Jaylen Brown nie ukrywał swojego niezadowolenia z braku powołania do reprezentacji USA, ale to nie on jest największym przegranym tej sytuacji, tylko Kawhi Leonard, który przyjechał do Las Vegas na obóz przygotowawczy. Był już na miejscu i miał być częścią tej gwiazdorskiej drużyny. Wydawało się też, że będzie jedną z bardziej pozytywnych historii, bo jego obecność mimo wszystko była zaskoczeniem. Kolejne problemy z kolanem wykluczyły go z playoffów, dlatego nie było pewności czy będzie wystarczająco zdrowy, a tym bardziej, czy będzie gotowy zaryzykować występy na igrzyskach, zamiast spędzić offseason oszczędzając swoje nogi. Ale przyjechał. Przekonywał, że z jego kolanem jest już całkiem dobrze, że jest gotowy do gry i potwierdzał to biorąc udział w pełnych treningach. Chciał pomóc reprezentacji. Ostatecznie jednak nie dostał biletu do Paryża.
Grant Hill odesłał go do domu i sięgnął po Derricka White’a, który już wcześniej był wytypowany jako ewentualne zastępstwo. Manager kadry wziął odpowiedzialność za tę decyzję, ale równocześnie sugerował, że Clippers i obóz Kawhia także mieli w tym swój udział i że takie rozwiązanie było w najlepszym interesie wszystkich. Prezydent Clippers Lawrence Frank zapewnia jednak, że to była wyłącznie decyzja reprezentacji. Nie było żadnych obaw ze strony Clippers o zdrowie swojego gwiazdora. Chcieli, żeby grał. Uważają, że bardzo dobrze prezentował się na pierwszych treningach i że zasłużył na to, żeby przynajmniej dostać więcej czasu.
Dlatego Frank jest bardzo rozczarowany takim obrotem spraw. Przynajmniej publicznie. Publicznie trzeba pokazać wiarę w swojego gwiazdora i w jego zdrowie, a także przekonanie, że byłby w stanie realnie pomóc USA. Ale dla dobra Clippers mimo wszystko lepiej, żeby Leonard nie eksploatował swoich sypiących się kolan na inne rozgrywki niż NBA. Nawet jeśli teraz czuje się znakomicie, lepiej nie ryzykować. Niewielu wie w jakim stanie są jego kolana, ale wszyscy już nieraz przekonaliśmy się, że one po prostu nie są w stanie za długo wytrzymać ciągłej gry w koszykówkę. W zeszłym sezonie był wyjątkowo zdrowy, wreszcie. Wystąpił w aż 68 meczach, najwięcej od czasu wyprowadzki z San Antonio, ale skończyło się jak zwykle. W playoffach ponownie był kontuzjowany. Podobnie jak rok i trzy lata wcześniej. Dlatego trzeba na niego chuchać i dmuchać.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.