Dniówka: Znakomita forma Ziona. Bracia Thompson

4
fot. NBA League Pass

W pierwszej części poprzedniego sezonu fantastycznie grający Zion Williamson trzymał New Orleans Pelicans w walce o najwyższe pozycje w tabeli. Niestety już na początku stycznia doznał kontuzji, która zakończyła jego występy. Jego ciało znowu nie wytrzymało i ponownie głównym tematem dyskusji stały się jego nawyki żywieniowe, etyka pracy, waga i bardzo niepewne zdrowie. Wcześniej jednak potwierdził, że potrafi dominować i 29 meczów wystarczyło, żeby został wybrany jako starter do All-Star Game. Chyba nikt wtedy nie przypuszczał, że zdrowy Zion może w najbliższych latach nie znaleźć się w gronie największych gwiazd NBA. Tak jednak stało się w tym roku i to pomimo dobrych wyników Pelicans. Byli najlepszą drużyną, która nie wysłała swojego reprezentanta na Mecz Gwiazd w Indianapolis.

W tym sezonie gwiazda Ziona aż tak nie błyszczy, jego średnia punktów spadała do poziomu z debiutanckich rozgrywek, a do tego na początku grudnia po raz kolejny znalazł się w ogniu krytyki, kiedy Pels zostali upokorzeni w półfinałowym meczu Turnieju. To była niezwykle bolesna porażka, ale w Nowym Orleanie już nikt o tym nie pamięta, bo na przestrzeni sezonu już dawno tak często nie wygrywali. W tym momencie mają tyle samo zwycięstwo co w całym poprzednim, a ostatni raz zakończyli rozgrywki będąc ponad 10 meczów na plusie w 2018.

Dla Williamsona tamten grudniowy mecz w Las Vegas był pierwszą w karierze okazją zaprezentowania się w meczu o stawkę i spektakularnie to zawalił. W wakacje dużo mówiło się o jego bardziej profesjonalnym podejściu do pracy, ale po tym występie znowu powróciły poważne wątpliwości i narzekania na jego przygotowanie kondycyjne. Powróciły także pytania, czy on faktycznie jest liderem, na którym można oprzeć zespół. Minęło kilka miesięcy i wygląda to już zdecydowanie inaczej.

Potwierdza, że jest w stanie prowadzić Pelicans i pod względem sukcesu zespołowego to zdecydowanie najlepszy sezon w karierze Ziona. Zajęło mu trochę czasu dostosowanie się, bo wcześniej nie miał okazji spędzać aż tyle czasu na parkiecie razem z Brandonem Ingramem i CJ McCollumem. Miał momenty, kiedy narzekał na mniejszą rolę, wskazując, że siedzi bardziej na tylnym siedzeniu, ale rozkręcił się i kiedy sezon zbliża się ku decydującej fazie, zaczął grać swoją najlepszą koszykówkę. Według Briana Windhorsta pomogło także zrzucenie zbędnych kilogramów, bo od grudnia podobno zmniejszył wagę o ponad 11. Jest w znakomitej formie, co też przekłada się na świetną postawę drużyny. Pelicans od kilku tygodni są jedną z najgorętszych ekip w NBA, wygrywając 16 z 21 meczów.

W lutym przypomniał jak świetnie potrafi funkcjonować jako Point-Zion i rozdawał średnio 6.5 asyst (w sezonie zalicza najlepsze w karierze 5.0, zmniejszając przy tym liczbę strat). W marcu jest aktywniejszy w walce na tablicach (7.8 zbiórek, w sezonie najgorsze w karierze 5.8) i przede wszystkim, gra prawdopodobnie swoją najlepszą obronę w karierze. To zawsze był jego najsłabszy punkt, ale teraz dużo bardziej stara się po tej stronie boiska i nie jest już łatwym celem dla rywali. Oczywiście prawdziwym testem będą dla niego playoffy, ale ostatnio w  wygranej z LA Clippers nawet przejął pilnowanie Kawhia Leonarda w czwartej kwarcie i dobrze sobie poradził. Od siedmiu meczów zalicza średnio 1.3 przechwytów i tyle samo bloków. Od lutego łącznie zablokował już 21 rzutów rywali, podczas gdy wcześniej tylko 14.

