Dniówka: Przed Game 3 Finałów. Mavs grają o wszystko, KP pod znakiem zapytania

12
fot. NBA League Pass

Boston Celtics znajdują się już w połowie drogi po mistrzowski puchar i to może skończyć się krótką finałową serią, ale też jeszcze wszystko może się odwrócić teraz, kiedy rywalizacja przenosi się do Dallas, gdzie zdesperowani Mavericks przy wsparciu własnej publiczności po prostu muszą wygrać. Nic nie jest jeszcze przesądzone, tym bardziej, że Kristaps Porzingis znowu ma problemy zdrowotne.

Przed nami kluczowy Game 3. Dostaniem serię, czy musimy szykować się na sweep?

Od warto przypomnieć, że poprzednio, kiedy Finały rozpoczęły się od dwóch zwycięstw drużyny z przewagą parkietu, wcale nie przełożyło się to na zwycięstwo w całej serii. W 2021 Phoenix Suns w pierwszych meczach grali zdecydowanie lepiej niż ich rywale i wydawało się, że kontrolują sytuację, a Chris Paula jest już naprawdę blisko tak wyczekiwanego pierścienia. Podobnie jak teraz Celtics, także Suns zanotowali do tamtego momentu serię aż dziewięciu zwycięstw. Ale wystarczyło, że lokalizacja się zmieniła i w Milwaukee wszystko w tej serii się zmieniło. Jeszcze przed trzecim meczem głównym tematem w Bucks było to, czy koledzy Giannisa Antetokounmpo zapewnią mu wystarczająco duże wsparcie. Khris Middleton i Jrue Holiday nie mieli najlepszego otwarcia Finałów. Później już zrobili co trzeba.

Teraz Jrue znajduje się po tej drugiej stronie, to jego drużyna ma prowadzenie i świetnie zdaje sobie sprawę, że Mavericks przyjdą z odpowiedzią na własnym parkiecie. Celtics muszą być gotowi na niezwykle zdeterminowanych i agresywnych rywali.

Teraz Holiday mocno przyczynił się do tego 2-0, będąc bohaterem drugiego meczu. Podczas gdy Jason Kidd próbował sprowokować kolejną dyskusje, który z dwóch liderów Celtics jest lepszy i w ten sposób wejść w głowy rywali, to Holiday był najlepszym strzelcem swojej drużyny z 26 punktami. Ekipa z Bostonu po raz kolejny zaprezentowała, że ich największą siłą jest zespołowość. Nie są drużyną dwójki gwiazdorów. Mają fantastyczną szóstkę zawodników, z których każdy może przejąć większą rolę. Tym razem ani Jayson Tatum, ani Jaylen Brown nie błyszczeli, ale to nie przeszkodziło im wygrać, bo Holiday zajął się kończeniem akcji. Był świetnie obsługiwany podaniami przez podwajanego Tatuma, który nie mógł się wstrzelić i poszedł w fatalne 6/22 z gry, ale mimo to udało mu się rozegrać dobry mecz, bo nie stracił swojej ofensywnej agresywności. Penetrował, ustawiał się w post, ściągał uwagę obrońców i dobrze znajdował kolegów. Połowę z jego 12 asyst wykorzystał Jrue, który co chwilę przebijał się pod samą obręcz w tej rozciągniętej przez spacing Celtics defensywie gości. Był 8/8 w restricted area, a do tego na finiszu dołożył kluczową trójkę po wymuszaniu straty dwoma kolejnymi deflections.

Jeszcze przez pierwsze trzy rundy Mavericks świetnie chronili strefę podkoszową i przy obręczy zatrzymywali rywali na 57.3%, ale teraz mają z tym problem, kiedy ich środkowi są wyciągani na obwód, ponieważ nie mogą ignorować rzutu Kristapsa Porzingisa czy Ala Horforda. To sprawia, że brakuje im rim-protection i w dwóch meczach Celtics przy obręczy trafili aż 78.3% swoich rzutów. Równocześnie Celtics zyskali ochronę obręczy dzięki powrotowi KP, który czasami ignoruje strzelców Mavs, żeby zostać bliżej kosza i ma już w tej serii 5 bloków.

Dlatego właśnie Porzingis robi tak dużą różnicę po obu stronach.

Niestety teraz innego rodzaju game-changerem może okazać się jego kolejna kontuzja. W Game 2 doznał bardzo rzadkiego urazu w lewej kostce – rozdarcie troczka przyśrodkowego. Dla zainteresowanych szczegółowym wyjaśnieniem tego zapraszam do jutubowego gabinetu doktora Briana Sutterera. Prawdopodobnie KP będzie w stanie z tym grać, ale jest to bolesny uraz, który będzie mu przeszkadzał i może ograniczyć jego możliwości na parkiecie. Na razie jego status to „questionable”. KP przekonuje, że zrobi wszystko, żeby przygotować się do gry i jest optymistycznie nastawiony, że będzie mógł wyjść na boisko. Ale ostateczna decyzja nie będzie zależała od niego, tylko od sztabu medycznego drużyny.

Przypomnijmy, że od czasu wyprowadzki z Dallas, Porzingis jeszcze ani razu nie wystąpił przed swoją byłą publicznością (w tym sezonie przy okazji wizyty tutaj dostał wolne, bo grali back-to-back). Dopiero teraz wraca, po ponad dwóch latach i to od razu na tej największej finałowej scenie. Nie ma jednak pewności, czy będzie w stanie zagrać.

W Finałach Celtics są +25 z Porzingisem. Na zero, kiedy siedzi na ławce.

