Sezon Cleveland Cavaliers dobiegł końca, co oznacza, że rozpoczyna się nerwowe czekanie na decyzję Donovana Mitchella.
On wcale nie szykuje się do wejścia na rynek wolnych agentów, teoretycznie ma jeszcze dwa lata umowy, ale to już ten moment, w którym musi zdecydować czy zamierza związać się na dłużej z Cleveland. W lipcu Mitchell otrzyma ofertę 4-letniego przedłużenia za $208 milionów. Jeśli tego nie podpisze, za rok będzie mógł zostać wolnym agentem, co będzie oznaczało ogromne ryzyko dla Cavs i zmusi ich do szukania transferu już teraz, żeby nie stracić go za nic.
W marcu Dan Gilbert pytany o przyszłość gwiazdora swojej drużyny mówił z dużym przekonaniem o załatwieniu sprawy przedłużenia. Wskazywał, że pozostają w stałym kontakcie z Mitchellem, a on uwielbia miasto, swoją sytuację i potencjał drużyny. Według najnowszych doniesień dziennikarzy The Athletic, także w lidze panuje coraz większe przekonanie, że Mitchell zdecyduje się na podpisanie nowej umowy ze swoją drużyną. Ale on sam przez cały sezon unikał odpowiedzi na pytania o przedłużenie i jasnych deklaracji o pozostaniu w Cleveland.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Jestem starym dziadem i cały czas te kwoty w stylu 52 mln/sezon dla grojka, który nawet nie jest super-starem, robią na mnie wrażenie.
To prawda, że to jest dużo ale skoro i tak przynajmniej jeden zawodnik w drużynie tyle będzie zarabiać, to DonDada zdecydowanie łapie się na te pieniądze. Pewnie nie jest w top10 ale IMO nadaje się na lidera drużyny realnie walczącej w p-o.
W sumie rozmyślałem sobie o tym cały poranek, że jest to w jakimś tam stopniu niesprawiedliwe. Bo skoro taki Donovan Mitchell może zarabiać 52 mln/sezon, to adekwatnie LeBron czy Curry powinni dostawać z 70-80 mln. Ale później doszedłem do wniosku, że przecież to nie ma sensu, oni podpisują te kontrakty w różnych okresach i różnych warunkach. Więc sobie sprawdziłem, jak wypada Mitchell na tle swoich kolegów z draftu 2017, z którymi przychodził do ligii. No i tutaj w zasadzie obok niego wyróżniającymi się zawodnikami są Tatum oraz DeAaron Fox. To goście, których można mówić, że to jakaś tam czołówka ligii, regularnie meldująca się w ASG itp. I na tym tle te 52 bańki dla Mitchela już mnie tak mocno nie rażą, bo wydaje mi się, że od nich nie odstaje. Wciąż uważam jednak, że te kwoty są znacznie przesadzone. No ale to nie moje pieniądze. Tak więc sam zasiałem w sobie wątpliwość, którą udało mi się rozwiać :)
Świetnie sobie poradziłeś, lukostro :)
Te niebotyczne kwoty są niestety w interesie amerykańskiej koszykówki. NBA konkuruje z innymi dyscyplinami, miraż bogactwa jest elementem mitu tej ligi. Szansa na bycie krezusem ma być magnesem i snem dla młodych, uzdolnionych sportowo ludzi.