Dniówka: Knicks Toma Thibodeau

4
fot. YouTube/Knicks

Nadal jeszcze trudno przyzwyczaić się do tak częstego chwalenia New York Knicks, ale w te wakacje tylko potwierdza się to, co obserwujemy już od kilku sezonów – stali się rozsądną i dobrze funkcjonującą drużyną. Jalen Brunson tak świetnie się tutaj czuje i tak bardzo ufa klubowi, że zgodził się na dużo mniejsze pieniądze, żeby pomóc drużynie utrzymać się w gronie kontenderów przez następne lata. Bo też wcześniej Knicks postarali się, żeby jak najbardziej wzmocnić skład, robiąc duże wymiany po OG Anuoby’ego i Mikala Bridgesa.

Kolejnym bardzo dobrym ruchem jest przedłużenie Toma Thibodeau. Oczekiwane od początku offseason, wczoraj wreszcie sfinalizowane. Dostał nowy kontrakt na trzy kolejne lata, a najbliższy sezon będzie jego piątym w Nowym Jorku. Już piątym. Zanim się tutaj pojawił, przez pięć wcześniejszych lat Knicks mieli pięciu różnych trenerów. Ostatnim, który utrzymał się na ich ławce przez pięć sezonów był Jeff Van Gundy, mogący pochwalić wprowadzeniem drużyny do wielkiego finału. Jeśli Thibs wypełni tę nową umowę, będzie miał najdłuższy staż od czasu legendarnego Reda Holzmana, który zdobył jedyne dwa mistrzostwa Knicks na początku lat 70-tych.

Thibs kibicował tamtym Knicks dorastając, a potem był asystentem Van Gundy’ego. Miał swój udział w ostatnich znaczących sukcesach, teraz natomiast jego powrót do klubu okazał się przełomowym momentem i początkiem odbicia. Zatrudnienie trenera było pierwszą decyzją Leona Rose’a po przejęciu dowodzenia w managemencie i to oni w dwójkę w największym stopniu odpowiadają za odrodzenie Knicks. Można nie lubić Thibodeau i krytykować go za to jak eksploatuje swoich zawodników, ale trzeba mu oddać, że świetnie prowadzi ten zespół. Nadał mu charakter, stali się ciężko pracującą i świetnie zgraną grupą, która walczy z dużą intensywnością, fizycznie na całym parkiecie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Atmosfera Igrzysk. Silver woli $ od Inside the NBA
Następny artykułDiamenty Alertu: Młodzi Sixers i Lakers

4 KOMENTARZE

  1. Ponad 20 lat czekania aż wrócą do wygrywania, jest w pytę!

    Śmieszne, że nauczyłem się oglądać po prostu koszykówkę a nie mecze jednej drużyny i mam z tym nadal problem. Widzę, że był fajny mecz bo Alert ale grali NYK i miewam rozterki bo czasu wiecznie za mało ;)

    2
    • Wszystko ma swoje plusy.
      Ja jestem fanem NBA jako ligi, do tego stopnia, że często dopiero w trakcie meczu orientuje się komu kibicuje, bo mecz wybrałem na podstawie alertu.
      Dodatkowo nie mam ulubionego zawodnika któremu kibicuje najbardziej, co tylko jeszcze bardziej podbija ten obiektywizm.
      Niewątpliwie ma to duży plus w śledzeniu ligi ale jednak odbiera emocje, których szukam w piłce nożnej.

      1