Wake-Up: Brown uratował Celtics. Choke Haliego. 1-0 Boston

11
fot.

Chudy Tyrese Haliburton, ganiający za swoim uroczym set-shotem, mógł zdezorientować nie tylko die-hardów na trybunach TD Garden, ale nawet i duchy Reda Auerbacha.

Dziecinny błąd, który popełnił – ten, gdy dajesz małemu pokozłować, on/ona chwyta piłkę, opuszcza ją, robi krok i uderza piłkę kolanem – jakby był ich słodkim rewanżem. Bo szczęście w crunchtime meczu nr 1 finałów Konferencji Wschodniej sprzyjało Boston Celtics.

Tak jakbyśmy jeszcze potrzebowali tego, by szczęście było po stronie Bostonu.

Do gier!

#6 Pacers @ #1 CELTICS 128:133 OT (0-1) Siakam 24/12/7 – Tatum 36/12z

Jayson Tatum na 8.6 sek. przed końcem dogrywki, przy trzech punktach przewagi, trafił dwa rzuty wolne, którymi rozstrzygnął się pierwszy, freaky, dziki absolutnie mecz Finałów Wschodu. Zdarzeniami moglibyśmy obsadzić minimum dwa, jak nie całe playoffy po drugiej stronie kontynentu.

Po kilku raczej ciężkich meczach w Konferencji Zachodniej trafiliśmy nagle na Dziki Zaa…Wschód, bo wielki Joe Mazzulla swoim koszykarzom powiedział: wiecie co, oni biegają? To zabiegajmy ich. I tak wyszedł Boston na pierwszy mecz, który zaczął się 12-0 dla Celtics, a skończył w fascynujący sposób.

oj

Indiana Pacers stracili pięciopunktowe prowadzenie 115-110 z dwóch minut przed końcem czwartej kwarty, żeby przegrać 128:133 po dogrywce z Boston Celtics.

W ostatnich 47 sekundach czwartej kwarty Pacers dwukrotnie mieli piłkę z trzema punktami przewagi, ale najpierw, wyżej, na 28 sek. przed końcem młody lider Indiany zwyczajnie zakozłował sobie w kolano, Nesmith rzucił się po piłkę i ta wyszła na aut – żeby po pudłach White’a i Tatuma, nieco już zdesperowany Andy Nembhard na 9 sek. przed końcem rzucił z autu piłkę, na swojej połowie, do rozpędzonego w przeciwną stronę Pascala Siakama i ten wylądował z nią już za boiskiem. Piłka Celtics.

Turniejowy Rick:

“Ta porażka na mnie. Powinienem wziąć tu timeout”

Więc na 6 sek. przed końcem czwartej kwarty Jaylen Brown uratował, fenomenalnie, Boston arcytrudną trójką z lewego rogu, po pompce, na którą Pascal Siakam ledwo zareagował. Brown rzucał zza hen, miał to.

Jaylen Brown to miał:

W crunchtime.

W ostatnim posiadaniu czwartej kwarty Tatum przygwoździł  jeszcze w obronie jeden na jeden Haliego i jego trójka była głęboko niecelna.

W dogrywce, przy 123-121 dla Indiany, D-White najpierw wyczekał kilka sekund, żeby Tatum ustawił się dobrze na sell-oucie, kryciu od piłki Nembharda, podał mu do post i Tatum skończył kelnerem z faulem. I zaraz trafił rzut wolny na 124-123, na ponad minutę przed końcem. Za moment, od razu, znakomity w meczu nr 1 Jrue Holiday nie pozwolił Haliburtonowi nawet dokozłować do zasłony i zjadł go presją, wyrzucając z piłką na aut.

meeen

Zaraz D-White i Tatum zagrali pick-and-pop na szczycie, Nembhard za długo podwajał penetrującego Łysego Wschodu, przez co Tatum został sam na wprost kosza i wpakował trójkę – żeby Siakam w odpowiedzi próbował grać jeden na jeden z Jaylenem Brownem i ten wybrał mu piłkę po drugim kroku, już w piwocie pod samą obręczą. Mecz.

boom

Mecz. Celtics wygrali crunchtime meczu NBA.

Autentyczny crunchtime, na raz po raz stratach młodej Indiany, które trochę pomogli wymusić, a trochę dostali prezenty.

“Just turnovers. Turnovers,” Haliburton began. “I had two bad turnovers that I feel cost us the game.”

Dziki mecz grany był jeszcze wcześniej niż cały ten crunch, który spadł na nas zaskakująco w środę rano. Mieliśmy małą malfunkcję budzika. Te rzeczy nadal się zdarzają. Dlatego lądujemy już głęboko po siódmej, ale też działo się dużo.

Celtics wyszli transition na transition Indiany, prowadzili dwucyfrowo szybko, stracili to, mecz się rozlazł po dobrym wstępie, żeby dzięki m.in. wprowadzeniu zony tu i tam Celtics znów prowadzili 90-77 na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty i ponownie to stracili. Przez większość nocy bowiem Pacers znajdowali prześwit w obronie Bostonu, grając przez nieswitchujących i broniących w lekkim, nielekkim, dropie centrów Celtics, którzy oczywiście grali bez Kristapsa Porzingisa. To wystarczało Indianie by żyć, Pacers mieli w paint aż 56 punktów, ale 22 straty na świetnej w innych miejscach obronie Bostonu, to coś, co przegrało Pacers na końcu ten mecz.

