Im dalej w mecz, tym stawało się to coraz bardziej tym co spodziewaliśmy się zobaczyć.
Słaba francuska wersja koszykówki i znudzeni Amerykanie próbujący wrócić po fantastycznym powrocie w półfinale z Serbią.
Było to bardziej jak trening USA, ze Steve’em Kerrem chylącym się pod presją, grającym 11-toma z 12-tu graczy już w pierwszej połowie, pod tą głupią amerykańską telewizyjną presją, ale ze Stephem Curry’m i LeBronem Jamesem znajdującymi dwójkową grę w ostatnich dwóch minutach meczu – ze Stephem idącym w paradę dla nowych fanów, z trzypunktowym prowadzeniem, po tym jak Team USA kontrolował mecz od początku do 38 minuty.
Długo niech grają, niech żyją! Aleksa Avramović, god-like-Nikola Jokić i to co zaprezentowali Serbowie. Amerykanie nigdy nie respektowali Francuzów.
Dlaczego by mieli? Ich kompletnie roztagarnione powroty do obrony i to jak grali swój atak po słabej stronie mówiły wszystko. Statycznie, oglądając zabytki wokół, bez pomysłu – raczej dziwnie było myśleć, że to były ekscytujące posiadania koszykówki, którą kochamy.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Maciek po północy jak Steph Curry dzisiejszego wieczoru kładzie nas do snu – z innego powodu niż Nikola Jokič też już małe oczy mam😊
Night night
Sam poziom meczu był mizerny: Francuzi rzucali piłkę w auty, USA dawało ją sobie zabierać z rąk w dziecinny sposób i popełnili całą masę głupich strat. Ale emocje na końcu były bo te 3 punkty różnicy sprawiły że większość zawodników USA zaczęła nerwowo oglądać się na Lebrona i Stepha – na zasadzie zróbcie coś. No i wtedy Steph się wydarzył.
Mega szacun za ten turniej dla Francuzów, sprawili niemałe niespodzianki w ćwierćfinale i półfinale, a z USA gdzie mieli być pożarci od pierwszych minut walczyli do samego końca. Wemby świetny mecz finałowy, Yabusele tak samo i do tego ten plakat na Królu.
Yabusele i jego Serena był zjawiskowy w ostatnich dwóch meczach i gdyby nie trójki Currego to dzisiaj wszyscy mówili by o jego pace nad Ojcem