Finanse Lakers po podpisaniu Jamesów

7
fot. x.com/Lakers

Los Angeles Lakers nie udało się pozyskać żadnego wolnego agenta przez pierwsze dni lipca, a LeBron James już nie chciał dłużej czekać na załatwienie swojego kontraktu, więc wczoraj Lakers dogadali umowy dla obu Jamesów, kompletując swój 15-osobowy skład.

LeBron wziął dwuletniego maxa za $104 miliony.

Bronny otrzymał $7.9mln za cztery lata w ramach second round exception, który pozwala podpisać gracza z drugiej rundy na dłuższej, minimalnej umowie. Pierwsze dwa lata są gwarantowane, trzeci w części, a czwarty sezon to opcja drużyny. Rich Paul już dawno temu zapowiadał, że nie zgodzą się na two-way umowę, więc to było najbardziej oczywiste rozwiązanie. Tego typu kontrakt jest korzystny dla drużyny z dużymi wydatkami, ponieważ daje im tańszego gracza (tylko $1.16mln w najbliższym sezonie) niż weteran podpisany za minimum. Od razu też dodajmy, że nie jest to nic nadzwyczajnego, że Lakers wykorzystali ten wyjątek na zawodnika z końcówki drugiej rundy. Rok temu podobne kontrakty dostali dwaj ostatni gracze całego draftu (Trayce Jackson-Davis w Warriors, Chris Livingston w Bucks).

Po podpisaniu Jamesów, na ten moment Lakers mają pełen skład, który kosztuje $189.4mln.

To oznacza, że przekraczają minimalnie próg drugiego tax apron ($188.9mln), więc będą potrzebowali jeszcze przynajmniej jakiegoś małego ruchu, żeby ograniczyć koszty i nie podlegać pod te największe restrykcje. Jedną z możliwości jest uzgodnienie nieco niższej umowy z LeBronem. Już pojawiły się doniesienia, że będą rozmawiać o możliwości zredukowania jego maksymalnej pensji o około milion dolarów. Innym wyjściem jest pozbycie się któregoś z zawodników z końca ławki jak Christian Wood ($3mln) czy Cam Reddish ($2.5mln), którzy podjęli swoje opcje na kolejny sezon. Detroit Pistons czy Utah Jazz chętnie w tym pomogą, jeśli dostaną za to jakiś drugorundowy pick. A jeśli Lakers udałoby się pozbyć dwóch czy trzech kontraktów, mogliby nawet jeszcze zyskać miejsce na ten mniejszy wyjątek midlevel ($5.2mln).

Mogą też szukać większej wymiany, w której przejmą mniej pieniędzy niż oddadzą. Lakers cały czas mają do dyspozycji przyszłe picki do przehandlowania (2029, 2031), mogą też wykorzystać roczną umowę D’Angelo Russella ($18.7mln) albo spakować go w pakiecie z Ruim Hachimurą ($17mln). Łącznie kontaktów w wymianie nie jest możliwe, kiedy jest się ponad drugim apron, ale umowa Bronny’ego nie jest jeszcze liczona w lipcu, więc póki co są poniżej tego pułapu, mogą też najpierw pozbyć się jakiegoś mniejszego kontraktu. Bardzo mało prawdopodobna jest natomiast transakcja sign-and-trade, ponieważ to nakładałoby na nich hard cap na poziomie niższego apronu. Dlatego zapewne wypadli z gry o DeMara DeRozana. Teoretycznie z pomocą LeBrona mogli zrobić sobie miejsce na pełne midlevel exception, ale DeRozna oczekuje większych pieniędzy.

Według Adriana Wojnarowskiego, Lakers są gotowi oddać swoje pierwszorundowe picki jeśli w ten sposób zdobędą wartościowego zawodnika, ale na pewno nie poświęcą ich tylko po to, żeby ograniczyć koszty. Wskazuje również, że nie zamierzają polować na trzeciego gwiazdora, ponieważ uważają, że ten model w warunkach nowego CBA nie zadziała.

Rob Pelinka ciągle jeszcze ma jakieś pole manewru, a do dopiero początek wakacji.

Poprzedni artykułJoe Ingles nowym zawodnikiem Timberwolves
Następny artykułWake-Up: Nudni Polacy z W.Bahama. Grają już Wemby i Rudy

7 KOMENTARZE

  1. Nikt nie chce przyjść do Jezioranów…
    O fatalnym statusie Lakers w tej chwili niech świadczy fakt, że nawet sprany Klay Thompson zlekceważył sugestie swojego ojca, odrzucił dłuższy kontrakt na większą sumę i wolał nawet zmienić stan niż podpisać w Los Angeles.
    Jeszcze chwila i Lebron ogłosi, że to jego pożegnalny sezon no i zacznie się długie turnee cyrku obwoźnego

    17