Tylko 15 na 45 za trzy Celtics, którzy przetrwali deski 43-44 i wymusili 11 przechwytów – Brown, Tatum, Jrue mieli po trzy. Holiday zaczął na Siakamie, a kończył na Halim w drodze do 28 punktów na 4-8 za trzy, 7 zbiórek, 8 asyst, i tylko te cztery straty brudziły jego poza tym doskonały występ.

The Celtics become the first team in NBA playoff history to have three players record 25 points and three steals in a game.

36 punktów na tylko 2-8 za trzy, wielkie 12 zbiórek, 4 asysty, 3 steale Tatuma i najlepsze na boisku +20. Wszechstronność niebywała, ale znów mecz mógł mu się urwać i uciec. Jeszcze nie umie tego dopilnować. Brown tymczasem ponownie wyszedł szybko, i grał coraz gorzej im dalej w mecz, trafił tylko jedną z czterech trójek, spudłował trzy rzuty wolne, ale to JB przecież uratował Celtics trójką, w meczu na 26 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst i wspomniane 3 przechwyty.

Derrick White rzucił 15 na 3-8 za trzy, miał 9 asyst, 6 zbiórek i ponownie więcej kozłował w crunchtime dla Bostonu. Horford miał 15 punktów, 6 zbiórek, 3 bloki, ale Pacers robili sell-out na jego rzutach z dystansu – Mały Al oddał ich aż 12, trafił tylko trzy.

Payton Pritchard był -15 w 22 minuty gry, Sam Hauser -8 w bezpunktowych 9 minut, w tym jeden airball po koźle cały czas jeszcze spada gdzieś tam za sieci rybackie w zatoce i komunikuje się z wielorybami. Luke Kornet też grał w tym meczu. Ławka Celtics była kłopotem.

W Indianie 25 punktów na 6-14 za trzy i 10 asyst Haliego, 24-12-7 na 12-23 Siakama, 23 punkty na 3-4 i 10 zbiórek, rolującego Mylesa Turnera, jakby jednak zmęczonego już w crunchtime.

Siedmiu ludzi Pacers mieli w double-figures. Rick Carlisle skrócił rotację do ośmiu z rookie’em Benem Sheppardem i tylko 4.5 minutami od centrów Jackson/Smith.

Mamy 10 minut kranczu dla wszystkich zerwanych dziś z łóżka rano do pracy:

Moglibyśmy jeszcze dłużej o kryciu i rotacjach, ale będziemy wracali sobie do tego spokojnie. Mamy całą serię. I Pacers mieli tę szansę właśnie, żeby ukraść pierwszy mecz, o czym pisaliśmy obaj z Adamem wczoraj w zapowiedzi. Może być jej żal.

Z drugiej strony, może poza pewną nieuniknionością Celtics, nie widać boiskowych powodów, dla których Pacers nie mają być też w crunchtime meczu nr 2, a może i wygrać szybciej.

Dziś startujemy Finały Zachodu. Nasza zapowiedź wleci popołudniu.

Wyjdźmy na Top-5:

Poprzedni artykułPoznaliśmy piątki najlepszych obrońców
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (1302): Wkozłowuje sobie w oba kolana

11 KOMENTARZE

  1. Zaczyna mnie coraz bardziej zastanawiać dlaczego wake-upy pisane są w liczbie mnogiej. Doceniam kunszt, kreatywność, wiedzę, no ale martwię się nieco o tę przyjętą konwencję, jest coraz bardziej podejrzana. Użyta raz czy dwa siedzi dobrze, ale powtarzalna po wielokroć każe stawiać pytania, czy Redaktor występuje w wielu osobach, czy może, nie daj Boże, sądzi, że występuje;)

    7
  2. Niby Tatum i Brown dźwignęli końcówkę, ale za dużo jest posiadań gdzie zamiast spróbować puścić piłkę w ruch zwłaszcza Tatum rzuca na końcu zegara 24s. JT i JB mają dużą przewagę fizyczną, zwłaszcza po switchach i gdy grali do kosza Pacers nie mieli na to odpowiedzi, mogli co najwyżej faulować. Ruch piłki dziś zdecydowanie na korzyść Indiany. To chyba też seria, gdzie zobaczymy Tilmana.

    2
  3. Wielka szkoda ;[ Nie można oddać wygranego meczu, nie w playoffs, nie w serii z Celtics… Pacers mieli wszystko w swoich rękach i nie mogą przepuszczać takich okazji – trzeba dobić rywala! I tu Hali i Siakam muszą brać sprawy w swoje ręce, a zamiast tego wyszły dwie straty. Zupełnie inaczej wyglądałaby ta seria.
    Bardzo podobało mi się natomiast jak Pacers wracali w tym meczu i odpowiadali na każdy run Celtów. W wielu akcjach Boston rozkładał bezradnie ręce. Po dwóch playoffowych seriach zgranie Pacers weszło na wyższy level ;]
    GO PACERS!!!

    12