Minnesota Timberwolves dopiero co zanotowali pierwszy w historii klubu sweep, a po rozpoczęciu drugiej rundy nadal pozostają bez porażki. Już w pierwszym meczu odebrali obrońcom tytułu przewagę parkietu. Anthony Edwards znowu był największą gwiazdą i już po raz drugi z rzędu rzucił 40 punktów, dołączając do Kobiego Bryanta jako dopiero drugi 22-latek z taką serią w playoffach. Był nie do zatrzymania trafiając kolejne mocno kontestowane, jordanowskie rzuty. Za to obrona Wolves po raz kolejny przypomniała o swojej sile, znowu bardzo skutecznie zatrzymując rywali.
Tak jak można było się spodziewać, to Karl Towns został wystawiony przeciwko Nikoli Jokicowi, żeby Rudy Gobert mógł pilnować Aarona Gordona i nie przejmując się jego zagrożeniem na dystansie, “roamować” i zabezpieczać strefę podkoszową. Wolves bardzo przyłożyli się do bronienia dwójkowych akcji z udziałem Jokera, starając się jak najbardziej ograniczyć jego wpływ na kreowanie gry drużyny. Męczyli go także swoim zestawem trójki podkoszowych i to przyniosło efekty.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Czy Denver ma jakieś pole manewru oprócz “grać to samo, tylko lepiej”?
Jak to w każdym sporcie trener powie: muszą zejść niżej na nogach
Spróbować zejść z Gordona i wyciągać Goberta spod kosza?
Ale wpierdol się odbywa w Denver.