Wake-Up: Liga smętnia. “A jeśli picki, to nie Podziemski”

5
fot.

Na Basketball-Reference jest magiczny link, w który, gdy wciśniesz, losowana jest strona z archiwum B-Ref. Najczęściej losowany jest boxscore do meczu, wtedy sprawdzam, czy jest on gdzieś w całości dostępny do obejrzenia, a jeśli jest, to rzucam się na niego, oglądam, celebrując munchies przed snem do dobrze kojarzonych obrazów i ruchu kształtów na ekranie telewizyjnym.

W taki sposób wczoraj wieczorem trafiłem na mecz sprzed dziewięciu laty Rockets Kevina McHale’a z Nuggets Melvina Hunta, w którym, żeby nie skłamać, Donatas Motiejunas, Danilo Gallinari, JJ Hickson, freaking Darrell Arthur, czy nawet James Harden szli sobie do post-up w dziesięciu z jakiś dwudziestu pięciu pierwszych posiadań.

To było tylko niespełna dziewięć lat temu. Dziś zobaczyć dziesięć post-upów w całym meczu to już jest cud, a co dopiero w pierwszej kwarcie.

Wysocy Donovan Clingan, Neemias Queta, Adem Bona mieli ostatniej nocy w Vegas swoje momenty, niekoniecznie w post, za to drażnili przeciwników swoją obecnością, a wspomniany #7 draftu Portland Trail Blazers wygrał w zasadzie mecz asystą, dobitką i blokiem w ostatnich dwóch minutach.

Liga letnia w Vegas ma jednak za sobą ten czwarty dzień, gdy często się o niej zapomina. Ludzi zaczyna już wkurzać sama jej obecność, wytykamy Bronny’emu 0 na 15 za trzy. Tymczasem zostały jeszcze aż cztery dni rozgrywek grupowych, jest jeszcze szansa się poprawić, ustawić kosz prosto, zamknąć okno, zanim przejdziemy do rozstrzygnięć.

Zach Edey cały czas nie gra, kostka.

USA – Australia 98:92 A.Davis 17/14z – Landale 20/7z
Thunder @ HEAT 73:102 Ajay Mitchell 21 – Jaime Jaquez Jr. 23
Pistons @ Rockets 87:73 Daniss Jenkins 26 – Nate Williams 14/10z
Mavericks @ Grizzlies 88:108 Olivier-Maxence Prosper 16 – GG Jackson II 23/11z
Trail Blazers @ 76ers 97:95 Donovan Clingan 8/11/5a – Jeff Dowtin 17/8a
Jazz @ Kings 70:82 Kyle Filipowski 13 – Colby Jones 25

1) W najciekawiej zapowiadającym się poniedziałkowym meczu #5 Ronald Holland II nie wyszedł na parkiet – odpoczywał przed dzisiejszym starciem z Matasem Buzelisem – ale to Detroit Pistons użyli runu 16-0 w czwartej kwarcie, żeby wrócić i pokonać grających 3w4b2b Houston Rockets 87:73, prezentując jednemu z faworytów rozgrywek pierwszą porażkę w trzech meczach.

“Who’s” Bobi Klintmann, drugorundowy pick Pistons, stretch-four kolejny raz mógł się podobać, bo spokojnie trafił 4-8 trójek, rzucił 18 punktów, zebrał 9 piłek, miał 3 asysty obok czterech strat. Dwie z tych trzech już na końcu meczu, ale zwłaszcza shooting i to jak wchodzi w te catch-and-shoot rzuty ma coś z klasyki gry na tej pozycji sprzed piętnastu lat. Trafił już siedem trójek w dwóch meczach.

Bobi ma też to myszka-miki aferko, które też jakoś komponuje się z jego imieniem, gra jednak jak Bob, rutyniarz. Atletą najlepszym może nie jest, ale mierzy 206 cm wzrostu i jest zwyczajnie już na tyle niezły, żeby grać tej jesieni dla teamu, który wygrał 14 meczów w poprzednim sezonie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułShams: Warriors najmocniej zaangażowani w trade Lauriego
Następny artykułDniówka: Młodzież uratuje spóźnionych z przebudową Bulls?

5 KOMENTARZE

  1. Jest klimat. Czuję się to flow. Wszyscy Ci Klintmanni, Downtinowie, Prosperowie mają swoje chwile. Dziś się o nich mówi (nieważne, że tylko tutaj), za parę dni rozejdą się do swoich rodzin, zwierząt, ziomali, zawodów, niespełnionych oczekiwań. Pozostanie tylko wakacyjny wpis na Szóstym.

    10