Na rynku NBA zostało już niewiele pieniędzy

2
fot. NBA League Pass

Utah Jazz i Detroit Pistons to jedyne drużyny, które mają jeszcze sporo wolnych pieniędzy, ale czy to znaczy, że wolni agenci jak Tyus Jones, Gary Trent Jr czy Isaac Okoro są już tylko skazani na rozmowy z tymi dwoma ekipami, albo swoimi drużynami, bo w innym wypadku będą musieli zadowolić się minimalną pensją?

Teoretycznie nadal jeszcze mogą znaleźć większy kontrakt także poza Salt Lake City i Detroit, dzięki wyjątkom jak midlevel czy room exception. Teoretycznie, bo realnie dostępnych opcji jest już bardzo niewiele i najwyższy czas chyba zacząć modlić się o sign-and-trade.

Pełen midlevel jest wart $12.8mln, ale w te wakacje jedynie De’Anthony Melton otrzymał taką maksymalną kwotę od Golden State Warriors. I to tylko w rocznym kontrakcie. Derrick Jones Jr, Naji Marshall, Jalen Smith i Saddiq Bey podpisali 3-letnie umowy, jednak za nieco niższe pensje (nieprzekraczające $10mln).

Jest też opcja mniejszego midlevel dla drużyn płacących podatek za $5.2mln. Skorzystali z niej Denver Nuggets, żeby pozyskać Dario Sarica. To oznacza, że Nuggets nie mogą już przekroczyć drugiego tax apron. Pierwszy natomiast staje się hard capem, jeśli użyje się większej części midlevel, czyli podpisze kontrakt przekraczający te $5.2mln.

Wejście pod hard cap ogranicza dostępność tych wyjątków, ponieważ wiele drużyn teoretycznie może z niego skorzystać, ale nie ma już miejsca, żeby zmieścić pełną kwotę. Jest jednak jeszcze inna, poważniejsza przeszkoda.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Jak bardzo Brunson pomógł Knicks
Następny artykułBulls nie mają partnerów do rozmów na temat wymiany LaVine’a i Vucevica

2 KOMENTARZE