Dniówka: Sixers mieli mnóstwo szczęścia, będą potrzebowali jeszcze więcej

1
fot. ESPN

Pięć lat trzeba było czekać, żeby na rynku wolnych agentów doszło do przeprowadzki prawdziwego gwiazdora. Gracza, który ma na swoim koncie kilka występów w All-Star Game i był w tym meczu również kilka miesięcy wcześniej. Offseason 2019 był ostatnim momentem, kiedy wolna agentura naprawdę miała duże znacznie i wtedy mieliśmy kilku takich zawodników zmieniających barwy klubowe. Jednym z nich był ówczesny mistrz Kawhi Leonard, który przeniósł się do Los Angeles równocześnie z wytransferowanym tam Paulem George’m. Pięć lat później to właśnie George jest All-Starem, który przywrócił blask wolnej agenturze.

Kiedy w niedzielny wieczór przedstawiciele Philadelphii 76ers pojawili się w domu George’a, to była już tylko formalność. Gospodarz przywitał ich ubrany w koszulkę z Allenem Iversonem, gotowy zaakceptować przywiezioną przez nich ofertę maksymalnego, 4-letniego kontraktu.

Chwilę wcześniej LA Clippers opublikowali oświadczenie informując o odejściu swojego gwiazdora, a Orlando Magic dogadali się z KCP, ograniczając swoje wolne środki. Nie było już więc innych opcji dla George’a. Ale również i dla Sixers, zdeterminowanych zdobyć trzeciego gwiazdora do swojego składu.

W Filadelfii czekali cały rok na te wakacje, szykując ogromny cap space, żeby wzmocnić skład wokół Joela Embiida i Tyrese’a Maxeya, co ma ustawić ich w gronie głównych kandydatów do mistrzostwa. Daryl Morey nie tylko nie brał dłuższych kontraktów, żeby nie narażać finansowej elastyczności, ale też zniszczył swoje relacja z Jamesem Hardenem i naraził zespół na duże zamieszanie, tylko po to, żeby wyczyścić salary cap na ten offseason.

Postawił wszystko na cap space i walkę o wolnych agentów, choć w ostatnich latach na rynku wcale nie było gwiazd. I teraz też niewiele brakowało, żeby nie było o kogo zawalczyć, co mogłoby skończyć się spektakularną klęska wielkiego planu. Gdyby nie udało się z PG, nie było alternatywy, bo po kogo innego mogliby sięgnąć – DeMar DeRozan? Klay Thompson? OG Anunoby i Pascal Siakam zniknęli z rynku jeszcze przed jego otwarciem. Morey musiałby ratować się desperackimi próbami szukania wymiany po jakiegoś gwiazdora.

Sixers mieli bardzo dużo szczęścia, że George był dla nich dostępny.

Najbardziej oczywiście pomogli LA Clippers, którzy do końca się nie ugięli i nie chcieli zaproponować większego kontraktu niż ten, który wcześniej już podpisali z Leonardem. Zmiany w CBA zmusiły Clippers do uważnego liczenia pieniędzy i planowania oszczędności, dlatego uznali, że mogą sobie pozwolić, żeby zatrzymać tercet starzejących się gwiazdorów tylko jeśli PG zgodzi się na trzyletnią umowę. Byli także przekonani, że ostatecznie przeważy jego chęć pozostania blisko rodziny w LA. Dla George’a jednak priorytetem były maksymalne pieniądze. Clippers także kierowali się głownie kwestiami finansowym, obawiając się konwekcji nowych restrykcji, więc nie byli w stanie się dogadać.

Od razu przypomnijmy, że do utrudniania sytuacji Clippers przyczynił się również sam Morey, który po tygodniach negocjacji transferu Jamesa Hardena, przeforsował włącznie w transakcję PJa Tuckera. Bardzo zależało mu na pozbyciu się jego kontraktu, z opcją wartą $11.5mln na 2024/25. Dzięki temu, Sixers teraz weszli w wakacje nie mając żadnego innego większego gwarantowanego kontraktu poza tym Embiida. W LA tymczasem mają w salary cap niepotrzebnego i drogiego gracza, który tylko ogranicza ich pole manewru.