No i oczywiście dostarcza także punkty, coraz bardziej znowu dominując w pomalowanym i coraz częściej latając przy obręczy. W poprzednich sześciu meczach zdobywał średnio 28.5 przy skuteczności 64%. Gra jak przystało na prawdziwego gwiazdora, wygrywając zamknął usta krytykom i pewnie zmierza do swoich pierwszych w karierze playoffów.

(42-26) NEW ORLEANS @ (41-28) ORLANDO 0:00

Pelicans umacniają się w pierwszej szóstce Zachodu i gonią czwartych LA Clippers, do których mają tylko mecz straty.

Na Wschodzie natomiast w bardzo podobnej sytuacji znajdują się ich dzisiejsi rywale. Orlando Magic także się rozpędzili, mają drugi najlepszy wynik w konferencji po All-Star Weekend, piąte miejsce i szanse, żeby przesunąć się wyżej. Mają tylko jedną porażkę więcej od New York Knicks, z którymi wygrali już tie-breaker. Ale ostatnio korzystali głównie z łatwego terminarza i 10 poprzednich zwycięstw zanotowali pokonując słabe drużyny z minusowym bilansem. Równocześnie, w marcu przegrali oba dotychczasowe pojedynki z rywalami na plusie. Tak więc spotkanie z Pelicans jest dla nich ważnym sprawdzianem.

(41-27) NEW YORK @ (48-21) DENVER 2:00

New York Knicks utrzymają czwarte miejsce serią czterech zwycięstw, ale kiedy już wydawało się, że wracają do pełnego składu i zaczynają się rozpędzać, znowu odezwał się łokieć OG Anunoby’ego. Rezonans nie wykazał uszkodzeń, więc jest nadzieja, że to nie jest nic poważnego. Ale Knicks muszą być ostrożni i trudno przewidzieć ile teraz meczów opuści. Póki co, nie pojechał do Denver.

To oznacza, że ponownie Josh Hart może zapomnieć o odpoczynku. Poprzednio w San Francisco Tom Thibodeau trzymał go na parkiecie pełne 48 minut. Zaliczał triple-double i pomógł w zwycięstwie. Jest pierwszym zawodnikiem Knicks, który rozegrał pełen mecz od 2010 roku, kiedy na ławkę ani przez chwilę nie szedł Jared Jeffries. Od 13 meczów Hart tylko dwa razy spędził na boisku mniej niż 40 minut i to minimalnie. Średnio w tym okresie gra 42.8.

Typy bukmacherskie na dziś

(34-35) CHICAGO @ (33-35) HOUSTON 1:00

Amen Thompson jest obok Jalena Greena największą gwiazdą serii sześciu zwycięstwo Houston Rockets. Gra teraz w pierwszej piątce jako silny skrzydłowy, świetnie atakuje kosz, walczy na tablicach i jak zwykle pracuje w obronie. Przy okazji wizyty w Waszyngtonie ustanowił rekord kariery z 25 punktami, wykorzystując wszystkie swoje 9 „rzutów” w restricted area, a do tego dołożył 10 zbiórek. Był to jego drugi w karierze występ na 20-10 i zarazem już drugi w ostatnich trzech meczach.

Amen miał trudny początek kariery, ponieważ szybko z gry wykluczyła go poważna kontuzja kostki, przez którą stracił blisko półtora miesiąca w pierwszej części sezonu. Potem potrzebował trochę czasu, żeby odbudować formę i przystosować się do NBA, ale już od lutego z każdym kolejnym meczem coraz bardziej prezentuje swoje możliwości i zyskuje większe minuty. Teraz to już prawdziwa eksplozja. W sześciu meczach notuje 16.3 punktów, 75% z gry, 7.7 zbiórek, 1.2 przechwytów i 1 blok. Jest także najbardziej plusowym graczem drużyny podczas obecnej serii (+88 w 155 minut). Potwierdza swoją wartość i obiecujący potencjał. Przypomnijmy, że Rockets wybrali go z piątką w drafcie, więc oczekiwania są bardzo duże. Przede wszystkim jest fantastycznym atletą i już bardzo dobrym defensorem, a swoją energią i wszechstronną grą nadrabia brak rzutu. Niemal to samo można powiedzieć o jego bracie.

