Dniówka: Ostatnie mecze pierwszej rundy, czy jeszcze dostaniemy Game 7?

Oczywiście, że James Harden nie mógł rozegrać drugiego z rzędu meczu na wysokim poziomie. Za dobrze już znamy Playoffy Hardena, żeby oczekiwać czegokolwiek innego. Potrafi jeszcze mieć bardzo dobre występy – rok temu błyszczał pod nieobecność Joela Embiida, teraz dawał nadzieję, że może pomóc poprowadzić LA Clippers bez Kawhia Leonarda – ale to zawsze są tylko momenty. I te momenty dzieją się zanim seria wejdzie w decydującą fazę. W tych kluczowych meczach Harden prawie zawsze znika, dlatego też było to bardzo w jego stylu, że po świetnym występie w Dallas, w Game 5 uzbierał już mniej punktów niż wcześniej w samej czwartej kwarcie. 2/12 z gry, 7 punktów (najmniej od trzech lat) i to Dallas Mavericks odzyskali prowadzenie w serii, podczas gdy Clippers są o krok od zakończenia sezonu.

Harden zagrał już jak w swoim typowym elimination game, a do tego poziomu dostosował się też Paul George. Poprzednio razem ciągnęli Clippers, teraz wspólnie ich pogrążyli. Można było mieć nadzieję, że tamten mecz będzie przełamaniem dla PG, ale to nie jest dobra seria w jego wykonaniu. Rozpalił się na 7/10 za trzy, ale we wszystkich pozostałych meczach jest 9/29 i średnio zdobywa tylko 16.5 punktów. Daleko mu do tamtego PG, który w 2021 przejął pałeczkę pod nieobecność Leonarda i wprowadził drużynę do Finałów Zachodu.

George nie gra obecnie na miarę gwiazdora wartego maxa, czym osłabia swoją pozycję przed powrotem do rozmów o nowym kontrakcie z Clippers. Nie podpisał przedłużenia, kiedy zrobił to Leonard, bo zapewne podobnie jak jemu, proponowali pieniądze nieco niższe od maksymalnej wartości. Kawhi wiedział, że lepiej nie zwlekać i wziąć tę ofertę dopóki był zdrowy. PG najwidoczniej liczy na więcej. Ostatecznie jednak najmocniejszym punktem przetargowym będzie nie jego gra w tych playoffach, tylko zagrożenie przeprowadzką. George pewnie wolałby zostać w rodzinnym Los Angeles, ale jeśli Clippers mu nie zapłacą, mogą to zrobić Sixers albo Magic.