Kilka cyferek po najlepszym meczu Igrzysk

2
fot. Max

Urlop w czasie Igrzysk ma swoje plusy, bo niby jest czas na śledzenie wszystkich najważniejszych wydarzeń… ale tylko hipotetycznie. Na górskich szlakach trudno o dostęp do netu, a nawet gdy jakimś cudem udaje się połączyć, można tylko sprawdzić wyniki. Nie ma szans nic obejrzeć, kiedy starasz się nadążyć za żoną i dziećmi zdobywającymi kolejne szczyty. Całe szczęście można sobie wszystko obejrzeć z odtworzenia, gdy wieczorem zbierasz siły na kolejny dzień wędrówek, a także już na żywo najważniejsze wydarzenia dnia. Chyba, że padniesz zanim zacznie się to, co najciekawsze.

Wczoraj zakończyliśmy nasz pobyt w Tatrach, zdążyliśmy wrócić akurat na start półfinałów koszykarskiego turnieju, ale po długiej podróży synowie już nie dorwali do końca najlepszego meczu w Paryżu. Przecież Amerykanie i tak wygrają… I wygrali, ale po drodze dostaliśmy naprawdę świetne widowisko.

Przedwczesny finał i mecz, który na dobre zapisze się w historii olimpijskiej rywalizacji. Dlatego zatrzymajmy się przy nim jeszcze na chwilę i wzorem Finałów NBA, spójrzmy na kilka cyferek.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (1324): La tempete parfaite
Następny artykuł„Blood in the Garden”. Książka o New York Knicks wkrótce w Polsce!

2 KOMENTARZE