować. Mocno przepłacony gracz z pełną kontrolą – najgorsza kombinacja dla GMa.

Zach LaVine (Chicago Bulls)
$137.8mln/3 – $43; 25/26: $45.9; 26/27: $48.9 (opcja gracza)

Chicago Bulls od początku zeszłego sezonu próbują go wytransferować i nie są w stanie tego zrobić, nawet mocno obniżając swoje oczekiwania, co dobitnie potwierdza jak nisko spadły notowania LaVine’a i jak postrzegany jest jego kontrakt. Wszyscy insajderzy są zgodni, że nie ma dla niego rynku. Bo też trudno przejmować kontuzjowanego zawodnika, który opuścił większość poprzedniego sezonu. Ale wyleczenie stopy może nie rozwiązać problemu. Już wcześniej były poważne obawy o jego kolana, a największą przeszkodą są te ogromne pieniądze. Zarabia maxa, choć jest dość jednowymiarowym gwiazdorem, który w silnej drużynie byłby pewnie dopiero trzecią opcją.

Jordan Poole (Washington Wizards)
$95.5mln/3 – $29.7; 25/26: $31.8; 26/27: $34

W pierwszej części zeszłego sezonu był jednym z najmniej efektywnych i najbardziej minusowych zawodników w całej NBA, bardzo pomagając Washington Wizards w tankowaniu. Miał warunki, żeby przejąć większą rolę i przynajmniej indywidualnie się wyszaleć, ale rozegrał fatalny sezon. A to był dopiero pierwszy rok nowej umowy. Ma jednak dopiero 25 lat, w Warriors pokazał, że potrafi grać, więc jest nadzieja, że się odbije. Może jeszcze coś z niego będzie. Póki co, ani nie jest graczem, z którym można wiązać przyszłość, ani materiałem do handlowania.

Michael Porter Jr (Denver Nuggets)
$115mln/3 – $35.9; 25/26: $38.3; 26/27: $40.8

Pomógł Nuggets zdobyć mistrzostwo, więc to na pewno nie była zła inwestycja, ale nawet wtedy nie grał na miarę swoich maksymalnych zarobków. Zapłacili mu wierząc w jego potencjał rozwoju, niestety po dwóch latach tej umowy Porter nadal nie wyrósł na gwiazdę. Staje się więc coraz poważniejszym problemem, bo jego ogromny kontrakt mocno podbija wydatki drużyny, przepycha ponad drugi tax apron i zmusza do decyzji jak nie zatrzymanie KCP. Przy obecnych restrykcjach trudniej manewrować składem mając trzech max-playerów, więc tym większym wyzwaniem jest sytuacja, w której jeden z tych graczy nie jest wart swojej pensji. Porter w najbliższym sezonie będzie zarabiał tyle samo co Jamal Murray, SGA czy Donovan Mitchell… Dlatego jeśli Nuggets mają znowu sięgnąć po tytuł, nie tylko potrzebują swojej młodzieży, ale więcej od MPJ.

Andrew Wiggins (Golden State Warriors)
$84.7mln/3 – $26.3; 25/26: $28.2; 26/27: $30.2

Kiedy zaraz po zdobyciu mistrzostwa podpisał przedłużenie za niższą pensję, wydawało się, że Warriors zrobili świetny interes. Okazało się, że bardziej niż jego zarobki, spadła jego dyspozycja na boisku. To było tylko dwa lata temu, ale tamten jego All-Star sezon i playoffy, w których był x-faktorem, wydają się już bardzo odległym wspomnieniem. W kolejnym sezonie rozegrał tylko 37 meczów, a ostatni był jego najgorszym w karierze. Warriors szukali teraz sposobu, żeby pozbyć się Wigginsa, ale pewnie musieliby dużo za to dopłacić, więc pozostaje im tylko trzymać kciuki, że jeszcze odnajdzie formę.

Deandre Ayton (Portland Trail Blazers)
$69.6mln/2 – $34; 25/26: $35.6

Zmiana otoczenia i wyprowadzka z Phoenix nie okazały się punktem zwrotnym kariery Aytona. W Portland zamiast stać się gwiazdą przebudowywanej drużyny, tylko wszystkich irytował swoją nierówną grą i szybko zaczęli mieć go dosyć. Teraz mają nowego, młodego centra z draftu, dla którego pewnie chętnie zwolniliby minuty, ale przehandlowanie Aytona wydaje się na ten moment mało realne. Jest kilka drużyn potrzebujących wsparcia na środek, jednak nie za takie pieniądze.

John Collins (Utah Jazz)
$53.2mln/2 – $26.6; 25/26: $26.6

Rok temu Utah Jazz przejęli Collinsa niemal za darmo z Atlanty, licząc, że uda im się odbudować jego wartość i zyskać przydatnego zawodnika, ale Hawks nie przez przypadek tak tanio go oddali. Collins w Utah miał lepszy sezon, nadal jednak nie grał na miarę swoich zarobków i pozostaje złym kontraktem, który trudno będzie w najbliższym czasie przesunąć.

Poprzedni artykułWake-Up: Fultz bez kontraktu. Czas decyzji dla 35-latków
Następny artykułWake-Up: Green w Pelicans. Real znalazł zastępcę Yabusele

5 KOMENTARZE

  1. Ta lista pokazuje, że mamy coraz mniej beznadziejnych GMów w lidze. Listę można by ograniczyć do pierwszej piątki, bo ostanie 2 kontrakty są tylko 2-letnie, a ich tankujący pracodawcy nie mają presji pozbywania się ich za wszelką cenę.

    Liga nie potrzebuje teraz żadnych amnestii.

    9
  2. Niestety zgadzam się – James Jones w budowaniu playoff Suns podjął bardzo złą decyzję i poszedł “o jeden Beal za daleko”. A w kontekście nowych regulacji i sytuacji Zacha LaVine’a wydaje się, że właśnie dożyliśmy czasów w NBA, w których pewne kontrakty są nie do przehandlowania.

    8
  3. To było to samo lato, kiedy NYK podpisali Brunsona. Wciąż nie rozumiem, dlaczego Wizz (jak wiemy z Palmy jest to świetna organizacja) dali taką kasę za swojego “gwiazdora”, który sam przyznał, że w zasadzie nikt inny go nie chciał.

    1