Ogromne wydatki nie gwarantują sukcesu, a Tax Apron będzie coraz bardziej przeszkadzał najdroższym drużynom

12
fot. YouTube

Rok temu NBA ratyfikowała nową umowę CBA, w której znalazły się zapisy wprowadzające nowe restrykcje, mające na celu utrudnić drużynom wydawanie ogromnych pieniędzy i utrzymanie bardzo kosztowych składów przez kolejne sezony. Chodzi o wyrównywanie szans, żeby te najbogatsze kluby nie mogły po prostu zbierać gwiazd, nie licząc się z kosztami. Podatek nie był wystarczającym straszakiem, więc teraz obowiązują też mechanizmy ograniczające możliwości uzupełniania tych najdroższych składów.

Walka o mistrzostwo kosztuje. Za gwiazdy trzeba płacić ogromne pieniądze, dlatego zbudowanie silnej drużyny wiąże się z dużymi wydatkami. Z sześciu ostatnich mistrzowskich ekip tylko jedna nie płaciła podatku (Lakers w 2020). Także tylko jedna drużyna z czterech zeszłorocznych finalistów konferencji znalazła się pod progiem (Miami Heat, minimalnie).

Równocześnie jednak duże wydatki wcale nie gwarantują sukcesów i w obecnym sezonie kilku właścicieli boleśnie się o tym przekonało.

Golden State Warriors byli najdroższą drużyną w historii NBA i nawet nie weszli do playoffów. LA Clippers zostali drugą najdroższą, a odpadli już w pierwszej rundzie. W sumie osiem klubów miało wydatki przekraczające próg luxury tax. Zaledwie dwa z nich zapłaciły podatek za zespół, który przeszedł pierwszą rundę, a obecnie w grze z tego grona pozostali już tylko Boston Celtics.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

12 KOMENTARZE

  1. Sledze te rzeczy, i powoli będzie zmieniać, że nie będzie w drużynie dwóch graczy na max kontraktach. Fajnie to w tym sezonie mają w Dallas, jest jeden max drugi najlepszy gracz dostał kontrakt około 40 mln, maja manewr (zaraz trochę się pogorszy jak Luka dostanie podwyżkę) ale Irving mógł dostać więcej a dostał rozsądnie. Dlatego Denver ma problem bo za szybko dali maksymalny kontrakt Porterowi który swobodnie mógł dostać około 10 mln mniej na sezony było by na Bruca teraz, a tak będzie problem Jokic max ile dać Murraryowi, taki sam problem będzie zaraz w Bostonie jak Tatum dostanie maxa, Bucks już mają ten problem dwóch gości po 48 mln ( a za chwile po 60) , robi się ciekawie. Na dzień dzisiejszy rozsądne składy z gwiazdami to NYK, Dallas które maja dosyć ciekawie skonstruowane składy jeżeli chodzi o finanse (nie liczę młodych zespołów jak Oklahoma i Magic ci teraz muszą dobrze przemyśleć żeby nie zepsuć sobie składów), no i zobaczymy jak poradzą sobie w Minnesocie gdzie będzie od następnego roku drużyna droga ale maja dużo wartościowych graczy czy będzie ich w stanie wszystkich utrzymać.

    4
  2. Nie powinno być żadnego salary cap ani żadnych obostrzeń, powinna być pełna dowolność jeśli chodzi o budowanie drużyn, a nie sztuczne bariery i reguły, które blokują lepszych i na siłę próbują wspomagać słabszych.

    0
    • bardzo dobrze, ze jest salary cup bo wtedy NBA wygladalaby jak liga francuska w pilce noznej.

      Kazdy gralby w LA bo cieplo, a te rynki, ktore maja i tak ciezko to mialby jeszcze gorzej. Jak obserwuje te koszykarka lige to pomijajac aspekt chorych pieniedzy to umodelowana jest bardzo dobrze i te wszystkie smaczki salary cup dodaja ciekawy watek do rywalizacji.

      10
      • 100% racji!

        Jedyne co mnie jako fana “boli”, to że uwielbiam wymiany, ploteczki i ruch w offseason, a te restrykcje zdaje się mocno ograniczą ruch transferowy.

        Już teraz blockbuster trades są rzadkie, a zaraz to będą ewenementy (no chyba, że paradoksalnie zadziała to w drugą stronę i np tacy Celtics będą zmuszeni wymienić Browna, bo będzie to jedyna konkretna opcja)

        Ps. salary cap, nie cup. O Puchar Płac póki co nie gramy ;)

        1