Kłopoty zdrowotne KP są szansą dla Mavericks, ale oni też mają swoje problemy, bo u Luki Doncica do kontuzjowanego kolana i kostki, doszło jeszcze stłuczenie klatki piersiowej. Przed poprzednim meczem potrzebował zastrzyku przeciwbólowego i dzisiaj najprawdopodobniej ponownie go otrzyma przed wyjściem na parkiet.

Ostatecznie zaliczył 30-punktowe triple-double, ale fizyczne ograniczenia jeszcze bardziej utrudniają mu zadanie w tym niezwykle ciężkim pojedynku, w którym musi ciągnąć atak Mavs, a nieustannie jest męczony przez rywali. W Game 2 miał świetny start, jednak potem było tylko coraz gorzej z każdą kolejną kwartą. Zaczął od 5/7 z gry w pierwszej, do przerwy uzbierał 23 punkty, po czym dołożył już tylko 9, mając więcej start niż celnych rzutów, bo też w czwartej zaliczył 1/6.

A nie dość, że ma przeciwko sobie świetnych obrońców, to też nie może liczyć na wytchnienie po drugiej stronie boiska, gdzie Celtics szukają kolejnych okazji, żeby go atakować. I dobrze im to wychodzi. Według danych ESPN, w Game 2 było aż 13 penetracji, w których Luka został minięty. Celtics polują na te najsłabsze punkty obrony Mavs, także w Kyrie’go Irvinga, wykorzystują mismatche, zmuszają do podwojeń, które pozwalają rozrzucić piłkę, co przekłada się na generowanie dobrych pozycji. Ale nie tylko, równocześnie to sposób na męczenie liderów rywali. Two-way możliwości najważniejszych zawodników od początku wydają się dawać kluczową przewagę Celtics w tej rywalizacji.

Irving jak na razie radzi sobie z tym jeszcze gorzej, ale bierze winę na siebie. Zdaje sobie sprawę, że teraz to musi zacząć się od niego. To on musi zagrać znacznie lepiej, zapewniając większą pomoc Doncicowi, żeby go odciążyć.

Zapowiada, że przyjdzie do gry. W Bostonie mu nie wyszło, bo może za bardzo chciał, ale teraz będą w Dallas, gdzie czują się najlepiej.

Kyrie nie traci pewności siebie. Dobrze wie, że nie ma powodów do paniki, bo przecież swoje poprzednie mistrzostwo zdobył zaczynając serię w ten sam sposób, od dwóch wyjazdowych porażek. Wtedy też nie miał udanego startu, średnio 18 punktów przy 33%. W następnych pięciu meczach rozstrzelał się już na 30.8 trafiając 51%.

Zobaczymy też jak odpowiedzą pozostali koledzy Luki. Przed własną pobocznością zadaniowcy przeważnie spisują się lepiej. PJ Washington już poprzednio był agresywniejszy, ale nic nie wpadało mu zza łuku i poszedł w 1/8 za trzy w Bostonie. Dereck Livley wyglądał wreszcie jak debiutant, przytłoczony finałową stawką, ale może ten pierwszy szok już minął i znowu przypomni o swojej wartości. Może Maxi Kleber w końcu odnajdzie swój rzut (1/6 za trzy od powrotu po kontuzji), a Tim Hardaway będzie choć trochę przydatny?

Mavs muszą dać z siebie wszystko, bo to już jest gra o wszystko. Muszą wygrać, bo wiemy jak to jest przy 0-3.

BOSTON @ DALLAS (2-0) 2:30 [LV BET: 2.12 – 1.67]

Poprzedni artykułDniówka: Od trzeciego picku do mistrzostwa
Następny artykułFlesz: Kontuzja Porzingisa otwiera Mavericks szansę

12 KOMENTARZE

  1. Jeśli KP nie zagra szanse na sweep wynoszą 0. Dallas też nie będzie go oszczędzało wiedząc, że gra z kontuzją- w 2 meczu Kleber wielokrotnie popychał go przed postawieniem zasłony. W ABC nawet dziwili się, że sędziowie to puszczają bez gwizdka.

    7
    • Dlaczego wynoszą 0? Już pisałem przed finałami, że Boston to dużo lepsza drużyna od Dallas, w defensywie jest między nimi przepaść. Boston dla mnie będą faworytem w każdym meczu, co nie oznacza, że będzie sweep, bo Dallas i Lukę stać na zwycięstwo w meczu, choć w mojej opinii nie w serii. Czy Boston stać na 4-0? Oczywiście, ale jest to wątpliwe, bo ich atak cały sezon mocno “faluje”. Ale .. ale o ile w g.1 pofalował lekko w górę, to już w g.2 pofalował mocno w dół. Problem dla Dallas jest jeden. Na razie rzutowo Tatum gra piach. Raczej nie ma szans, aby grał tak całą serię, chyba że gra z kontuzją, która to wymusza. Jeśli Tatum odpali na 35+ i reszta zagra na swoim bardzo średnim poziomie, to mecz będzie pozamiatany. 30 pkt Luki do połowy to dla Bostonu wiadomość dnia, pozytywna, bo wóczas w drugiej połowie Luka ledwo powłóczy nogami.

      9
      • Wg mnie grając bez KP oprócz kłopotu z bronioną deską i tego o czym pisał Maciek we Fleszu w minutach bez Horforda siada spacing. Każdy z trójki Kornet/Tilman/Brisset to słaby shooter więc albo stawiasz ich w rogu i ich obrońca będzie pomagał w paint, albo ustawiasz ich w dunker spot, ale wtedy Gaford/Lively czekają w paint i bronią obręczy. Żadne z tych rozwiązań nie jest dobre. Alternatywa to granie Tatumem na centrze i 7 osobowa rotacja, ale Dallas może wtedy zdominować deski. Zobaczymy co wymyśli Mazzula.

        2