Klay Thompson nie wzbudza już na rynku takiego zainteresowania, jakie towarzyszyć mogło mu jeszcze kilka lat temu, ale to wciąż jeden z zawodników, których lepiej w swoim składzie mieć, niż nie mieć. Nic więc dziwnego, że w kontekście jego wolnej agentury latem tego roku zaczyna pojawiać się coraz więcej doniesień.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Latrell Sprewell, Nerlens Noel, Victor Oladipo, Dennis Schroder – może to nie jest ten sam poziom śmiechu, ale Klay się wpisuje
Może to nie jest poziom czego?
Porównywać gościa, który wspólnie ze Stephem zrewolucjonizował styl gry, który ma kilka pierścieni i nieco więcej udziałów w finałach NBA – do dusiciela, wybitnego (legendarnego) Noela czy jeźdźca bez głowy Deniska jest … (bez urazy) głupie i nie na miejscu.
Facet jest legendą tej organizacji i przyszłym HoF. Więc ma prawo oczekiwać dobrego traktowania. Zwłaszcza, że GSW jest znane w lidze z dobrej renomy.
Kolega wyżej nie porównywał klasy zawodników a casus odrzuconych ofert przedłużeń, do których potem na rynku nie udało się nawiązać.
To te głośne przypadki. Nerlens zwolnił swojego agenta, Schroeder w zasadzie nigdy później miejsca na dłużej nie znalazł.