Indiana Pacers dzielnie walczyli przeciwko najlepszej drużynie NBA mimo nieobecności swojego najlepszego zawodnika, ale nie byli w stanie nic zrobić w crunch time (bez punktu przez ostatnie 3:32 Game 4, bez celnego rzutu z gry przez ostatnie 2:37 Game 3) i nie udało im się wyrwać zwycięstwa, dlatego ostatecznie to ich trzecie z rzędu playoffy zakończone sweepem. Teraz jednak zakończone nie już w pierwszej rundzie, tylko dopiero w Finałach Wschodu, w których znaleźli się po raz pierwszy od 10 lat.
Oczywiście pozostaje niedosyt, bo zmarnowali swoją szansę w meczu otwarcia, a potem stracili Tyrese’a Haliburtona, ale wcześniej to im pomagały kontuzje rywali i zaskakująco długo utrzymali się w playoffach, do których wrócili po trzech latach nieobecności. Niewątpliwie mają duże powody do zadowolenia, to był bardzo udany sezon. Już na początku potwierdzili siłę swojego młodego zespołu, upewnili się, że mają All-NBA gracza w Haliburtonie i zwrócili na siebie uwagę całej ligi, kiedy dotarli do finału Turnieju. To zachęciło ich do agresywniejszych działań, czego efektem był duży trade po Pascala Siakama, który pomógł im zapewnić sobie bezpośredni awans do playoffów i przejść przez pierwsze dwie rundy.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.