Wracamy do Bostonu.
Jeszcze kilka dni temu były poważne obawy, że Finały mogą nie dotrwać do poniedziałkowego meczu, ale zamiast sweepu Boston Celtics, obejrzeliśmy trzecią najwyższą w historii finałową porażkę i znowu w tej rywalizacji zrobiło się ciekawiej. Gramy dalej, więc ciągle jeszcze może się tu wszystko wydarzyć. Oczywiście to tylko jeden fatalny mecz Celtics i nadal tylko jedna wygrana dzieli ich od mistrzostwa, ale równocześnie Dallas Mavericks pokazali, że są w stanie odpowiedzieć i może znaleźli sposób, żeby odwrócić tę serię?
Celtics wygrali zaledwie jedną z ośmiu kwart na parkiecie w Dallas. Trzecią kwartę Game 3, w której zagrali fantastycznie, uzyskując wysokie prowadzenie. Ale od tamtego momentu to już Mavericks są wyraźnie lepsi. Nie licząc tamtej trzeciej kwarty, Mavs byli aż +46 w pozostałych siedmiu. W Game 3 niemal dogonili gości i gdyby nie brak Luki Doncica na finiszu, może ten duży comeback zakończyłby się sukcesem. W Game 4 poprawili się i mieliśmy duże lanie. Zagrali na najwyższych obrotach, z fantastyczną energią, walcząc na całym parkiecie i nie dali szans Celtics. To prawdopodobnie był ich najlepszy defensywny występ tych playoffów i wreszcie też rozkręcili ofensywę, która wcześniej nie była w stanie uzbierać nawet do stu punktów.
Mocno krytykowany po wcześniejszym meczu Doncić odpowiedział świetnym występem. Od samego startu był w pełni skoncentrowany, nie dyskutował z sędziami, tylko agresywnie atakował kosz, nadając ton drużynie i włożył także bardzo dużo wysiłku w obronę. Ni pozwalał się już mijać, zmuszał rywali do błędów i trudnych rzutów. Zagrał jak przystało na lidera i najlepszego zawodnika, ale też wreszcie mógł liczyć na duże wsparcie swoich kolegów. Każdy z graczy gospodarzy walczył z pełnym zaangażowaniem.
Luka razem z Kyrie’m Irvingiem dostawali się w pomalowane, co otworzyło miejsce na dystansie i wreszcie Mavs odzyskali swój spacing. Dzięki temu znowu znajdowali rzuty w rogach i kreowali sytuacje catch-and-shoot, czego w pierwszych meczach Finałów tak bardzo im brakowało. Do cyferek z Game 4 trzeba dopisać jeszcze to: 12/20 catch-and-shoot trójek w wykonaniu Mavs. To niemal tyle samo, ile wszystkich trójek uzbierali Celtics (14), a przede wszystko to więcej takich trafień niż mieli łącznie w pierwszych trzech meczach – 9/38. (Celtics w serii zanotowali 39 celnych c&s trójek, tylko 6 z nich w G4)
Wszystko zadziałało w ekipie gospodarzy i aż tak fantastycznego meczu nie uda im się potworzyć, bo też Celtics przecież nie zagrają ponownie aż tak słabo. Dlatego to może okazać się tylko jednym efektownym zwycięstwem na osłodę szybko zakończonej serii. Ale może to jednak coś więcej? Bo już we wcześniejszym spotkaniu Mavs spisywali się lepiej, zaczęli znajdować sposoby na Celtics i z każdą kolejną kwartą wyglądają jakby coraz pewniej czuli się w tym pojedynku.
Grają bardziej fizycznie, starając się utrudniać penetracje i nie pozwalają Celtics na łatwe rzuty z pomalowanego, trzymając bliżej obręczy swoich centrów. Pomógł w tym dużo lepszy niż w pierwszych meczach Dereck Lively, a także wyższe ustawienia. Ostatnio dłużej grał Maxi Kleber (nadal niewiele trafia, ale w końcu bardzo dobrze spisywał się w obronie), a w pierwszej połowie Jason Kidd sięgnął po Dante Exuma zamiast Jadena Hardy’ego. Efekt?
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Tym którzy krytykują Luke za odpuszczanie w obronie, proponuję trochę jednak zastanowić się nad tym co piszą lub mówią…
Nie widziałem o tym informacji na tej stronie, chyba, że mi coś umknęło, ale chłopak gra trzecią serię z pięcioma kontuzjami i na blokadach, które często jak sam ostatnio mówił w wywiadzie z Maliką Andrews są nawet poprawiane w przerwach meczów
To nie jest w tej chwili powszechne podejście wśród zawodników NBA
Także, tak, proszę o więcej szacunku dla Pączusia, bo pomimo krwawienia ze stawu kolanowego, nie odpuszcza i stawia się na każdym meczu, prowadząc często jako one man army ofensywę swojej drużyny
Miejmy nadzieje, że do tytułu
Oj tam oj tam.
To tylko takie docinki z sympatii, nikt chyba nie wątpi w to jak świetny jest to zawodnik. Wszyscy kochamy pączki, nawet jeśli wszystkim mówimy że jemy tylko pierś z kurczaka 😜
Liczę na powrót do Dallas.
Go Mavs!
Będzie pierwszy raz w historii Wielki powrót. Lebron zmienił historię z 1:3 a Pączuś wróci z 0:3👌
Postawiłem skromne 34zł na Mavs w serii wczoraj. Nie wierzę, ale jednak się łudze. Może będzie na abonament na 6G.