Clippers pozyskali Hardena, mając nadzieję, że on pomoże Leonardowi i George’owi przenieść w końcu drużynę na mistrzowski poziom. Przez chwilę wyglądało to bardzo obiecująco, kiedy przez kilka tygodni grali jak najlepsza drużyna ligi. Stworzenie gwiazdorskiego tercetu miało także przekonać wszystkich do pozostania w drużynie na dłużej. W przypadku Leonarda to zadziało i zgodził się szybko na przedłużenie, ale PG nie myślał o poświęceniu swoich zarobków dla utrzymania tego projektu.

Ale nawet to, że Clippers nie chcieli poprawić swojej oferty, wcale jeszcze nie musiało wepchnąć George’a w ręce Sixers. Przed startem wolnej agentury dużo mówiło się o możliwym opt-in i transferze. Było więc poważnie zagrożenie, że nie wejdzie na rynek i ktoś innym zabierze go sprzed nosa Sixers. Golden State Warriors byli bardzo zainteresowani taką wymianą i prowadzili intensywne negocjacje z Clippers. PG spodobał się pomysł przeprowadzki do San Francisco, a Warriors deklarowali chęć zapłacenia mu 4-letniego przedłużenia. Obie drużyny omawiały wiele różnych scenariuszy i podobno kilka razy wydawało się, że są bliscy porozumienia, ale ostatecznie nie byli w stanie uzgodnić trade’u. Według Ramony Shelburne z ESPN, Warriors nie zgodzili się oddać Jonathana Kumingi. Uważają, że jest zbyt ważny dla ich przyszłości, a też obawiali się, że to za mocno osłabiłoby ich skład, co mogłoby zniechęcić PG do związania się z nimi na dłużej. Clippers natomiast nie chcieli przejmować innych kontraktów, które utrzymałby ich ponad drugim tax apron. To nie miałoby dla nich żadnego sensu, gdy rezygnują z Geogre’a, żeby ograniczyć koszty.

Dopiero kiedy te negocjacje zakończyły się fiaskiem, Morey mógł odetchnąć. Dopiero wtedy wiedział, że George będzie do wzięcia i mógł już być pewien, że go podpiszą.

Udało się. Plan zadziałał, cierpliwość się opłaciła i zdobyli trzeciego gwiazdora. Embiid może być zadowolony. Dostanie wreszcie duże wsparcie, na które czekał i na które tak bardzo liczył, czego nie ukrywał występując w czerwcu w telewizji u boku George’a. Teoretycznie jest on fantastycznym uzupełnieniem Embiida i Maxeya ze swoimi two-way umiejętnościami. Może rozciągać grę wokół Embiida grożąc rzutem z dystansu, biegać obok Maxeya, przejmować piłkę i prowadzić atak, a do tego pilnować najgroźniejszych skrzydłowych rywali.

Poziom talentu w Philly wyraźnie poszedł w górę, ale to równocześnie ryzykowna inwestycja, ponieważ dają długi kontrakt już 34-letniemu zawodnikowi z bogatą historią problemów zdrowotnych. Tak wiec tutaj znowu Sixers będą potrzebowali mnóstwo szczęścia, żeby to się udało. Tym bardziej, że nie będą mogli konkurować z Celtics czy Knicks pod względem głębi składu. To będzie zespół opierających się na trójce gwiazdorów i będą potrzebowali całej trójki grającej na najwyższych obrotach, żeby włączyć się w walkę o mistrzostwo.

Na razie to wielki sukces. Sixers są jednymi z największych wygranych free agency, co daje im duże nadzieje na sukcesy również na boisku. Ale to tylko początek lipca.

Poprzedni artykułWake-Up: Buddy blisko Warriors, Kemba kończy karierę
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (1314): Wierni i bierni

1 KOMENTARZ