Kajzerek: Szwedzka przygoda Magica Johnsona

1

Stojąc już za progiem sportowej emerytury, Magic Johnson zdawał się przekonany, że teraz pozostaje mu tylko wykorzystać wszystko, co zdobył i czego się dorobił, by rozbudować swoje imperium. Nieoczekiwanie otrzymał propozycję tak intrygująca, że nie mógł przejść obok niej obojętnie. Inny sportowiec o jego statusie uznałby to za nieśmieszny żart – przekierował maila do menadżera, by przy kolejnym spotkaniu mogli sobie o tym wspólnie pożartować. Tymczasem Magic był żywo zainteresowany przedłużeniem swojej koszykarskiej kariery o “epizod szwedzki”.

Los Angeles Lakers przegrali w pierwszej rundzie play-offów 1996 roku z Houston Rockets. Magic Johnson początkowo mówił o chęci powrotu do zespołu. Sugerował jednak, że bardziej od gry na pozycji niskiego skrzydłowego, interesuje go możliwość powrotu na rozegranie. Niewykluczone, że któryś z generalnych menadżerów byłby gotów spełnić jego życzenie. Jednak kilka dni później Johnson zmienił decyzję i zdecydował o zakończeniu kariery. Mówił wówczas, że sprawę przemyślał i zależy mu na tym, aby pożegnać się na własnych warunkach.

Buty więc spakował i schował do szafy. Na tym etapie zapewne niczego nie wykluczał. Był wybitnym sportowcem – idolem wielu pokoleń. Zbudował ogromny fan-base na całym świecie. Stał się symbolem walki z HIV. Zaraz po diagnozie budził skrajne emocje. Wielu fanów musiało przeprocesować informacje i ustalić, czy jest w stanie wizerunkowi Magica zaufać. Jego postawa po tamtych wydarzeniach utwierdziła wszystkich w przekonaniu, że jest postacią jedyną w swoim rodzaju. Paradoksalnie zyskał jeszcze większe uznanie. Gdzie się nie pojawił, witały go tłumy. Czuł się jak ryba w wodzie. Zawsze wiedział, co robić i co mówić, był urodzony PR-owcem. Układanie myśli w słowa przychodziło mu z dużą łatwością.

Siłą rzeczy stał się elementem kampanii marketingowej. Wiele marek chciało wykorzystać jego status, by promować swoje koncepcje. Otrzymywał więc setki propozycji i na bieżąco przesiewał je ze swoimi managementem. W 1999 roku miał 40 lat. Nie był w najlepszej formie fizycznej, ale brakowało mu życia aktywnego sportowca. Właściciel szwedzkiej drużyny Borås Basket miał poważne problemy ze znalezieniem finansowania dla swojej drużyny. Prawdopodobnie z aktu desperacji napisał do managementu Magica maila z propozycją sprzedaży części udziałów. Johnson miał być “twarzą zespołu” i wabikiem na sponsorów.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Bam rzuca trójki? Super obrona Knicks
Następny artykułWake-Up: Ant wziął na plakat Collinsa, Jalen Johnson przeskoczył Reavesa

1 KOMENTARZ