Blake Griffin ogłosił zakończenie kariery

4

Była końcówka 2010 roku, kiedy na małej świętokrzyskiej wsi Blake Griffin zaczął wyskakiwać z ogromnego, bo aż szesnastocalowego monitora elsidi. Wyskakiwał właściwie codziennie, bo niemal po każdym rozegranym spotkaniu jego akcje były wybierane do TOP 10 na stronie NBA. Przebojem wdarł się na parkiety ligi i już w swoim pierwszym sezonie znalazł się w Meczu Gwiazd, do tego został wybrany Rookie of The Year, a byli nawet tacy, którzy oddali na niego głos przy wyborze MVP. Tak, Blake zaczynał z przytupem i nie tylko dzieciaki przecierały oczy ze zdumienia, kiedy latał nad parkietami w kolejnych próbach zniszczenia rywali dunkiem. Później przyszedł czas, kiedy fascynacja Griffinem, przynajmniej u mnie, nieco zanikła i mogę nawet powiedzieć, że pod koniec jego przygody w Los Angeles Clippers bliżej było mi do tego, aby całej jego drużyny zwyczajnie nie znosić, aniżeli się nią zachwycać. Tak czy inaczej, Blake był i zawsze będzie dla mnie i myślę, że nie tylko dla mnie, twarzą drugiego dziesięciolecia NBA.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE

  1. Tu o pamięć kibiców chodzi, co z tego że niczego nie wygrał, jak za te 10-20-30 lat nadal będzie wyskakiwał z ekranu, a kto będzie pamiętał dajmy na to takiego Aldridge’a czy innego Vucevica. Ten zwierzency atletyzm w prime, to jest top3 w historii ligi.

    7