Ausar jest tym gorszym z bliźniaków, ale w drafcie został wybrany zaraz po bracie i to on miał dużo lepsze otwarcie kariery. W pierwszych tygodniach był jednym z najbardziej wyróżniających się debiutantów i jedną z niewielu pozytywnych historii przegrywających Detroit Pistons. W pierwszych 14 meczach w NBA zaliczał średnie na poziomie double-double: 11.6 punktów i 10.3 zbiórek, a do tego dokładał 3.4 asyst, 1.2 przechwytów i 1.7 bloków. W dalszej części nie utrzymał tak wysokiego poziomu, a też problemy rzutowe ograniczyły jego rolę, ale w całym sezonie jest czwartym najlepszym zbierającym (6.4) i przechwytującym (1.1) wśród rookies. W odróżnieniu od Amena, był też wyjątkowo zdrowy, jednak zostało to przerwane po 63 występach z rzędu. Okazało się, że leczy zakrzepy krwi i opuści resztę sezonu.

Tak więc Thompsonowie wymienili się, jeden miał świetny start, drugi zalicza mocny finisz.

3w4b2b (40-28) SACRAMENTO @ (11-58) WASHINGTON 0:00

Sacramento Kings jeszcze nie podali oficjalnego update’u stanu zdrowia Kevin Huertera, który w poniedziałek opuścił parkiet z kontuzją lewego barku, ale według dziennikarzy z Sacramento, są poważny obawy, że czeka go kilka tygodni przerwy i może opuścić resztę fazy zasadniczej. Huerter ma słaby sezon (najgorsze w karierze 36.1% za trzy, najgorsze od czasów debiutanckich 10.2 punktów), ale jest starterem Kings. W tej sytuacji do pierwszej piątki znowu wszedł Keon Ellis. I Kings znowu wygrali, łatwo rozbijając wczoraj gospodarzy w Toronto. To już 7-0 z Ellisem w wyjściowym składzie.

Ellis wczoraj wyrównał swój rekord kariery z 4 przechwytami, a mecz wcześniej grając duże minuty po zejściu Huertera zanotował rekordowe 5 bloków. Aż 4 razy blokował Desmonda Bane’a, którego w sumie zatrzymał na 1/6 z gry. W marcu notuje średnio 2.2 przechwytów i 1 blok. Przy okazji warto wspomnieć, że według danych NBA.com/stats, Keon jest drugim najlepszym guardem w lidze jeśli chodzi o ograniczenie skuteczności rywali. Pilnowani przez niego zawodnicy trafiają tylko 41.4% z gry, czyli o 5.1 punktu procentowego gorzej niż wynosi ich średnia sezonu.

Poza grą w Sacramento jest także Trey Lyles, który jeszcze ponad tydzień będzie leczył kolano. Tym bardziej czekają na powrót Sahy Veznekova, który szykuje się do gry po miesiącu przerwy z powodu kontuzji koski.


(42-26) NEW ORLEANS @ (41-28) ORLANDO 0:00 [LV BET: 1.67 – 2.12]
3w4b2b (40-28) SACRAMENTO @ (11-58) WASHINGTON 0:00 [1.12 – 5.95]
(34-35) CHICAGO @ (33-35) HOUSTON 1:00 [2.32 – 1.57]
(26-43) BROOKLYN @ b2b (44-25) MILWAUKEE 1:00 [4.45 – 1.18]
3w4b2b UTAH @ (40-29) DALLAS 1:30 [8 – 1.06]
(41-27) NEW YORK @ (48-21) DENVER 2:00 [4.6 – 1.18]
(30-38) ATLANTA @ b2b (40-29) PHOENIX 3:30 [4.95 – 1.16]

Poprzedni artykułWake-Up: Rozier pokonał Cavs, KD wyprzedził Shaqa na #8
Następny artykułSixers liczą na powrót Embiida za 2-3 tygodnie

4 KOMENTARZE