Dniówka: Suns nie mogli lepiej załatać dziury na jedynce

1
fot. YouTube

W kategorii pierwszego meczu po kontuzji nie ma lepszego zawodnika niż Kevin Durant. Nawet po długiej przerwie wraca na boisko i od razu, jak gdyby nigdy nic, gra swoje. Nie ma żadnego zrzucania rdzy czy odbudowywania formy. Wczoraj znowu o tym przypomniał. Nie mógł przestać trafiać i Amerykanie rozpoczęli olimpijski turniej od efektywnego zwycięstwa z wicemistrzami świata.

Amerykanie w Phoenix mogą odetchnąć, bo te przedłużające się problemy z łydką ich gwiazdora jeszcze przed chwilą mogły być niepokojące. Opuścił cały okres przygotowawczy, mimo że początkowo zapowiadano, że pojawi się już na parkiecie w Abu Zabi. Ale teraz wreszcie wrócił, znowu robi swoje i to w roli rezerwowego, grając nieco krótsze minuty, co też jest świetną wiadomością dla klubu z Arizony. Skład USA jest tak mocny, że Durant przez cały Igrzyska nie zostanie zbytnio wyeksploatowany. W Tokio był wyraźnym liderem kadry również pod względem minut i w fazie pucharowej grał regularnie po 30. Teraz mogą oszczędzać jego 35-letnie ciało.

Devin Booker także miał udany występ i obaj zawodnicy Suns wczoraj zanotowali połowę z 18 celnych trójek USA. A to wcale nie było najważniejsze wydarzenie weekendu z perspektywy ich drużyny. Bo kiedy w Paryżu rozpoczęło się olimpijskie granie, Suns zabrali z rynku najlepszego dostępnego wolnego agenta. Dodali do swojego składu podstawowego rozgrywającego i to za minimalne pieniądze.

Tyus Jones prawie cztery tygodnie szukał nowego kontraktu.

Wchodził na rynek licząc na lepsze pieniądze niż dotychczas (grał na dwuletniej umowie za $29mln) i utrzymanie roli startera, którą pełnił w Washington Wizards. Ostatecznie jednak pod względem finansowym dołączył do największych przegranych tych wakacji. Rynek okazał się dla niego brutalny. Brakowało drużyn z pieniędzmi, które potrzebowały rozgrywającego, a do tego tuż przed otwarciem wolnej agentury wśród dostępnych zawodników pojawił się Chris Paul. Z grupy mającej cap space, tylko San Antonio Spurs i Orlando Magic mogli chcieć wydać większe pieniądze na point guarda. Spurs szybko sięgnęli po Paula, podczas gdy Magic zrezygnowali z dodawania klasycznej jedynki, woląc, żeby to Paolo Banchero i Fraz Wagner dalej mieli piłkę w rękach. Jonesowi zniknęła także opcja podpisania nowej umowy z Wizards i poczekania na transfer, ponieważ przy okazji draftu przejęli Malcolma Brogdona, który zajął jego miejsce. Tymczasem zespoły mogące zaproponować mu midlevel, chciały go mieć na ławce.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Obrazki z Paryża
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (1320): Twój przewodnik monastyczny

1 KOMENTARZ